Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Bessa – czas na ocenę błędów i prób ich naprawy

|
selectedselectedselected
Bessa – czas na ocenę błędów i prób ich naprawy | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Okres obsunięć kapitału w portfelu, obojętnie czy z powodu bessy czy serii nieudanych transakcji poza nią, automatycznie skłania do wielu refleksji, w tym chyba tej najważniejszej, opisanej niżej.

Nie chodzi jednak tylko o samą refleksję przecież, lecz przede wszystkim o praktyczny pożytek, a więc jakieś analityczne obserwacje, wnioski, postanowienia i realne zmiany.

To wszystko zmierza do jednego punktu:

8. Bessa jako okres oceny błędów i ich naprawy

 

Reklama

Strata jako niepożądany produkt inwestycji, szczególnie ta zrealizowana, ma zawsze jakąś przyczynę, w tym różnego rodzaju błędy, i zwykle generuje całą paletę negatywnie nacechowanych emocji. Jesteśmy genetycznie zaprogramowani do tego, aby starać się owych błędów unikać w przyszłości, a przynajmniej nakierowuje się nas, by się z nich czegoś uczyć (na własnych lub cudzych).

Do tego potrzeba jednak ŚWIADOMEGO podejścia, w sensie autentycznego przeanalizowania tych błędów i wdrożenia wniosków w czyn. To znacząca i niezbędna część naszej inwestycyjnej edukacji. Dokonywanie tego podczas okresu strat w portfelu pozwala na analizowanie tego na świeżo, w czasie rzeczywistym, ale już z pewnej perspektywy, gdy widzimy część odpowiedzi. A dla kontrastu – nie mamy przecież takiej potrzeby rozdrapywania błędów, gdy wszystko idzie dobrze.

 

 

A poza tym skupienie się na tym podczas okresu dekoniunktury pozwala w jakimś stopniu łagodzić emocjonalne napięcia, czujemy bowiem, że zaczynamy rozumieć, łączyć kropki, dostrzegać niuanse i słabe punkty, mieć nad tym jakąś kontrolę, a samym optymizmem napawa już fakt, że wpadniemy dzięki temu na pomysł jak dokonywać zmian, by tych błędów unikać w przyszłości.

Reklama

Problem największy jednak w tym, że w świecie inwestowania nauka na błędach to naprawdę bardzo trudny i przy tym zwodniczy proces. Jeśli wyjaśnię dlaczego, z pewnością wielu z czytających te słowa dozna pewnej iluminacji i zda sobie sprawę, że najpierw trzeba naprawić błędy w uczeniu się na błędach, bo tak faktycznie trzeba to nazwać.

 

   Po pierwsze: nie wszystko to, co przynosi straty, jest błędem

To tzw. „outcome bias”, czyli wykrzywiona ocena jakości transakcji na podstawie samego jej wyniku. Ważniejsze dla edukacji jest to, czy prawidłowo wykonujemy proces inwestycyjny, a nie tylko jego wynik końcowy. Poprawne transakcje mogą kończyć się stratą, tak jak niepoprawne zyskiem. Po prostu strata to nierozerwalna część tego biznesu, ale błędem jest przede wszystkim złamanie dyscypliny czy zasad inwestycyjnych, czyli zaburzenia procesu. Sama prognoza, czyli zakład o to, jak potoczy się przyszłość rynku, nigdy nie jest w 100% trafna, nawet wśród legendarnych inwestorów, więc nie można do tego przykładać nadzwyczajnej wagi w sensie błądzenia.

Z kolei siedzenie na stratach podczas bessy w długoterminowej inwestycji nie może być powodem winienia się za błąd, tak realizują się jej założenia (proces).

 

Reklama

   Po drugie: nie jest możliwe odnalezienie czy choćby wyliczenie wszystkich błędów

Lista potencjalnych błędów w inwestowaniu to materiał na książkę, ale nawet dysponując nią prawdopodobnie nie odnajdziemy ich wszystkich poprawnie w swoich decyzjach (może szybciej w ich realizacji). Szczególnie trudne do uchwycenia są błędy poznawcze i emocjonalne, którymi zajmuje się dział finansów behawioralnych.

Daniel Kahneman, uważany za ojca owych finansów i nagrodzony za nie Noblem,  twierdzi, że człowiek jest zbyt ułomny by potrafił wyeliminować wszystkie błędy tego typu (on sam ma z tym kłopoty jak przyznaje). Może zrobić to za nas komputer, choć tylko do pewnego stopnia. Po prostu trzeba nauczyć się żyć ze świadomością ich istnienia i wpływu. Da się wyeliminować co najwyżej najważniejsze z tych poznawczych, ale trudniej te emocjonalne.

 

   Po trzecie: ocena błędów jest relatywna.

To, co dla jednych jest faktycznie błędem, dla innych w żadnym razie. Już u samych podstaw można w ten sposób rozpatrywać choćby to, czy timing lub selekcja akcji (stock picking) to rozsądne strategie. W końcu całe podejście pasywne do inwestowania wyrosło na tym, że timing został uznany za niemożliwy, a kto go próbuje, ten błądzi.

Reklama

Zależnie więc od tego, kogo będziemy czytać albo słuchać, tak różnych ocen danych zjawisk w kategorii błędów się dowiemy.

 

   Po czwarte: pójście na skróty zamiast po wiedzę 

Nie chodzi już nawet o to, że nie jesteśmy w stanie znać wszystkich rodzajów błędów, jak wspominam wyżej, ale wielu inwestorów nie ma niestety wiedzy o tych najbardziej podstawowych i próbuje „wynaleźć koło” samemu. Polega to na podchodzeniu do analizy intuicyjnie, na zasadzie doświadczenia na żywym organizmie i korzystania ze wspomnień z innych dziedzin życia, co nie zawsze się w tej branży sprawdza. To jest w sumie dobre podejście do sprawdzenia siebie, ale nie gdy najczęstszym kosztem jest utrata całych oszczędności.

 

   Po piąte: wiedza o błędach to nie to samo, co umiejętność ich naprawy

Reklama

Łatwo sprawdzić, że nawet w fachowych podręcznikach do inwestowania temat błędów załatwia się po prostu ich wyliczeniem, często z przykładem lub opisem. Nie podaje się natomiast praktycznych porad jak się tymi błędami w inwestowaniu uporać. To wynika z dziwnego założenia, że wystarczy sama wiedza o nich, żeby ich unikać. Np. często propagowana złota myśl: oddziel emocje. Proste przecież, nie? Jednak nie tak to tutaj działa, unikanie to nie to samo co zapobieganie czy rozwiązywanie problemów z nich wynikających.

To dlatego istnieje metoda coachingu czy mentoringu. To znacznie bardziej efektywny rodzaj uczenia się – nie tylko transfer praktycznej wiedzy, ale i właśnie wskazywania błędów oraz pracy nad ich eliminacją.

 

   Po szóste: złudzenia serwowane w materiałach edukacyjnych

O zgrozo, w podręcznikach radzących unikać błędów znajdziemy wiele potencjalnych … błędów, ale w części poświęconej samym inwestycjom (tak jak i w poradach innych inwestorów, a często nawet udawanych mentorów- szkoleniowców). I tu można sięgnąć do przykładów już choćby u samych podstaw: pokazywanie formacji czy wskaźników na wykresach jako drogi do bogactwa już implementuje błędne przekonania. Zyski generuje się bowiem zarządzaniem ryzykiem, a nie rysowaniem po wykresie.

Inna rzecz to stosowanie metod podsuwanych w poradnikach bez znajomości ich rzeczywistej przewagi, a często jej braku po prostu. Błędem jest więc już samo ich używanie, choć stosujący je próbują na siłę znaleźć setki innych błędów, które wydaje im się, że popełnili, skoro przegrali.

Reklama

 

   Po siódme: błędy innych nie muszą uczyć

Teoretycznie nauka na błędach innych to najtańszy rodzaj edukacji. Cóż z tego, jeśli inni podlegają wszystkim punktom wymienionym w tym tekście i sami nie potrafią dobrze nawet swoich błędów dobrze rozpoznać i przedstawić. Często choćby zwykłą losowość biorą za popełniony błąd, albo za błąd uważają nietrafioną prognozę, a to nie tutaj leży problem.

 

   Po ósme i nie ostatnie: uczą tylko sukcesy

Tak przynajmniej wynika z badań nauki. Opisywałem temat szerzej w tym -> wpisie. Wynika z nich, że nie potrafimy efektywnie uczyć się na błędach, za to lepiej idzie nam nauka na podstawie sukcesów. Zresztą nie potrzeba do tego naukowców, sami wiemy aż za dobrze ile to razy powtarzamy, nie tylko w inwestowaniu, te same błędy! Doskonale je znamy, obiecujemy sobie, że nigdy więcej, a mimo to…

Reklama

***

 

Nie chcę tym samym zniechęcić wszystkich do rezygnacji z nauki na błędach, własnych czy innych! Uczmy się tego, sama ich analiza zawsze coś zostawi w głowie, a jak wspomniałem musimy się po prostu zaadoptować do działania w tych warunkach dalekich od perfekcji

 

Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Czytaj więcej 

Reklama

 

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Tomasz Symonowicz

Tomasz Symonowicz

Aktywny uczestnik forum dyskusyjnych (nick: Kathay), autor artykułów o inwestowaniu w Forbes. Aktywny inwestor na rynku giełdowym i walutowym od 15 lat. 


Reklama
Reklama