Wojna na Ukrainie przynosi rewizję w dół prognoz PKB, a w górę CPI, głównie w Europie. Ma rozległe konsekwencje dla 3 rynków surowców: energetycznych, żywności i metali. Po pandemii to kolejny czynnik wskazujący na wyższą globalną inflację.
Najważniejsze argumentów za wyższą inflacją to:
(1) odwrócenie globalizacji: silniejszy podział świata na WschódZachód (wojny handlowe a teraz budowanie sojuszy ChinyRosja), zakłócenia w łańcuchach dostaw w czasie pandemii skłaniające do lokowania produkcji bliżej swoich granic (może u droższych wykonawców);
(2) długoterminowo wysokie ceny surowców (wykluczenie dostaw z Rosji, konkurencja o gaz między Azja a Europą);
(3) jeszcze szybsza dekarbonizacja, już nie tylko z powodów klimatycznych, ale również geopolitycznych (uniezależnienie się od surowców z Rosji);
(4) nowa fala stymulacji fiskalnej (w Europie około 1%PKB wyższe deficyty-wydatki na obronność, odejście od gazu, ochronę konsumentów przed skokiem cen energii i spadkiem wydatków). Dekada niskiej inflacji i stóp błyskawicznie się kończy.
Posiedzenie NBP oraz ECB pokazują, że w warunkach długoterminowego zagrożenia inflacyjnego oraz nowego boomu fiskalnego banki centralne przyjmują nowe podejście. NBP zasygnalizował, że obecnie celuje z obniżanie inflacji i umocnienie kursu, a troska o PKB schodzi na dalszy plan. Z kolei ubiegłotygodniowe posiedzenie ECB także zaskoczyło jastrzębią retoryką. ECB przyspieszył koniec QE (w 3Q) oraz zapowiedział, że podwyżki stóp mogą nastąpić wkrótce po zakończeniu QE. Nowe podejście NBP i ECB pokazuje, że dzisiaj wojny walutowe to walka o jej umocnienie, aby ograniczyć inflację. Retoryka NBP może złagodnieć gdy spadną obawy o kurs, ale obawiamy się, że utrwalenie wysokiej inflacji zmusi NBP do podwyżek w 2023-24 roku, naszym zdaniem docelowa stopa w Polsce to 5-10%.