Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Zamieszanie wokół Nord Stream 2 - Gazprom, UOKiK, Rosja, USA i polskie interesy. O co w tym chodzi?

|
selectedselectedselected
Zamieszanie wokół Nord Stream 2 - Gazprom, UOKiK, Rosja, USA i polskie interesy. O co w tym chodzi? | FXMAG INWESTOR
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Budowa kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2, który jest szczególnie niekorzystny z punktu widzenia Polski, Ukrainy i krajów bałtyckich powoli zbliża się do finału. Na drodze do monopolizacji tranzytu gazu ziemnego w Europie przez Gazprom stanął jednak niemiecki regulator energetyczny, który w zeszłym miesiącu odmówił derogacji gazociągu, wyłączającej go spod unijnych regulacji. W praktyce oznacza to, że Gazprom będzie musiał stosować się do taryf w UE i będzie miał obowiązek udostępniania infrastruktury strono trzecim. Oprócz tego, UOKiK wszczął postępowanie w sprawie rosyjskiego giganta, które może zakończyć się dla niego poważna karą finansową. O co chodzi w całym zamieszaniu?

 

Dawid kontra Goliat?

UOKiK wszczął postępowanie w sprawie kolejnej spółki odpowiadającej za budowę kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 - tym razem jest to rosyjski Gazprom, posiadający większość udziałów w konsorcjum sześciu firm realizujących projekt. Obok rosyjskiego giganta są to OMV, Shell, Uniper, Wintershall i Engie Energy. Sprawa miała swój początek jeszcze w 2015 r., kiedy to wspomniane spółki złożyły do UOKiK wniosek o udzielenie zgody na stworzenie konsorcjum odpowiedzialnego za budowę Nord Stream 2. Urząd już w połowie 2016 r. wydał negatywną opinię w sprawie koncentracji, dostrzegając zagrożenie monopolizacji tranzytu gazu ziemnego na rzecz Gazpromu. Wówczas firmy wycofały swój wniosek, kilka miesięcy później finalizując powstanie konsorcjum Nord Stream 2 AG, zaś w kwietniu podpisując umowę dot. finansowania budowy gazociągu. Do powstania konsorcjum doszło jednak bez decyzji UOKiK, który nie wyraził zgody na koncentrację.

W 2018 r. Urząd wszczął postępowanie antymonopolowe w sprawie sześciu spółek tworzących Nord Stream 2, zarzucając im finansowanie budowy bez uzyskania wymaganej prawnie zgody. Gazprom wielokrotnie odmawiał przekazania UOKiK-owi dokumentów koniecznych do przeprowadzenia dochodzenia, za co teraz grozi mu kara finansowa.

zamieszanie wokol nord stream 2 gazprom uokik rosja usa i polskie interesy o co w tym chodzi grafika numer 1zamieszanie wokol nord stream 2 gazprom uokik rosja usa i polskie interesy o co w tym chodzi grafika numer 1

Reklama

 

Rekordowa kara za Nord Stream 2

Koncerny wchodzące w skład konsorcjum Nord Stream 2 od dłuższego czasu unikały współpracy z polskim urzędem antymonopolowym.

Warto przypomnieć, że w listopadzie zeszłego roku UOKiK przyznał jak dotąd najwyższą w swojej historii karę finansową francuskiej grupie kapitałowej Engie Energy za „uporczywe i bezpodstawne odmawianie przekazania żądanych dokumentów” dot. powstania konsorcjum Nord Stream 2. Regulator antymonopolowy nałożył na francuską spółkę najwyższą możliwą karę finansową w wysokości  10% rocznych obrotów, która wyniosła 172 mln złotych. Co ciekawe, jeżeli UOKiK podejmie decyzję o o maksymalnym wymiarze kary dla Gazpromu, będzie to najwyższa sankcja w historii Urzędu - jej wysokość może bowiem wynieść nawet 50 mln euro (ponad 220 mln złotych).

URL Artykułu

 

USA również przeciwko Nord Stream 2

Reklama

Gazociąg Nord Stream 2 jest na tyle istotny z geopolitycznego punktu widzenia, że jego powstaniu niemal od samego początku sprzeciwiały się również Stany Zjednoczone. Donald Trump wielokrotnie podkreślał, że Nord Stream 2 umocni pozycję Rosji jako energetycznego lidera w regionie i sprawi, że Niemcy „staną się zakładnikiem gazu z Rosji”. Nikt nie powinien jednak łudzić się tym, że USA obawia się o los europejskich krajów. Chodzi tu wyłącznie o kwestię międzynarodowych wpływów, zaś tranzyt gazu ziemnego to jeden z czołowych instrumentów determinujących pozycję danego kraju. Obecnie USA kontrolują niecałe 25% dostaw LNG w Unii Europejskiej, zaś Rosja ok. 35%. Po oddaniu do użytku Nord Stream 2 rosyjska dominacja znacząco się umocni, co nie jest na rękę USA.

W grudniu zeszłego roku amerykański senat dał zielone światło sankcjom finansowym, które mogą być nałożone na spółki wchodzące w skład konsorcjum Nord Stream 2. Ten ruch jest jednak mocno opóźniony - trudno bowiem liczyć na to, że amerykańskie sankcje wstrzymają budowę gazociągu, którego realizacja znajduje się już na ostatnim etapie. Ponad 90% z 1200 km drugiej nitki Nord Stream zostało już wybudowane, choć i tak realizacja projektu znacząco się opóźniła. Początkowo Nord Stream 2 miał być oddany do użytku w 2019 r., obecnie zakończenie prac planowane jest na 2021 r. Jedną z ostatnich przeszkód wstrzymujących realizację projektu było uzyskanie zgody na budowę w obrębie wód terytorialnych Danii, która finalnie została udzielona w listopadzie zeszłego roku.

 

O co chodzi w całym zamieszaniu wokół Nord Stream 2?

Wokół Nord Stream 2 od wielu lat prowadzona jest szeroka dyskusja, w której udział biorą różne grupy interesów. W grę wchodzi polityka na najwyższym szczeblu, zaś kwestia budowy drugiego Gazociągu Północnego jest istotna z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego m.in. Polski.

Warto przypomnieć, że historia kontrowersyjnego Nord Stream sięga 2006 r., kiedy to narodził się pomysł budowy najdłuższego na świecie podmorskiego gazociągu, łączącego Rosję z Niemcami. Idea była stosunkowo prosta - największy producent gazu ziemnego, jakim jest Rosja chciał połączyć się bezpośrednim gazociągiem z największym odbiorcą gazu w UE, czyli Niemcami. Pomijając przy tym naturalne kraje tranzytowe, takie jak Estonię, Łotwę, Litwę, czy wreszcie Polskę. Budowa gazociągu na dnie Bałtyku była oczywiście znacznie droższa i bardziej czasochłonna niż na lądzie, jednak naczelnym celem Nord Stream było uniknięcie opłat tranzytowych pobieranych przez kraje, na terenie których znajdowałby się gazociąg lądowy. Brak opłat za tranzyt miał w przyszłości zrekompensować znacznie wyższe koszty budowy gazociągu na dnie morza. Nord Stream został oddany do użytku w 2012 r. (pierwsza nitka rok wcześniej). Jego powstania nie należy jednak postrzegać wyłącznie z perspektywy ekonomicznej, ale również geopolitycznej. Gazociąg omijający kraje bałtyckie i Polskę jest ich marginalizacją i wyłączeniem ze strefy wpływów, a także zachwianiem bezpieczeństwa energetycznego.

Nord Stream 2 to tak naprawdę powtórka z pierwszego gazociągu, mająca na celu dwukrotne zwiększenie przepustowości podmorskiego tranzytu gazu pomiędzy Rosją a Niemcami do 110 mld metrów sześciennych rocznie. Budowa Nord Stream 2 bez wątpienia godzi w interesy Polski, krajów Bałtyckich, czy Ukrainy (Rosji zależy szczególnie mocno na tym, aby zminimalizować tranzyt gazu przez kraj, z którym znajduje się w otwartym konflikcie po zbrojnej aneksji Krymu w 2014 r.), nie jest na rękę również Stanom Zjednoczonym. Dwukrotne zwiększenie przepustowości Gazociągu Północnego znacząco umocni pozycję Rosji jako regionalnego lidera w tranzycie surowca.

Reklama

zamieszanie wokol nord stream 2 gazprom uokik rosja usa i polskie interesy o co w tym chodzi grafika numer 2zamieszanie wokol nord stream 2 gazprom uokik rosja usa i polskie interesy o co w tym chodzi grafika numer 2

 

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Darek Dziduch

Darek Dziduch

Redaktor portalu FXMAG i wydawca magazynu Inwestor. Nagrywa na YouTube materiały edukacyjne, poruszając tematy związane przede wszystkim z inwestycjami, finansami osobistymi i gospodarką.

Obserwuj autoraTwitter


Tematy

Reklama
Reklama