Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Rosyjska gospodarka nie przetrwa tej wojny

|
selectedselectedselected
Rosyjska gospodarka nie przetrwa tej wojny | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Zbrojny atak Rosji na Ukrainę wisiał nad rynkami finansowymi co najmniej od kilku miesięcy, jednak spora część analityków i komentatorów twierdziła, że „Putin tylko straszy” i nie odważy się wypowiedzieć wojny swojemu sąsiadowi. W ostatni czwartek lutego okazało się, że nie były to wyłącznie groźby, bowiem rosyjskie wojska wkroczyły na teren Ukrainy. W odpowiedzi na tę agresję, Zachód zareagował największymi we współczesnej historii sankcjami nałożonymi na Moskwę, które mogą zostać rozszerzone o embargo na import m.in. rosyjskich surowców energetycznych i które najprawdopodobniej już przerosły przewidywania samego Putina. Po ponad dwóch tygodniach od uderzenia, wszystko wskazuje na to, że rosyjska gospodarka… nie przetrwa tej wojny. I to mimo tego, że Kreml od lat przygotowywał ją na szeroko zakrojone sankcje. Nie oznacza to jednak, że kraje Zachodu, które odcięły Rosję od kapitału, wyjdą z tej sytuacji bez szwanku.

Rosyjski kapitał stracił wartość

Atak Rosji na Ukrainę spotkał się z natychmiastową i zdecydowaną reakcją zachodnich gospodarek (krajów UE, USA, Kanady, a nawet Szwajcarii), a także Japonii i Korei Południowej. Nie mogąc wesprzeć Ukrainy militarnie, Zachód objął sankcjami większość sektorów rosyjskiej gospodarki, odciął od zagranicznego kapitału kremlowskich polityków, najważniejszych oligarchów i ich rodziny. Każdego dnia po inwazji na Ukrainę do grona międzynarodowych koncernów, które zawiesiły swoją działalność w Rosji, dołączały kolejne firmy. Co wyjątkowo istotne, sankcje i bojkot rosyjskiego rynku już teraz uderzają w zwykłych obywateli, którzy nie mogą polecieć na weekend do Paryża czy chociażby do Warszawy, nie zapłacą za zamówienie w McDonalds swoim smartfonem z wykorzystaniem usług Apple czy Google, a już niedługo będą mieć problemy ze znalezieniem iPhone’a w sklepie z elektroniką. Pomijając fakt, że kurs rosyjskiej waluty (wykres 1.) spadł o tyle, że ceny większości produktów - szczególnie tych importowanych - gwałtownie poszły w górę. Jednocześnie Bank Centralny Rosji ograniczył możliwość wymiany rubla, zamykając drogę ucieczki do stabilniejszych walut.

Swego rodzaju „opcją atomową” miało być wykluczenie Rosji z systemu komunikacji międzybankowej SWIFT. Kraje Zachodu potrzebowały niemal tygodnia na to, by uzgodnić wspólne stanowisko w kwestii odcięcia rosyjskich banków od międzynarodowego systemu. Na moment pisania tego artykułu, dotkliwą sankcją, jaką jest usunięcie z systemu SWIFT, nie zostały objęte… dwa największe rosyjskie banki: Gazprombank i Sberbank. Oprócz tego, europejskie aktywa obu banków nie zostały zamrożone. Dlaczego? Komisja Europejska tłumaczyła się koniecznością zachowania bezpieczeństwa energetycznego krajów członkowskich. Dwa największe rosyjskie banki pośredniczą bowiem w rozliczaniu zakupów gazu ziemnego i ropy naftowej, od dostaw których Europa wciąż pozostaje zależna.

Rosyjska gospodarka nie przetrwa tej wojny - 1Rosyjska gospodarka nie przetrwa tej wojny - 1

Na skraju bankructwa w ciągu kilku dni, mimo wieloletnich przygotowań

Po ponad dwóch tygodniach od inwazji na Ukrainę wiadomo już, że rosyjska gospodarka stoi nad przepaścią i na dłuższą metę nie wytrzyma naporu międzynarodowych sankcji, odcięcia od globalnego kapitału i spadku wartości waluty narodowej. Putin już przegrał wojnę, którą sam wytoczył, cofając gospodarkę Rosji o dziesiątki lat i sprawiając, że zagraniczny kapitał przez długi czas będzie omijał Moskwę szerokim łukiem. Wszystkie liczące się agencje ratingowe obniżyły ocenę wiarygodności kredytowej Rosji do poziomu „śmieciowego”. Swego rodzaju potwierdzeniem najniższych ratingów są wątpliwości w kwestii tego czy w ogóle dojdzie do spłaty rosyjskich obligacji skarbowych denominowanych w walutach obcych (głównie w dolarze), co ostatni raz miało miejsce ponad 100 lat temu - w 1918 roku. Do pierwszego testu wypłacalności Rosji dojdzie już w kwietniu, kiedy to minie termin wykupu obligacji o wartości ponad 2 mld USD. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, bo łączna wartość rosyjskiego długu wyemitowanego w walutach obcych przekracza 40 mld dolarów. Prezydent Putin kilka dni po ataku na Ukrainę podpisał dekret, który zakłada że posiadacze rosyjskich obligacji skarbowych z krajów, które nałożyły sankcje na Rosję, mogą liczyć na spłatę długu wyłącznie w rublach, mimo tego że kupili papiery denominowane w walutach obcych.

Reklama

Wg JPMorgan międzynarodowe sankcje wymierzone w Rosję doprowadzą do spadku PKB o 7% w 2022 roku i aż o 35% w samym drugim kwartale. Rosyjski eksport - nawet przy założeniu braku embarga na kluczowe surowce energetyczne - może skurczyć się o 15%, zaś import zmaleje nawet o 30% w porównaniu do poprzedniego roku.

To jednak nie wszystko. Moskiewska giełda wstrzymała obrót na ponad dwa tygodnie (w momencie oddawania artykułu do druku notowania wciąż były zawieszone), wielokrotnie informując o wznowieniu handlu, a następnie wycofując się z tych planów w obawie przed krachem. Większość GDR-ów (kwitów depozytowych) na rosyjskie spółki notowanych na giełdzie w Londynie zostało zawieszonych, po tym jak ich notowania spadły o ponad 90%.

Wielu komentatorów jeszcze pod koniec lutego podkreślało, że Rosja jest świetnie przygotowana do przyjęcia ciężaru międzynarodowych sankcji w razie wybuchu wojny. Mowa przede wszystkim o niskiej relacji długu zagranicznego do rezerw walutowych banku centralnego czy o tzw. Państwowym Funduszu Majątkowym, w którym gromadzone są środki na „czarną godzinę”, a którego wartość na początku roku wynosiła rekordowe 11% rosyjskiego PKB. Oprócz tego zwracano uwagę na imponujące rezerwy walutowo-złotowe Banku Centralnego Rosji, które jeszcze w połowie lutego wynosiły ponad 640 mld dolarów. Obecnie jednak nie wiadomo ile finansowego paliwa pozostało Rosji, choć już na początku marca amerykański resort finansów zapewniał, że sankcje zamroziły nawet połowę rezerw rosyjskiego banku centralnego w walutach obcych.

Widać zatem, że w ramach przygotowania rosyjskiej gospodarki do wojny niedoszacowano skali międzynarodowych sankcji.

Odciąć gałąź, ale nie tę, na której siedzisz

Prawdziwą „opcją atomową” dla rosyjskiej gospodarki nie jest wspomniane wcześniej odcięcie od systemu SWIFT, lecz zachodnie embargo na import rosyjskich surowców, przede wszystkim energetycznych. Stany Zjednoczone zdecydowały się na wstrzymanie importu rosyjskiej ropy i gazu ziemnego, co wywindowało ceny obu surowców, mimo tego że USA sprowadzało mniej niż 3% ropy naftowej z Rosji, zaś import rosyjskiego gazu był symboliczny. W znacznie gorszej sytuacji znajdują się kraje Unii Europejskiej, które w momencie pisania artykułu nie zdecydowały się na wprowadzenie skoordynowanych sankcji wymierzonych w surowce energetyczne. I trudno się temu dziwić, bo bezpieczeństwo energetyczne UE zależy właśnie od rosyjskich paliw kopalnych. Więcej niż jedna czwarta ropy naftowej w Europie pochodzi właśnie z Rosji. W przypadku gazu ziemnego sytuacja również nie jest optymistyczna - ponad 40% tego surowca w UE jest importowane z Rosji. Co gorsza, europejska zależność od gazu ze wschodu zwiększyła się po aneksji Krymu w 2014 roku! Trudno o bardziej krótkowzroczną politykę, do której najmocniej przyłożyły się Niemcy. Na szczęście - szczególnie z perspektywy polskich interesów - budowana od lat niemiecka polityka energetyczna, opierająca „zieloną transformację” na rosyjskim gazie, legła w gruzach w ciągu kilku pierwszych dni rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W 2021 roku eksport gazu i ropy przyniósł Rosji aż 36% łącznych wpływów do budżetu. Europejskie embargo na te surowce byłoby kluczowe w odcięciu Putina od pieniędzy, jednak w obecnej sytuacji nie tylko zagroziłoby stabilności energetycznej UE, ale przede wszystkim doprowadziłoby do ogromnych wzrostów cen, znacznie większych niż, te z którymi mamy do czynienia obecnie.

Nie wolno zapominać również o węglu, który stanowi ok. 45% importu tego surowca do UE, choć jego wartość odpowiadała za zaledwie 0,5% całego importu Unii.

Reklama

Poza surowcami energetycznymi, Rosja jest także istotnym eksporterem metali przemysłowych: odpowiada za prawie 20% światowej produkcji niklu, obok RPA jest także największym producentem palladu, który jest surowcem strategicznym dla branży automotive. Oprócz tego, Rosja jest także największym eksporterem rudy żelaza do Europy Środkowo-Wschodniej. Potencjalne sankcje nałożone na każdy z tych surowców oznaczają przyszłe problemy z łańcuchami dostaw, ograniczenia podaży, opóźnienia zamówień i wzrost cen. Mowa o inflacji producenckiej (PPI), a co za tym idzie, również konsumenckiej. Presja inflacyjna na ceny żywności będzie rosła również z inicjatywy samej Rosji - Putin zapowiedział bowiem, że wprowadzi embargo na zboża, których jest największym eksporterem na świecie.

Nie da się zatem całkowicie wymazać największego kraju na świecie z gospodarczej mapy świata, udając że znajduje się tam biała plama. Znacząca część globalnych sankcji wobec Rosji - mimo, że koniecznych w obliczu jej działań militarnych - jest jak przysłowiowe podcinanie gałęzi, na której sami siedzimy.

Rosyjska gospodarka nie przetrwa tej wojny - 2Rosyjska gospodarka nie przetrwa tej wojny - 2

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Darek Dziduch

Darek Dziduch

Redaktor portalu FXMAG i wydawca magazynu Inwestor. Nagrywa na YouTube materiały edukacyjne, poruszając tematy związane przede wszystkim z inwestycjami, finansami osobistymi i gospodarką.

Obserwuj autoraTwitter


Reklama
Reklama