Poranne doniesienia spółki o pozytywnym zaangażowaniu Polskiego Funduszu Rozwoju i PKO BP w rozmowy inwestycyjno-kredytowe zostały szybko zdementowane. W ciągu kilku godzin rozwinęła się gwałtowna burza na rynku akcyjnym. GetBack zaliczyło spadki o ponad 17 proc.
Fałszywe dobre wieści
Pierwsze informacje o pojawiających się nadziejach na uratowanie spółki pojawiły się po godzinie 7, po chwili pierwsze sprzeczności pojawiły się po wypowiedzi Szymona Pinderaka, kierownika zespołu prasowego i analiz PKO BP. Informacja podana przez Pinderaka kontrastowała z podanymi przez GetBack twierdzeniami o udanych rozmowach negocjacyjnych. Stanowisko banku PKO BP zostało podparte także oświadczeniem ze strony PFR.
Źródło: twitter.com
Z komunikatu GetBack jasno wynikało, że całość negocjacji jest w jak najlepszym porządku, teoretyczna kwota, o jaką starała się spółka, wynosiła 250 mln złotych. Jednak w porównaniu do informacji zawartych w oświadczeniu PFR pewne kwestie budzą dużą nieścisłość. Po pierwsze jest to brak negocjacji, o których wspomina GetBack. Nie ma także wstępnych porozumień o inwestycji. Jedyne, co można jakkolwiek połączyć z doniesieniami GetBack to informacje, które otrzymał PFR od prawnika GetBack. Tutaj warto podkreślić, że cała sytuacja ma być niezwłocznie przekazana do KNF, ze względu na potencjał w manipulacji kursem spółki.
Zawieszone notowania
Ostatnie transakcje na akcjach spółki zostały zawarte w poniedziałek o godz. 9:04 po kursie 3,75 złotych. Daje to spadek wobec piątkowego zamknięcia o 17 proc. Od godziny 9:55 notowania są zawieszone. Spółka stoi przed przepaścią. Spadki, o których opowiadano już na początku marca, teraz zyskują realny wygląd. Z dnia na dzień wartość spada gwałtownie. Kolejne informacje o pozytywnych przejawach są szybko dementowane przez fakty. Cała sytuacja przerosła także analityków DM mBanku, niespójne informacje na temat dalszych działań spółki, zawieszone notowania, jak brak sprawozdania za rok 2017 uniemożliwiają rzetelną analizę – o tym informował analityk DM mBanku w komunikacie.
Kolejne sprzeczności
Zarząd Quercus TFI S.A. poinformował o zmianie terminu wykupu obligacji o wartości nominalnej 10 mln zł, których pierwotny termin zapadalności upływał 13 kwietnia br. na dzień 18 kwietnia br. I co ciekawe, zarząd Quercus wyraził na to zgodę. Jest to pewny ukłon przepełniony serdecznością w stronę GetBack. Jednak taka informacja jest w zasadzie nic niewarta. Kurs GetBack spada i można śmiało powiedzieć, że jedyne co może uratować tę spółkę to prawdziwy cud. Reakcję akcjonariuszy można poznać, czytając fora, na których temat GetBack to rozszalała dyskusja. W obecnej sytuacji ciężko odnaleźć sympatyka bądź osobę przepełnioną nadzieją na powrót legendy windykacji.
Wielki niepokój o przyszłość spółki budzi brak raportu za rok 2017. Kolejna kwestia to utrata inwestora zagranicznego. Dalsze wątpliwości może budzić rosnąca konkurencja w postaci Kruka, a także nowy debiut na ryku windykacyjnym. Czy spółka, która przez wielu określana była rzeczywistym rywalem dla Kruka, teraz stoi na przepaści bankructwa?
Przerwane WZA
Chociaż ciężko stwierdzić, która informacja jest głównym powodem kolejnych spadków spółki, można wyliczać dalsze niepokoje. Jednym z tematów, które ostatnio pojawiły się na forach i aktualnościach, jest przerwane zgromadzenie akcjonariuszy. Co ciekawe powrót do rozmów ma nastąpić 17 kwietnia, istotne może być pytanie, co wydarzy się tego dnia. Czy jest właściwie o czym rozmawiać? Czy jakiekolwiek porozumienia mają szansę wyrwać spółkę ze spadków?
Stracone nadzieje
Twierdzenie, że GetBack nie liczy się z akcjonariuszami mniejszymi, jest co najmniej prawdopodobne. Działanie oparte o zaufanie nie jest dobrą stroną spółki, informacje, które pojawiają się w komunikatach, są pełne sprzeczności. Twierdzenia i wypowiedzi Konrada Kąkolewskiego, często nie pokrywają się z reakcją rynku. Dobre fundamenty, o których mówił Kąkolewski teraz wydają się zbudowane na piasku. Obecnie nawet rynek obligacji jest przepełniony wątpliwościami. Biznes, który opiera się w dużej mierze na skupowaniu wierzytelności, a co za tym idzie na zadłużaniu spółki, aktualnie przyrównywany jest do kryzysu z 2012 roku na rynku spółek budowlanych. Ostatnie pół roku to spadek wartości spółki o blisko 83 proc., fakt ten łączy się z dość krótkim funkcjonowaniem spółki na GPW. GetBack swój debiut miała w 2017 roku, aktualnie ze szczytów pozostały jedynie zgliszcza.
Notowania w zakresie 3 dni.
Dokąd to zmierza?
Ciężko ocenić racjonalnie funkcjonowanie spółki. Brak informacji, które mogłyby być potwierdzone w rzeczywistości, skłaniają do twierdzenia, że GetBack chyli się ku końcowi. Jeśli tak będzie rzeczywiście, będzie to jedna z najgłośniejszych spraw tego roku. Zarząd, który jak zapewnia wie co robi, jeśli chodzi o inwestycje i pozyskiwanie finansowania aktualnie wydaje się bezradny. Wszystkim tym, którzy z inwestycji wypadli w dobrym momencie, warto gratulować. Pozostałym inwestorom liczącym straty, w obecnej sytuacji raczej nic już nie pomoże.