W piątek spodziewaliśmy się gorszego odczytu zmiany zatrudnienia na amerykańskim rynku pracy za czerwiec. Finalnie publikacja zaskoczyła pozytywnie w przypadku głównej zmiennej (+372 tys. vs oczekiwane +270 tys.). Tym samym zatrudnienie jest już tylko o 0,5 mln niższe niż przed pandemią (152,5 mln).
Znacząca skala niespodzianki jest jednak pozorna. Przede wszystkim zrewidowano w dół odczyty za kwiecień i maj o łącznie 74 tys., co redukuję skalę zaskoczenia netto do +24 tys.
Co ciekawe, według opublikowanego przez BLS równolegle do raportu NFP badania zatrudnienie zmalało o 315 tys. w czerwcu. Jest to dywergencja, której nie widzieliśmy od drugiej fali COVID na przełomie ‘20 i ‘21 roku, gdy amerykańska gospodarka przeżywała okres chwilowego spowolnienia.
Warto też zwrócić uwagę, że aktywność zawodowa Amerykanów ponownie zmalała, obniżając się o 0,1 p.p. do 62,2%, (przed pandemią wynosiła 63,4%), co jednoznacznie wskazuje na zahamowanie poprawy tego wskaźnika. To zjawisko pokazuje niedopasowanie podażowe na amerykańskim rynku pracy, widoczne od kilku miesięcy w raporcie JOLTS o sektorowych trudnościach w znalezieniu pracowników (szczególnie w transporcie).
Na koniec dane o licznie przepracowanych w tygodniu godzin pokazują, że średnia ich liczba znajduje się ostatnio w trendzie spadkowym i wróciła do poziomów sprzed pandemii. Z jednej strony może to oznaczać powrót do normalnego, przedpandemicznego trybu pracy. Z drugiej jednocześnie rośnie odsetek osób na podwójnym etacie (+239 tys. w czerwcu) i maleje liczba zatrudnionych na pełen wymiar etatu, potwierdzając ww. trudności w poszukiwaniu pracowników.
Podsumowując, wygląda na to, że w cyklu obecnego spowolnienia amerykański rynek pracy podda się jako ostatni. Natomiast natężają się procesy, które będą utrudniały Fed przywrócenie inflacji do celu. Naszym zdaniem FOMC zareaguje na to kolejną podwyżką stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu 27 lipca.
Mniej jastrzębich tonów na konferencji prezesa NBP
W trakcie piątkowego wystąpienia prezes Adam Glapiński potwierdził dotychczasowe oczekiwania, że NBP spodziewa się wyhamowania aktywności ekonomicznej na przełomie ’22 i ’23 roku. W wystąpieniu prezes stwierdził, że możliwe są dwa kwartały o ujemnej dynamice wzrostu. Dodał także, że wg szacunków banku centralnego czynniki krajowe wyjaśniają ok. ¼ CPI w Polsce i podkreślał, że obecna inflacja ma charakter globalny. Mówił także, że jeżeli inflacja będzie nadal rosła, RPP będzie kontynuowała cykl podwyżek. Na koniec dodał, że NBP chciałby widzieć mocniejszego złotego i ma w arsenale „od 10 do 20 mld” (prezes nie sprecyzował waluty), aby tak się stało.
Podtrzymujemy naszą wyrażoną wcześniej, po publikacji komunikatu z posiedzenia RPP opinię, że obecnie NBP wyraźnie sygnalizuje przybliżanie się końca zaostrzania polityki pieniężnej. W związku z tym, że spodziewamy się szczytu CPI we wrześniu, uważamy, że na stole jest jeszcze tylko jedna podwyżka stóp procentowych. Zatrzymaniu podwyżek stóp we wrześniu sprzyjać będzie także naszym zdaniem wyraźniej już widoczne pogorszenie koniunktury.