Firma BIG (Blockchain Intelligence Group) wyśledziła skradzione w styczniu z giełdy Coincheck jednostki kryptowaluty XEM. Trafiły one na jedną z giełd w Vancouver. Z kolei według japońskiej prasy skradzione monety znajdują się na japońskiej giełdzie Zaif. Mogły trafić tam właśnie z Kanady.
W wyniku ataku hackerskiego na japońską giełdę Coincheck w styczniu skradziono 523 mln jednostek kryptowaluty XEM (opartej na technologii NEM). Przy obecnej cenie wartość tych kryptowalut to prawie 180 mln dolarów, choć tuż przed kradzieżą była ona 3-krotnie większa. Giełda Coincheck zobligowała się do wypłacenia okradzionym osobom rekompensat na łączną kwotę ok. 46,3 mld jenów (438 mln dolarów według aktualnego kursu).
Według BIG, hackerzy próbowali przenieść skradzione kryptowaluty na kanadyjską giełdę kryptowalut, by później ponownie przesłać je do Japonii. Raport BIG został opublikowany 1 marca, a rewelacje japońskiej prasy potwierdzają te przypuszczenia.
Japoński dziennik wskazując, że skradzione kryptowaluty mogą znajdować się na japońskiej giełdzie zaznaczył, że operator giełdy, zgodnie z japońskimi regulacjami, jest zobowiązany do potwierdzenia tożsamości swoich klientów, co może pomóc w wyśledzeniu hackerów. Upłynnienie skradzionych aktywów (zamianę na inną kryptowalutę lub na walutę fiat) jest utrudnione również przez system tagowania, wprowadzony przez twórców kryptowaluty. Konta ze skradzionymi kryptowalutami są oznaczone w taki sposób, by giełdy kryptowalut mogły je zidentyfikować.
Wydaje się więc, że złodzieje mogą mieć problem z czerpaniem korzyści ze skradzionych kryptowalut. To pokazuje, że udoskonalanie zabezpieczeń walut cyfrowych w połączeniu z regulacjami rynku może przynosić pozytywne efekty przy okazji kradzieży kryptowalut na dużą skalę.