Silne zwyżki głównych indeksów warszawskiego parkietu, będące reakcję na wyniki wyborów parlamentarnych, dość szybko zostały w dużej części zniesione pod wpływem wydarzeń w otoczeniu zewnętrznym. Dynamika tej korekty okazała się dość duża. Powyborczy czwartek przyniósł spadek WIG20 o nieco ponad 2 proc. Indeks naszych największych spółek znalazł się pod presją kontynuacji spadkowej tendencji zarówno kluczowych wskaźników naszego kontynentu, jak i na Wall Street.
Biorąc pod uwagę krótki termin, można się było spodziewać, że euforia spowodowana lokalnymi czynnikami nie utrzyma się zbyt długo. I tak też się stało. Nie oznacza to jednak, że w średnim i prawdopodobnie długim terminie warunki zmieniły się w sposób na tyle istotny i trwały, że można oczekiwać znaczącej poprawy koniunktury na warszawskim parkiecie, jak również w pozostałych segmentach naszego rynku finansowego, czyli waluty i długu. Wyceny naszych aktywów we wszystkich tych obszarach nadal są bardzo atrakcyjne w porównaniu zarówno z danymi historycznymi, jak i w kontekście otoczenia zewnętrznego.
Zobacz także: USA mają wielki problem. Tak źle nie było od 16 lat!
Z tego zaś wynika, że choć nasz rynek wciąż znajduje się pod znaczącym wpływem tendencji światowych, a także chwilowych zawirowań, w tym geopolitycznych, w dłuższym horyzoncie będzie nadal nadrabiał zaległości, a jego postrzeganie przez globalnych graczy ulegać będzie poprawie. Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że powyborczym wzrostom naszych indeksów towarzyszył rzadko spotykany wzrost obrotów, które w fazie korygowania były zdecydowanie mniejsze. Co przemawia za tezą, że cierpliwość w oczekiwaniu na trwałą poprawę może się opłacić.