Czwartkowe notowania na rynku warszawskim zostały zdominowane przez czekanie na grudniowe dane o inflacji konsumenckiej w USA. Jeden z najważniejszych makro raportów stycznia i ostatni odczyt CPI przed lutowym posiedzeniem FOMC był oczekiwany z nadziejami, iż podkreśli trend w danych i pozwoli Fed na złagodzenie walki z inflacją. W istocie, prognozy rynkowe mówiły, iż dane potwierdzą trend w inflacji, ale ciche oczekiwania rynku były ulokowane niżej od prognoz.
Raport okazał się zgodny z oczekiwaniami właściwie do ostatniej kropki i tylko szczegółowe zmienne pozwoliły szukać w raporcie czegoś więcej niż wycenione już fakty. Efektem było podniesienie zmienności na rynkach, z którego jednak nie wyłonił się żaden czytelny trend dnia. Po danych Wall Street oscylowała wokół poziomów z wczorajszego zamknięcia, a Europa grała na poziomach znanych przed danymi. Dla WIG20 oznaczało to możliwość podtrzymania porannej zwyżki i zamknięcie sesji wzrostem o 0,84 procent przy niespełna 1,5 mld złotych obrotu.
Na całym rynku obrócono akcjami za przeszło 1,7 mld złotych, a indeks szerokiego rynku WIG zyskał 0,77 procent. Czwartek był kolejnym w ostatnim czasie dobrym dniem dla sektora bankowego, którego indeks branżowy WIG-Banki zyskał 2,57 procent i był najsilniejszym koszykiem na rynku. Technicznie patrząc sesja miała dwa oblicza. Pierwszym było zanegowanie wczorajszego ostrzeżenia przed korektą, czy też jego złagodzenie, a drugim wzmocnienie strefy oporów w rejonie 2000-1950 pkt., która wczoraj zatrzymała popyt i zachęcała rynek do realizacji zysków.
W istocie rynek ciągle flirtuje ze scenariuszem korekcyjnym, ale po dzisiejszej sesji można mówić raczej o konsolidacji pod oporami niż odejściu od oporów. W piątek warto liczyć się z kolejnym rozdaniem w cieniu giełd bazowych, które zostaną zmuszone do odpowiedzi na wyniki kwartalne amerykańskich banków.
