Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Korea Północna - czy ryzyko geopolityczne i rynkowe jest realne?

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Analizując dzisiejszą scenę polityczną i jej wpływ na rynki, nie sposób pominąć pogróżek Korei Północnej i reakcji Donalda Trumpa. Północnokoreańska agencja prasowa KCNA poinformowała o planach zaatakowania należącej do Stanów Zjednoczonych wyspy Guam na Pacyfiku. Czy mamy do czynienia z realnym ryzykiem geopolitycznym, a w konsekwencji również rynkowym?

 

Ile warte jest zastraszanie?

Rzecznik północnokoreańskiego dowództwa ostrzega Amerykanów przed przed „wznieceniem ognia” w rejonach wyspy Guam. Wojsko północnokoreańskie miałoby zdetonować balistyczną rakietę średniego i dalekiego zasięgu – Hwasong-12. Głównym celem byłaby amerykańska baza lotnicza Anderson. Nie brakuje też wypowiedzi, które świadczą o daleko idących planach Korei Północnej, której dowództwo byłoby gotowe zaatakować nawet część kontynentalną Stanów Zjednoczonych.

USA nie są obojętne na takie groźby. Niedawno na reżim Kim Dzong Una zostały nałożone, zarówno amerykańskie, jak i międzynarodowe sankcje ONZ. Zanim KCNA opublikowała komunikat o planach ataku na wyspę Guam, Donald Trump skierował w ich stronę ostre słowa:

-„Jeśli nie przestaną grozić, spotka ich ogień, gniew i potężna siła, jakiej świat nie widział”.

Reklama

 

Czy powinniśmy się bać?

W przypadku jakiegokolwiek innego polityka, takie słowa byłyby przełomem i niemałym zaskoczeniem. Jednak, gdy padają one z ust Donalda Trumpa, to nie są niczym niespotykanym. Prezydent USA, wygłaszając takie treści utwierdza opinię publiczną w swojej nieugiętej postawie, która zmierza do pacyfikacji koreańskich działań nuklearnych. Za Amerykanami stoją również ich sojusznicy z regionu dalekowschodniej Azji: Japonia i Korea Południowa. Schemat „północnokoreańskiego straszaka” nie jest nowością. Wszystko zaczyna się od retoryki wojennej Pjongjangu, następnie mamy do czynienia z próbą rakietową, występuje reakcja Stanów Zjednoczonych i sojuszników, by potem media całego świata mogły ostrzegać przed możliwością wybuchu wojny nuklearnej. Korea Północna, to państwo, które mimo wielu gróźb, zdaje sobie sprawę, że rozpętanie jakiejkolwiek wojny nuklearnej z USA, byłoby dla nich katastrofalne. Między reżimem Kim Dzong Una a USA występuje olbrzymia dysproporcja militarna. Dlatego Korea Północna przyjmuje retorykę zastraszania, rozwija programy nuklearne, ale także tworzy grupy cyberprzestępców, odpowiedzialnych za ataki na światowe instytucje (w tym np. banki centralne).

Czy rynki reagują?

Dla inwestorów sytuacja jest trudna do zinterpretowania. Oczywiście, można zauważyć zwrot ku tzw. bezpiecznym przystaniom, jak np. jen japoński. Podczas sesji azjatyckiej, a więc w momencie publikacji militarnych planów Korei Północnej, jen wzmacniał się w stosunku do dolara amerykańskiego. Zważywszy na bliskie położenie Japonii i sojusz z USA, jen mógłby stracić w przyszłości miano „bezpiecznej przystani”, gdybyśmy faktycznie byli świadkami działań militarnych wymierzonych przeciwko USA i jego sojusznikom.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Estera Włodarczyk

Estera Włodarczyk

Absolwentka dziennikarstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się stosunkami gospodarczo-politycznymi oraz ich wpływem na światową ekonomię.


Reklama
Reklama