Wysokie ceny gazu wywołały falę podejrzeń i krytyki pod adresem Rosji: od Komisji Europejskiej wymaga się zbadania wpływu Gazpromu na kryzys energetyczny, Polska apeluje o śledztwo antymonopolowe, wśród elit politycznych krążą tezy o wymuszaniu na krajach europejskich szybszego uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 i zawierania umów długoterminowych.
O przebiegu dotychczasowych pertraktacji przeczytasz w poprzednim artykule:URL Artykułu
Do tej pory mocarstwo energetyczne wielokrotnie odrzucało odpowiedzialność za wzrost cen. Za przyczyny podawano: ożywienie gospodarcze, srogą zimę, zmniejszanie dostaw ze strony USA, kłopoty z norweskimi gazociągami. Putin zaprzeczał zarzutom, że Rosja wykorzystuje sprzedaż gazu jako broń geopolityczną: "nonsens i pogaduszki polityczne nieniosące żadnej poważnej treści".
Zmiana narracji czy zabieg psychologiczny? Rosyjski gaz
W sobotę rosyjski wicepremier odpowiedzialny za kwestie energetyczne Alexander Nowak w krajowej telewizji państwowej powiedział: „jesteśmy gotowi na dialog”. Minister uważa także, że istnieje prawdopodobieństwo, że obecnie trwający kryzys powtórzy się w przyszłości i apeluje o wypracowanie rozwiązania. Według niego Rosja w pełni realizuje swoje zobowiązania traktatowe. Dostawy na rynki światowe wzrosły nawet o 15 % w porównaniu z poprzednim rokiem. Kraj nie przewiduje dalszego zwiększania wolumenu dostaw gazu, a ponadto nie odnotowano w tej sprawie żadnych wniosków, dodał.
Według agencji Interfax europejski magazyn gazu nie zdołał zgromadzić odpowiednich rezerw, podobnie jaki wszystkie inne obiekty tego typu z udziałami Gazpromu. Krytycy uznają ten fakt za dowód na to, że Rosjanie celowo ograniczyli podaż surowca.