Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Białorusi 31 sierpnia poświęcono „napiętej sytuacji międzynarodowej”, w tym ocenie zagrożeń na granicy z Polską i państwami bałtyckimi. Alaksandr Łukaszenka w oskarżycielskim tonie wskazał, że państwa NATO konsekwentnie promują politykę ekspansji, budują obecność wojskową wokół Białorusi oraz prowadzą prowokacyjne ćwiczenia w pobliżu granicy, którą narusza ich personel wojskowy. Dodał, że Warszawa i Wilno podsycają histerię w związku z obecnością wagnerowców na Białorusi, a żądania obu stolic ich natychmiastowego wycofania uznał za „bezsensowne i głupie”.
Chcąc podtrzymać tezę, iż to Polska prowadzi agresywną politykę, wskazał, że to ona jednostronnie zawiesiła obowiązywanie niektórych artykułów traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie i przestała przekazywać informacje o stanie armii. Wspomniał również, że w Polsce, na Litwie i na Ukrainie szkoleni są Białorusini mający przygotować zamach stanu. Jednocześnie Łukaszenka zadeklarował, że Mińsk jest gotowy przywrócić dobre stosunki z sąsiadami, lecz „na razie nie są oni zainteresowani normalizacją”. Jako przykład „dobrej woli” podał zaproszenie przedstawicieli Polski w charakterze obserwatorów na trwające od 1 września ćwiczenia państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) – „Braterstwo Bojowe 2023”.
Rządy państw bałtyckich nie reagują na prowokacyjne wystąpienia Łukaszenki. Nie analizują ich także media łotewskie i litewskie (w Estonii informacja przeszła bez echa), które ograniczają się jedynie do przekazywania informacji o wypowiedziach nieuznawanego przywódcy Białorusi. Ani na Litwie, ani na Łotwie nie widać też oznak znaczącego zaniepokojenia w związku z obecnością najemników z Grupy Wagnera na Białorusi.
Zobacz także: 558. dzień wojny. Postępy ukraińskie na froncie zaporskim – kolejny krok do zwycięstwa
Komentarz
- Zwołanie przez Łukaszenkę posiedzenia Rady Bezpieczeństwa było reakcją na oświadczenie ministrów spraw wewnętrznych Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, przyjęte 28 sierpnia na spotkaniu konsultacyjnym w Warszawie. Należy założyć, że obrady poświęcono skutkom ewentualnego zamknięcia wszystkich przejść granicznych przez Polskę, Litwę i Łotwę. Wystąpienie Łukaszenki, zawierające elementy koncyliacyjne i niewykluczające chęci „normalizacji” stosunków z unijnymi sąsiadami, wypada uznać za niewiarygodne. Konsekwentne oskarżanie Polski o prowadzenie agresywnej polityki jest zabiegiem mającym odwrócić uwagę od odpowiedzialności reżimu za kontynuowanie działań hybrydowych na granicach z państwami NATO (wspieranie nielegalnej migracji, incydenty powietrzne, akty agresji wobec służb granicznych) oraz represji wobec polskiej mniejszości. Nie można jednak wykluczyć, że w obawie przed perspektywą odcięcia szlaków transportowych z UE Łukaszenka będzie pozorował deeskalację, okresowo obniżając skalę działań hybrydowych czy prowokacji. Nie należy natomiast liczyć na to, że reżim w Mińsku zrezygnuje z dalszego podsycania kryzysu migracyjnego na granicy z UE, który w jego percepcji stanowi skuteczny instrument destabilizowania sytuacji.
- Taktyka państw bałtyckich polegająca na niekomentowaniu wypowiedzi Łukaszenki ma na celu niwelowanie w tamtejszych społeczeństwach lęku, jaki chcą wywołać swoją agresywną retoryką zarówno reżim białoruski, jak i Kreml. Jednocześnie władze (głównie Litwy i Łotwy) nie lekceważą zagrożeń związanych m.in. z przeniesieniem grupy najemników z Grupy Wagnera na Białoruś, białorusko-rosyjskimi ćwiczeniami wojskowymi czy rozmieszczeniem rosyjskich głowic jądrowych na terytorium Republiki Białorusi. Kierują jednak do swoich społeczeństw komunikat, iż zagrożenie ze strony Rosji i Białorusi (de facto będącej już częścią Rosji, jak podkreślają litewscy eksperci i politycy) trwa od dawna. Nową jakością nie jest także presja w postaci dyslokacji broni nuklearnej, gdyż – jak dowodzi szef Armii Litewskiej generał Valdemaras Rupšys – takowa istnieje blisko granic od lat w związku z obecnością głowic jądrowych w obwodzie królewieckim. Władze litewskie wskazują również, że aktualnie nie ma oznak, by wagnerowcy uczestniczyli w przerzucie migrantów przez granicę lub by byli wykorzystywani do innej akcji przeciwko Litwie i Łotwie.
- Odpowiedzią rządów państw bałtyckich na trwałe zagrożenie ze strony Rosji i Białorusi, w tym utrzymującą się od połowy 2021 r. presję migracyjną na granice UE, jest w dalszym ciągu polityka odstraszania. Uzgodnienia ministrów spraw wewnętrznych państw bałtyckich i Polski z 28 sierpnia w kwestii planu symultanicznego zamknięcia granic w sytuacji wystąpienia poważnego incydentu na granicy Polski, Litwy czy Łotwy z Białorusią mają charakter politycznej demonstracji jedności i solidarności regionu.