Później nie reagował nawet na rozbieżności z oczekiwaniami ważnych danych makro – słabe indeksy PMI ze strefy euro czy wyższy odczyt PKB i wskaźnika PCE Core za II kw. z USA powinny dolara umocnić, tymczasem ten pozostaje na poziomie 1,0850, a więc tylko niewiele niższym niż na początku tygodnia.
Tylko wtorek dolar wyraźniej się umocnił, co było odzwierciedlone w spadku eurodolara o 0,3%. Wydaje się, że źródła siły dolara we wtorek należy szukać w Trump trade. Po krótkim zachwycie rezygnacją z kandydowania na drugą kadencję J. Bidena, rynek zauważył, że to cały czas Trump ma wyraźną przewagę w sondażach, a dodatkowo sprzyja mu bycie ofiarą zamachu. Raz już z kobietą też wygrał, w 2016 r. z Hilary Clinton. Trump to potencjalnie większe wydatki budżetowe, działania proinflacyjne, a więc i wymuszenie na FOMC co najmniej odraczania obniżek stóp procentowych przez Fed. Zatem handel na eurodolarze może teraz odbywać się bardziej w rytm sondaży przedwyborczych niż danych makro. Póki co jednak reakcje są bardzo wyważone.
Wydawało się, że złotemu uda się umocnić, a giełdzie odbić, po fatalnym wcześniejszym tygodniu. Jednak wsparcie ze strony nowego rozdania w obozie demokratycznym w USA okazało się chwilowe. Na dodatek mocno rozczarował wynik sprzedaży detalicznej, która w Polsce w czerwcu wzrosła o 4,7% w ujęciu rocznym wobec oczekiwanego wzrostu o 5,8%. Po krótkim spadku kurs EUR/PLN wrócił w połowie tygodnia do okolic 4,30, jednak obecnie jest niżej, na 4,28. Dale to nadzieje na obronę oporu na 4,30. USD/PLN porusza się w krótkoterminowym trendzie wzrostowym, ale wciąż bez przekroczenia oporu na 4,00. Zakres wahań to 3,90-4,00.