49% NIE
Dotychczasowe doświadczenia sprawiają, że trudno w to uwierzyć. Od początku III RP co kilka lat w różnych formach wracają deklaracje wspierania najmu i równoważenia rozwoju mieszkalnictwa, nie inaczej jest w obecnym Narodowym Programie Mieszkaniowym. Nie owocuje to jednak trwałymi rozwiązaniami, a wprowadzane instrumenty są z czasem porzucane. Zazwyczaj tego typu programy zaczynają się od dobrej idei, która szybko wyparowuje wraz z pojawianiem się trudności finansowych. Trudno jest budować tanio,szczególnie gdy nie ma się w tym doświadczenia. A tanio musi być z założenia, ponieważ politycy nie traktują mieszkalnictwa jako infrastruktury niezbędnej do rozwoju społeczeństwa, do której warto dokładać. W perspektywie 2030 r. w polskiej polityce nadal dominować będzie pokolenie wychowane w niechęci do najmu i o niskiej świadomości znaczenia zrównoważonego rozwoju mieszkalnictwa.
33% TAK
Ceny nieruchomości wytworzą w społeczeństwie presję szukania stabilnych i dostępnych cenowo alternatyw. Programy popytowe już teraz zaczęły spotykać się z chłodnym odbiorem, coraz więcej osób dostrzega, że preferencyjne warunki kredytowe służą głównie napędzaniu cen i dalszemu bogaceniu się bogatych, a nie zwiększeniu szans przeciętnych Kowalskich na własne mieszkanie. Wraz z rozwojem rynku może być podnoszony jeszcze jeden, ignorowany dzisiaj czynnik: najem może być dobry dla budżetu państwa. Nie tylko przynosi bezpośrednie i stabilne podatki, ale również zwiększa popyt na zakup elementów wyposażenia czy materiałów remontowych, których mieszkania najmowane potrzebują częściej niż zamieszkiwane przez właścicieli. Oznacza to większe wpływy z podatku VAT.
Zobacz także: To koniec mikrokawalerek? Od kwietnia wchodzą ważne przepisy
Rozdzielmy politykę mieszkaniową deklarowaną od polityki mieszkaniowej realizowanej. Deklarowana od dawna mówi, że trzeba zrównoważyć sektor czynszowy z sektorem własnościowym. Już w Nowym Ładzie Mieszkaniowym, czyli programie z 1992 r., podkreślano, że należy rozwinąćsektor najmu. Natomiast w rzeczywistości od początku III RP polityka mieszkaniowa opiera się na programach, które łączy pośpiech. Szybko pojawiają się głosy niezadowolenia i rządzący rezygnują z kolejnych mechanizmów, zanim one na dobre zaczną działać. Jak bumerang wraca za to presja, by wspomagać dochodzenie do własności. Dlaczego? Po pierwsze beneficjentami programów popytowych czujemy się wszyscy, a beneficjentami nowego TBS-u już nie. Po drugie nie mamy w ogóle kultury najmu, nawet w czasach PRL-u ludzie de facto musieli brać we własne ręce zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych (budownictwo jednorodzinne na wsi i w małych miastach, spółdzielcze mieszkania własnościowe). Po trzecie, mamy za niski kapitał społeczny i za niskie zaufanie do siebie, by korzystać z trzeciej drogi i wchodzić w rozwiązania takie jak kooperatywy czy co-housing. - dr Alina Muzioł-Węcławowicz ekspertka i autorka kilkudziesięciu publikacji z dziedziny gospodarki i polityki mieszkaniowej