Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Czy warto wprowadzić euro w Polsce? Wątpliwe korzyści okiem doradcy prezesa NBP

|
selectedselectedselected
Czy warto wprowadzić euro w Polsce? Wątpliwe korzyści okiem doradcy prezesa NBP | FXMAG INWESTOR
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/EAST NEWS
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Sezon urlopowy rokrocznie owocuje wzrostem zainteresowania tematyką przystąpienia Polski do strefy euro. Wyrazem tego są w okresie wakacyjnych podróży materiały w mediach, w których autorzy wskazują na korzyści, jakie miałyby wyniknąć z rezygnacji z waluty narodowej i suwerennego banku centralnego. Osobiście nie podzielam takich opinii, czemu dawałem wyraz wielokrotnie. Obecnie stanowiska ekonomistów dotyczące ewentualnego przyjęcia euro są zresztą bardzo zróżnicowane, a tzw. opinia publiczna raczej nie jest entuzjastyczna jeśli chodzi o rezygnację ze złotego. O samym euro wyrażałem się źle, jeszcze zanim ono się formalnie pojawiło. Poniżej przypominam kilka faktów przemawiających za utrzymaniem własnej waluty.

 

Jest mało prawdopodobne, by przyjęcie euro przyspieszyło wzrost gospodarczy

Zastąpienie waluty narodowej przez euro nie gwarantuje wcale szybszego „doganiania” krajów wysoko rozwiniętych. Polska funkcjonująca z własną walutą rośnie szybciej niż np. Słowacja i Słowenia, które przyjęły euro stosunkowo wcześnie po wstąpieniu do UE. Co więcej, Polska mocno poprawia swoją pozycję także wobec wielu słabszych krajów oryginalnej strefy euro. Widać to np. w porównaniu z najmocniejszą europejską gospodarką – Niemcami. Państwa południa kontynentu, takie jak: Portugalia, Włochy, Grecja i Hiszpania, wypadają w tym zestawieniu słabo. Zwraca uwagę radykalne „obsunięcie się” Hiszpanii, a także nieregularność i niskie tempo postępu zarówno na Słowacji, jak i w Słowenii. Zauważmy, że według Eurostatu Polska startująca z niskiej pozycji względem Słowacji już ją wyprzedziła.

Złotego nie warto zastąpić przez euro - 1Złotego nie warto zastąpić przez euro - 1

Reklama

 

Obecność w strefie euro nie dyscyplinuje polityki fiskalnej

Wbrew powszechnym narzekaniom na politykę fiskalną w Polsce (i nadziejom na jej „zdyscyplinowanie” po przyjęciu euro) dług publiczny w Polsce utrzymuje się w ryzach – i to mimo aktywnej polityki społecznej państwa. Tymczasem mimo różnorakich formalnych obostrzeń dług ten przeżywa istną eksplozję w strefie euro. Dotyczy to także krajów, które „wstąpiły w związek z euro”, nie mając problemu z długiem publicznym. Dług pojawił się z czasem – właśnie „w owym związku”.

Złotego nie warto zastąpić przez euro - 2Złotego nie warto zastąpić przez euro - 2

 

Euro i wspólna polityka pieniężna nie gwarantują niskiej inflacji

Spójrzmy na historyczną już, w kontekście danych mówiących, że we wrześniu wskaźnik wzrostu cen spadł do 8,2 proc., inflację w 2022 r. Czy jej wysoki poziom – 14,4 proc. może przemawiać za tezą, że byłaby ona niższa, gdybyśmy znaleźli się w ramach euro?

Reklama

To, że średnia stopa inflacji dla tej strefy wynosiła w zeszłym roku 8,3 proc., niewiele mówi o sytuacji w poszczególnych krajach eurolandu. W Estonii było to 19,3 proc., na Litwie 19,7 proc., na Łotwie 17,2 proc., a na Słowacji 12,8 proc. Wysoki wskaźnik zanotowano w 2022 r. także w niektórych „starych” krajach UE: Belgii i Holandii (odpowiednio 9,5 proc. oraz 10 proc).

Gdzie pewność, że w reżymie euro inflacja w Polsce nie byłaby jeszcze wyższa? Orędownicy jak najrychlejszego przyjęcia wspólnej waluty należą też do zdecydowanych krytyków zbyt łagodnej (ich zdaniem) polityki NBP, zwłaszcza w kontekście ostatnich redukcji stóp banku centralnego przez Radę Polityki Pieniężnej. Byli im przeciwni, a wcześniej prześcigali się w żądaniach szybkiego i radykalnego podwyższania stóp procentowych. Jednak gdyby Polska przyjęła euro, musieliby się pogodzić z dużo niższymi, urzędowymi (przez długi czas nawet ujemnymi) stopami procentowymi dyktowanymi przez Europejski Bank Centralny!

 

Wadliwa „architektura” strefy euro: one size fits all?

Dlaczego kraje strefy euro wykazują tak nadzwyczajną tendencję do gromadzenia długów publicznych – i to mimo wszystkich traktatów i paktów mających przecież „dyscyplinować” ich finanse narodowe? I dlaczego ich wzrost gospodarczy jest anemiczny i nieregularny? Dotyczy to nawet Niemiec, które zasadniczo rosną szybciej niż kraje południa Europy, ale dużo wolniej niż np. USA, a ostatnio weszły w fazę recesji. Szczegółowe odpowiedzi na te pytania można znaleźć w literaturze fachowej, dostępnej, choć raczej słabo znanej w kraju. Krótka odpowiedź brzmi: winna jest wspólna polityka pieniężna – i właśnie wspólna waluta.

Ojcowie” euro lekkomyślnie zawierzyli doktrynie jednego uniwersalnego rozmiaru pasującego każdemu („one size fits all”). Ale jedna i ta sama polityka pieniężna, jedna i ta sama stopa procentowa EBC aplikowana do rozległego obszaru złożonego z krajów o bardzo różnych charakterystykach makroekonomicznych i strukturalnych nie może być efektywna. Stopa procentowa EBC na poziomie niewiele powyżej 2 proc. była w 2022 r. grubo za niska dla Litwy, gdzie inflacja zbliżała się do 20 proc., ale nieco za wysoka dla Francji, gdzie wskaźnik oscylował wokół zaledwie 5 proc.

Reklama

Jednolita polityka EBC prowadzi do destabilizujących i kosztownych nierównowag w poszczególnych krajach członkowskich – co w konsekwencji przelewa się na całą strefę euro. Ich skutkiem są nie tylko anemiczny i niestabilny wzrost gospodarczy całej strefy euro, lecz także wymuszone tym faktem deficyty finansów publicznych.

To, że w dłuższej perspektywie strefa euro okazała się strefą sekularnej stagnacji gospodarczej, w dodatku wstrząsanej periodycznymi kryzysami i recesjami, nie jest więc żadnym przypadkiem. Pozostając poza strefą euro, Polska rośnie gospodarczo o wiele szybciej i o wiele „zdrowiej” niż kraje, które już dawno zrezygnowały z własnych walut. „Suwerenna” waluta okazuje się ważnym czynnikiem wzrostu i stabilności – nawet, gdy od czasu do czasu jej kurs wymienny względem euro podlega istotnej zmienności.

 

Wątpliwe korzyści geopolityczne

Krótkotrwała panika, jaka wystąpiła na rynku walutowym po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ewidentnie udzieliła się też wielu komentatorom ekonomicznym, dziennikarzom i politykom. Pojawiły się postulaty natychmiastowego podjęcia jakichś ekstraordynaryjnych starań o zastąpienie złotego wspólną walutą europejską. Przekonanie, że Polska z własną walutą jest bardziej narażona na rosyjską agresję niż Polska bez własnej waluty, jest dość naiwne. Czy kraje bałtyckie są – z tytułu posiadania euro – mniej narażone na agresję niż Polska? Nie sądzę.

 

Reklama

Kraje strefy euro

Złotego nie warto zastąpić przez euro - 3Złotego nie warto zastąpić przez euro - 3

 

Autor jest doradcą Prezesa NBP. Tekst wyraża opinie autora

prof. Leon Podkaminer

 

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Wiadomości z Narodowego Banku Polskiego

Wiadomości z Narodowego Banku Polskiego

Polski bank centralny z siedzibą główną w Warszawie. NBP jest bankiem centralnym Rzeczypospolitej Polskiej. Wypełnia zadania określone w Konstytucji RP, ustawie o Narodowym Banku Polskim i ustawie Prawo bankowe. Wymienione akty prawne gwarantują niezależność NBP od innych organów państwa. NBP pełni trzy podstawowe funkcje: banku emisyjnego, banku banków oraz centralnego banku państwa.


Reklama
Reklama