Notowania „czarnego złota” mocno zaczęły rok po wzroście o 50% w 2021 r. Brent 1M do wczorajszego zamknięcia zyskał ponad 7%; przekraczając 85 USD/bbl wrócił do poziomu sprzed 2 miesięcy.
Decyzja OPEC+ odnośnie zwiększenia od kolejnego miesiąca wydobycia w planowanej skali 400 tys. b/d ponownie okazała się trafiona. Rynek jest świadom przeciągających się trudności członków kartelu z osiąganiem celów produkcyjnych, w samym grudniu niedobór wyniósł ok. 180 tys. bbl/d. Od sierpnia rolę sekretarza generalnego OPEC przejmie Haitham al-Ghais z Kuwejtu.
Zakłócenia podażowe wspierają rynek surowca, wzrost zapasów paliw w USA sugeruje spadek popytu
Nieoczekiwany spadek wydobycia w Libii (kwestie techniczne) oraz Kazachstanie (niepokoje społeczne) wsparł notowania surowca. Wzrosło backwardation: półroczny spread kalendarzowy 1M-7M przekroczył 4 USD/bbl. Rośnie rynkowy optymizm – zwiększyło się zaangażowanie inwestorów spekulacyjnych, zaś odkryty w listopadzie koronawirus bywa nazywany Omi-gone. W ocenie J. Powella, szefa Fed, wpływ kolejnej fali COVID-19 na amerykańską gospodarkę, która jest największym globalnym konsumentem ropy, będzie krótkotrwały. Według wczorajszych danych Amerykańskiego Departamentu Energii (EIA), krajowe zapasy surowca spadły do poziomu najniższego od października 2018 r.
Pojawiają się zrewidowane do góry prognozy tegorocznych cen ropy, przewidywania wzrostu do 100 USD/bbl już w pierwszym kwartale
Zdaniem omańskiego ministra ds. ropy, świat jeszcze nie jest gotowy na tak drogi surowiec. Może przyrost amerykańskich zapasów benzyny i destylatów, zaraportowany wczoraj przez EIA, schłodzi krótkoterminowe oczekiwania rynkowe. Z kolei rosnąca globalnie podaż surowca (w tym w USA, gdzie wciąż przybywa aktywnych platform wiertniczych) powinna osłabić, lub przynajmniej wyhamować aprecjację cen ropy w średnioterminowej perspektywie.
