Narracje antyzachodnie zarówno w tureckim dyskursie wewnętrznym, jak i w tamtejszej polityce zagranicznej uległy w ostatnich miesiącach nasileniu. Ujawniły się one m.in. podczas negocjacji na temat członkostwa Finlandii i Szwecji w NATO czy impasu w relacjach dwustronnych z USA oraz w napięciach turecko-greckich. Powtarzają się zarzuty ignorowania interesów bezpieczeństwa Turcji (w kwestiach kurdyjskich lub w sporach granicznych z Grecją) oraz utrzymywania wrogich wobec Ankary amerykańskich sankcji i ograniczeń. Silnie akcentowane są oskarżenia wobec Zachodu o turko- i islamofobię, których sygnałów upatruje się w manifestacjach z paleniem kukieł tureckiego prezydenta oraz Koranu w Sztokholmie. Antyzachodnia retoryka chwilowo osłabła w związku z katastrofalnym trzęsieniem ziemi z 6 lutego br. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal pozostaje nośnym tematem w polityce wewnętrznej kraju – zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich i parlamentarnych (planowanych na 14 maja lub 18 czerwca). Obecnie takie wątki szczególnie aktywnie rozgrywa obóz rządzący, choć rezonują one również w większości społeczeństwa i pozostają głęboko wpisane w kulturę polityczną Republiki Tureckiej.
Zachód jako problem dla AKP
Interesy narodowe w polityce zagranicznej kraju to stały i żywy element debaty publicznej w Turcji. Dla całej klasy politycznej i obywateli wspólnym punktem odniesienia zarówno pozytywnej, jak i negatywnej percepcji jest Zachód, a przede wszystkim USA, ale w istotnym stopniu również UE. Z perspektywy obozu rządzącego ważniejsze i wygodniejsze politycznie jest akcentowanie kwestii spornych z państwami zachodnimi oraz problemów, za które ponoszą one odpowiedzialność – ich wspólnym mianownikiem pozostaje przekonanie o przedmiotowym traktowaniu Turcji, pomniejszaniu jej znaczenia i lekceważeniu interesów. Taka postawa pozwala również podkreślać asertywność rządu i pozycję państwa, mobilizować elektorat własny i odwoływać się do reszty społeczeństwa.
Najbardziej nośne są ostatnio twierdzenia, że Zachód zarówno wspiera, jak i toleruje ugrupowania uznawane przez Turcję za terrorystyczne. W minionych miesiącach wątki te wybrzmiewały w debacie politycznej w kraju i dotyczyły ostrej krytyki wsparcia, którego państwa zachodnie rzekomo udzielają m.in. kurdyjskim środowiskom powiązanym z terrorystyczną Partią Pracujących Kurdystanu PYD/YPG, a także z – uznawanym za terrorystyczny w Turcji – ruchem Gülena. Okazją do nagłośnienia tych spraw stały się trwające od maja ub.r. negocjacje na temat ratyfikacji przez Ankarę członkostwa Szwecji i Finlandii w NATO. Przyjęcie obu krajów do Sojuszu władze tureckie warunkują podjęciem, zwłaszcza przez Sztokholm, działań na rzecz np. przeprowadzenia zmian w kodeksach karnych odnośnie do zwalczania terroryzmu na swoich terytoriach oraz rozpatrzeniem tureckich wniosków o deportację osób podejrzanych o terroryzm.
Żywym wątkiem pozostaje zarzut aktywnego marginalizowania międzynarodowej pozycji Turcji. Akcentowane są m.in. kwestia blokady przez Kongres USA sprzedaży Ankarze F-16 oraz sprawa utrzymywania sankcji będących efektem sporu związanego z zakupem przez Turcję systemu obronnego S-400 od Rosji. Władze upatrują też umniejszania swoich interesów w aktywnym dozbrajaniu przez Zachód regionalnych oponentów, tj. Grecji i Kurdów syryjskich. Tematy te powracały wielokrotnie na spotkaniach pomiędzy Turcją a Stanami Zjednoczonymi (m.in. na poziomie ministrów spraw zagranicznych czy w ramach „mechanizmu strategicznego”), podczas których Ankara systematycznie podnosiła sprzeciw wobec polityki Waszyngtonu.
Pomimo zbieżnego z NATO-wskim stanowiska w kwestii wojny na Ukrainie w tureckiej debacie politycznej i medialnej pojawiają się też zarzuty o instrumentalizację tego konfliktu przez USA mającą na celu umocnienie amerykańskiej dominacji na świecie. Przykładem tego jest chociażby wypowiedź przewodniczącego Partii Ruchu Nacjonalistycznego (MHP) – koalicjanta AKP – w której obwinił on Stany Zjednoczone o podżeganie do zmiany reżimu w Rosji oraz o wykorzystywanie wojny na Ukrainie do rywalizacji z Moskwą i szerzenia własnych interesów globalnych przy pomocy NATO...