Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Książkowe rozczarowanie roku – czyli historia korporacji od czasów starożytnych

|
selectedselectedselected
Książkowe rozczarowanie roku – czyli historia korporacji od czasów starożytnych | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

„For Profit” Williama Magnusona, książka która znalazła się na liście najlepszych publikacji 2022 r. „The Economist”, „Financial Times” i Amazon bardzo mnie zawiodła. Jest płytka i wtórna.

Każdy kto interesuje się historią, a w szczególności historią starożytną, słyszał o tym jak Imperium Rzymskie na początku III w. p.n.e. najpierw poniosło druzgocącą klęskę w bitwie z wojskami Hannibala, by następnie przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ale mało kto wie jak dużą rolę w tym zwycięstwie odegrały korporacje, pierwsze spółki, starożytne odpowiedniki dzisiejszych firm.

 

Reklama

 

Oto jak podaje autor w publikacji (jej polski tytuł to „Dla zysku”) w 215 r. p.n.e. Publius Cornelius Scipio napisał to rzymskiego senatu z Hiszpanii, że jego armiom brakował zaopatrzenia i pieniędzy na zapłacenie żołdu. Jeżeli nie dostanie zapasów i pieniędzy nie tylko straci armię, ale także całą Hiszpanię. Problem polegał na tym, że skarbiec Imperium Rzymskiego był wówczas prawie pusty i senat nie miał za co kupić zapasów dla wojska.

W szczycie desperacji senat wygłosił odezwę do obywateli: jeżeli obywatele zbiorą dla wojsk Scipio ubrania, ziarno i inne potrzebne rzeczy płacąc za nie z własnej kieszeni, to Rzym zwróci im pieniądze jak tylko skarbiec Imperium znowu się zapełni. W odpowiedzi trzy firmy, a dokładnie societates, bo tak po łacinie nazywano wówczas te podmioty które należały do 19 mężczyzn zgłosiło się i oświadczyło, że zapewnią potrzebne zapasy.

W zamian właściciele prosili tylko o zwolnienie z obowiązkowej służby wojskowej oraz o to, że gdy stracą towary na morzu, zarówno w wyniku ataku nieprzyjaciela albo w wyniku złej pogody, to wartość produktów także zostanie im zwrócona. Co ciekawe, nie prosili o taką samą gwarancję w przypadku towarów przewożonych słynnymi rzymskimi drogami, co świadczy o tym, jak bardzo dobrze musiały być chronione.

 

Reklama

Senat wyraził zgodę a zapasy dotarły do Scipio, który był w stanie przystąpić do ofensywy i pokonać siły Hasdrubala, brata Hannibala. Rzymski historyk Tytus Liwiusz (59 p.n.e. – 17 n.e.) pisał w „Historii Rzymu”, że firmy nie zrobiły tego z chęci zysku, tylko z poczucia obowiązku i miłości wobec własnego kraju. Ale fakt, że zaledwie trzy firmy były w stanie wyposażyć (i to jeszcze na kredyt) rzymską armię świadczy o tym, jak musiały być potężne. Daje także do myślenia, że 2000 lat temu to prywatne firmy ratowały rządy z opresji, podczas gdy dzisiaj jest zwykle odwrotnie.

Choć korporacje starożytnego Rzymu zajmowały się wyłącznie realizowaniem rządowych zamówień: budowały drogi, zbierały podatki, wspierały armię. Kierowali nimi tzw. ekwici, zwani także czasami rycerzami, bo symbolem przynależności do tej klasy było posiadanie konia. Była to średnio zamożna rzymska klasa społeczna, której częścią byli m.in. kupcy, przedsiębiorcy, bankierzy posiadający majątek o określonej wartości.

 

Co interesujące, nie wszyscy właściciele rzymskich korporacji mieli swój własny majątek chroniony przed roszczeniami wierzycieli firmy. Są poszlaki, że w Imperium Rzymskim mogła istnieć jakaś forma giełdy papierów wartościowych, ale na razie sprawa jest dyskusyjna. Ale historia starorzymskich korporacji to tylko niewielki fragment „For profit”.

Autor szybko przechodzi do czasów i miejsc bardziej nam współczesnych, a w szczególności XVII w. Londynu i tworzącej się tam giełdy. Wspomina jak to w 1698 r. w kawiarni Jonathan’s Coffee House regularnie wywieszano ceny akcji. I okazuje się, że już wówczas pojawił się problem z manipulacjami kursem akcji. Jedną z pierwszych osób, które się tym zajmowały był niejaki Josiah Child, szef i największy udziałowiec Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej od lat 70. do 90. XVII w. Sam Daniel Defoe, autor słynnego „Robisnona Cruose” opisywał machinacje Josiah Childa.

Reklama

A polegały one na tym, że w zależności od tego, czy planował kupić czy sprzedać akcje, to fabrykował list który miał doprowadzić do spadku albo wzrostu ceny walorów na przykład informując o tym, że statek Kompanii z towarami zatonął, gdy w rzeczywistości płynął bez problemów. Już w 1696 r. wydano raport rządowy, w którym rozpaczano, iż spekulacja akcjami zupełnie wypaczyła koncepcje korporacji. Autor potwierdza te przemyślenia dodając, iż stworzenie giełdy przekształciło korporacje w kasyna, w których „cwani wzbogacają się kosztem naiwnych”.

Pomysł na książkę pojawił się, gdy autor po ukończeniu Szkoły Prawa Harwardu pracował w dziale fuzji i przejęć słynnej prawniczej firmy z Wall Street Sullivan & Cromwell (S&C). Któregoś dnia siedząc w swoim biurze na 36 piętrze, patrząc na Statuę Wolności i wyglądając przez szybę na szereg limuzyn czekających na chodniku na pracowników korporacji zaczął się zastanawiać jak to się stało, że tyle inteligentnych, sumiennych osób poświęca praktycznie każdą godzinę dnia by realizować interesy korporacji.

 

I to wówczas w umyśle autora pojawił się pomysł na książkę, która spróbuje odpowiedzieć na to pytanie i opowiedzieć historię korporacji od czasów starożytnych do współczesności. Co prawda, obecnie William Magnuso nie jest już pracownikiem firmy z Wall Street, tylko profesorem na Texas A&M Law School, ale książka powstała. Na „For Profit” trafiłem przeglądając listę najlepszych książek 2022 r. tygodnika „The Economist”.

Znalazła się także w podobnym zestawieniu „The Financial Times” oraz księgarni internetowej Amazon. Problem z „For Profit” polega na tym, że historie Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, bankowości rodziny Medicich, firmy Ford czy Exxon czy Facebooka były już opowiadane do znudzenia. Fragment o korporacjach w starożytnym Rzymie faktycznie jest odkrywczy i interesujący, ale w mojej ocenie nie warto sięgać po tę publikację dla jednego rozdziału.

Reklama

 

Mało odkrywcze jest także główne przesłanie publikacji. Takie, że korporacje powinny powrócić do tego co leżało u podstawy powołania pierwszych tego typu podmiotów: działanie dla wspólnego dobra. Tak by na ich działaniu zyskiwało całe społeczeństwo, a nie tylko ich akcjonariusze. Podsumowując: to przereklamowana i płytka publikacja, którą się bardzo rozczarowałem. Omijać.

 

Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Czytaj więcej 

Reklama

 

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Aleksander Piński

Aleksander Piński

Od 2001 r. pisze o ekonomii. Były zastępca szefa działu Biznes „Wprost”. W latach 2005-2009 główny autor listy 100 najbogatszych Polaków. W 2009 r. wyróżniony w organizowanym przez NBP konkursie im. Władysława Grabskiego za serię artykułów o przyczynach kryzysu finansowego.


Reklama
Reklama