Sugestia utrzymania rekordowo niskich stóp procentowych w USA do końca 2023 roku nie wystarczyła, żeby osłabić dolara. Wręcz przeciwnie. Wrześniowe posiedzenie Fed stało się pretekstem do zniżki EUR/USD. Kurs wciąż jednak broni się przed wybiciem dołem z 1,5-miesięcznej konsolidacji.
Wczoraj amerykański Fed utrzymał główną stopę procentową w przedziale 0,0-0,25 proc. Decyzja była zgodna z rynkowymi oczekiwaniami, aczkolwiek nie zapadła jednomyślnie. Przeciw głosowali Kaplan i Kashkari.
Fed też zapowiedział, że utrzyma stopy na obecnym poziomie aż do czasu, gdy rynek pracy osiągnie założenia banku dotyczące pełnego zatrudnienia, a inflacja lekko przekroczy cel banku na poziomie 2 proc. "przez pewien czas".
Jednocześnie Fed utrzymał tempo skupu obligacji na poziomie 120 mld dolarów miesięcznie.
Najważniejszą informacją jaka napłynęła z Fed była wiadomość, że stopy procentowe w USA pozostaną rekordowo niskie przynajmniej do końca 2023 roku. Do tego czasu bowiem inflacja nie przekroczy zakładanego celu na poziomie 2 proc., a więc nie da się spełnić opisanych wyżej warunków p lekkim przekroczeniu celu przez pewien czas.
Wyniki posiedzenia Fed początkowo ucieszyły rynki finansowe, ale ostatecznie reakcja na nie była negatywna. Wśród komentatorów dominuje pogląd, że rynki były zawiedzione brakiem dodatkowego wsparcia dla amerykańskiej gospodarki. Bardziej jednak logicznym wytłumaczeniem jest to, że rynki przestraszyły się długiego okresu wychodzenia gospodarki z obecnego covidowego kryzysu. Szczególnie, że w tę narrację wpisał się Bank Światowy z twierdzeniem swojego głównego ekonomisty, że odbicie globalnej gospodarki po kryzysie wywołanym pandemią może potrwać nawet 5 lat.
Kurs EUR/USD, jak to zawsze bywa w przypadku wzrostu awersji do ryzyka na świecie, zareagował spadkiem na wyniki posiedzenia Fed. Dziś rano notowania spadły nawet do 1,1738, ale w południe wróciły w pobliże 1,18. Na chwilę obecną EUR/USD wciąż pozostaje w trendzie bocznym. Od dołu ogranicza go poziom 1,1750, a od góry 1,20. Jeżeli konsolidację tę zamkniemy jednak kanałem wzrostowym, to są to odpowiednio poziomy 1,1775 i 1,1975. Wszystko przemawia za tym, że wybicie ostatecznie będzie dołem. A wtedy euro mogłoby bardzo szybko potanieć w relacji do dolara nawet o 300 pipsów (do 1,15).
