Choć zakładaliśmy silniejszy spadek od konsensusu (my -2,3% r/r, konsensus -1,9% r/r) to lekko nie doszacowaliśmy. O ile sama roczna dynamika może napawać pesymizmem, o tyle odsezonowany indeks produkcji przemysłowej ogółem już tak pesymistyczny nie jest. Widać wyraźnie, że minus na rocznym wzroście to w dużej mierze kwestia wysokiej bazy z marca zeszłego roku. Indeks (czyli strumień produkcji) pozostał na zbliżonym poziomie do tego obserwowanego w poprzednich miesiącach.
Schodzenie głębiej przypomina emocjonalny rollercoaster, bo tu znowu dobrych wieści jest niewiele. Wynik produkcji przemysłowej ogółem był w dużej mierze podbity kategoriami produkcji związanymi z wytwarzaniem energii. W tej, która nieco lepiej odzwierciedla resztę gospodarki, czyli przetwórstwie przemysłowym, obserwowano dalsze spadki. Z drugiej strony, te spadki miesięcznego indeksu to tak naprawdę powrót do trendu. Prościej mówiąc: nie jest tak, że teraz jest jakoś bardzo źle, po prostu wcześniej (zeszły rok, dwa) było nadspodziewanie dobrze.
Zejście jeszcze głębiej w rozbicie danych pozwala ocenić, które z komponentów odpowiadały za wspomniany spadek produkcji przemysłowej, a które utrzymywały ją jeszcze na powierzchni. Wspomnieliśmy już o produkcji energii (na plus, poniżej nieco inne rozbicie, które w dużej mierze jednak odzwierciedla tą samą kategorię, również pokazuje wzrosty), drugim elementem produkcji, który dodaje do wyniku produkcji ogółem są dobra inwestycyjne. W pozostałych wyraźnie widać spadki. Do trendu wróciły już dobra konsumpcyjne (zarówno trwałe jak i nietrwałe), tu słaby wynik jest spójny z danymi o sprzedaży detalicznej. Największy spadek zanotowała jednak produkcja dóbr zaopatrzeniowych. Przy okazji tej kategorii warto wspomnieć o słoniu, który wciąż czai się w pokoju produkcji przemysłowej, czyli kwestii zapasów. Redukcja poziomu zapasów (albo przynajmniej brak potrzeby ich dalszego przyrostu) będą ściągać w dół wyniki produkcji przemysłowej również w kolejnych miesiącach.