Ze strony opóźnionego względem gospodarki rynku pracy, Fed nie otrzymuje na razie niepokojących sygnałów. Dzieje się tak dlatego, że patrzy na dane nieco odbiegające od realiów przeciętnego Amerykanina. Tymczasem rekordowa obecnie inwersja krzywej dochodowości alarmuje, że to "prosperity" niebawem zacznie dobiegać końca. A jeśli przyjrzymy się bliżej, dobiegło już w marcu. Po cofającej się inflacji, rynek pracy zacznie się niebawem ustawiać w kolejce gołębich argumentów, za to o znacznie większym z punktu widzenia walki o utrzymanie elektoratu znaczeniu. Z dwojga złego lepszy dochód o spadającej sile nabywczej, niż jego brak.