Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Stablecoins: kryptowaluty bez wahań kursowych cz. 3

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

 

Tekst przetłumaczony z portalu Hackernoon.

 

W poprzedniej części przedstawione zostały stablecoins zabezpieczone realnym pieniądzem. Teraz zajmiemy się kolejną koncepcją, czyli monetami wykorzystującymi w tym celu kryptowaluty.

Reklama

 

Powiedzmy, że nie chcemy tworzyć stablecoins w oparciu o pieniądz fiducjarny. W końcu zajmujemy się kryptowalutami! Nie po to wynaleźliśmy pieniądze na nowo, żeby teraz wracać do centralizacji i banków.

Odrywając się od rzeczywistych pieniędzy, możemy też uwolnić nasz stablecoin od centralizacji. Mechanizm jest analogiczny jak poprzednio, ale zamiast wykorzystywać dolary, należy zabezpieczyć monety rezerwami innej kryptowaluty. W ten sposób wszystko zostaje w blockchain'ie.

Pojawia się jednak pewna wątpliwość: skoro kryptowaluty są niestabilne, to wartość depozytu zabezpieczającego będzie się zmieniać. A stablecoin powinien z założenia utrzymywać pewien założony poziom. Rozwiązanie tego problemu jest jedno: początkowa wartość depozytu musi znacznie przekraczać wartość wyemitowanych monet.

Powiedzmy, że w oparciu o Ether'y warte 200 dolarów wykreujemy 100 stablecoin'ów o wartości 1 dolara. W tym momencie depozyt wynosi 200% wyemitowanych aktywów. Dzięki temu nawet jeśli kurs Ether'u spadnie o 25%, nasze monety w dalszym ciągu będą zabezpieczone Ether'ami o wartości 150$, a więc ich wartość dalej będzie mogła pozostać na poziomie 1$. W każdej chwili możemy zlikwidować monety, wypłacając ich właścicielom 100$ i wciąż pozostaje jeszcze reszta depozytu warta 50$.

Reklama

Rodzi się jednak pytanie: po co ktoś miałby zamrozić Ether'y warte 200$, żeby stworzyć jakieś stablecoins? Opcje są dwie: pierwsza to perspektywa czerpania zysków z prowizji pobieranych przez emitenta za korzystanie z jego monet. Druga opcja to możliwość wykreowania swoistej dźwigni finansowej. Może wydawać się to nieco skomplikowane, ale działa w następujący sposób: inwestor wykorzystuje Ether'y warte 200$ do wykreowania 100 monet o wartości 1$ każda. Następnie przy pomocy tychże monet kupuje kolejne Ether'y warte 100$. W tym momencie posiada pozycję na Ether'ach wartą 300$, zabezpieczoną depozytem odpowiadającym 200$. Jeśli kurs ETH wzrośnie dwukrotnie, inwestor posiada aktywa o wartości 600$, a nie 400$, jak miałoby to miejsce bez użycia dźwigni.

W zasadzie każdy stablecoin zabezpieczony kryptowalutą korzysta z mechanizmu będącego wariacją na temat rozwiązań opisanych wyżej. Wystarczy zabezpieczyć monety odpowiednio większym depozytem i jeśli jego wartość spadnie do określonego poziomu, dokonuje się wykupu. Wszystko to może się odbywać w zdecentralizowany sposób w blockchain'ie.

Pozostaje jednak pewna kluczowa kwestia: mechanizm takiego stablecoin'a jest silnie uzależniony od wartości depozytu i musi „znać” jego aktualny kurs. Ale przecież blockchain nie jest w stanie samodzielnie pobierać informacji z zewnątrz. Skąd więc wziąć aktualne ceny?

Pierwszym sposobem jest bieżące zapisywanie w blockchain'ie aktualnych cen przez określony podmiot zewnętrzny. Oczywiście istnieje wówczas znaczne ryzyko manipulacji, jednak jest to całkiem skuteczne rozwiązanie, jeśli tylko dostarczającemu informacje można dostatecznie zaufać. Druga opcja to mechanizmy takie, jak SchellingCoin czy TruthCoin. Dużo bardziej skomplikowane i wymagające dobrej organizacji, ale ostatecznie znacznie mniej scentralizowane, a przez to odporne na oszustwa.

Stablecoins oparte na innych kryptowalutach są ciekawym pomysłem, ale niestety nie wolnym od wad. Wykazują się wyższą wrażliwością na zmiany kursu, niż monety zabezpieczone tradycyjnym pieniądzem. Oprócz tego mają też specyficzną, nieoczywistą właściwość, że mogą zostać nieoczekiwanie zniszczone.

Reklama

Jeśli stablecoin jest oparty na Etherze, którego kurs gwałtownie spadnie, monety automatycznie zostaną wykupione. Ich posiadacze otrzymają więc ekwiwalent w Ether'ach i od tego momentu będą wystawieni na normalne ryzyko kursowe, a w konsekwencji straty, jeśli kurs utrzyma tendencję spadkową. Może to być szczególnie uciążliwe dla giełd, które w razie załamania rynku będą miały do czynienia z chaosem spowodowanym nagłą konwersją stablecoins do walut zabezpieczających.

Jedynym sposobem na uniknięcie takiego scenariusza jest zabezpieczenie monet depozytem o znacznie większej wartości, co wymaga jednak zdecydowanie wyższych wydatków, niż w przypadku wkładów w realnej walucie. Stablecoins oparte na pieniądzu fiducjarnym do wyemitowania 100 tysięcy monet wymagają na ogół 100 tysięcy jednostek aktywów zabezpieczających, podczas gdy dla kryptowalut może to być 200 tysięcy i więcej.

Zalety:

  • Większa decentralizacja

  • Możliwość szybkiej likwidacji w celu odzyskania bazowej kryptowaluty (prosta transakcja w blockchain'ie)

  • Transparentność

  • Możliwość wykorzystania do stworzenia dźwigni finansowej

Wady:

  • Automatyczny wykup podczas załamania cen

  • Mniejsza stabilność, niż w przypadku zabezpieczenia pieniężnego

  • Silne powiązanie ze stanem konkretnej kryptowaluty (lub koszyka kryptowalut)

  • Nieefektywne wykorzystanie kapitału

  • Wysoki poziom komplikacji

Pierwszym stablecoin'em wykorzystującym ten schemat był BitUSD (oparty na BitShares), stworzony przez Dana Larimera w 2013 roku. Obecnie najbardziej obiecująco przedstawia się Dai, zabezpieczony właśnie Ether'em. Interesującą koncepcję przedstawił Vitalik Buterin- stablecoins oparte na instrumentach CDO o różnym stopniu pierwszeństwa.

 

Reklama

W kolejnej części przedstawione zostaną stablecoins nie posiadające depozytu zabezpieczającego.

 

Tłumaczenie: Michał Sikora

 

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę

Reklama
Reklama