Subkultura może kojarzyć nam się jedynie ze specyficznymi grupami, które od dawna funkcjonują w społeczeństwie. Jednak w miarę czasu, w odpowiedzi na nowoczesne trendy, w San Francisco wytworzyła się nowa subkultura. Członkami tej nowej subkultury są przedsiębiorcy inwestujący w kryptowaluty. Mają swoje posiadłości, knajpy, kluby, a nawet tworzą własną muzykę jak niejaki CoinDaddy. Zajrzyjmy do Crypto Castle i innych tajników tej subkultury.
Subkultura kryptomaniaków
W New York Times, pojawił się artykuł, w którym w szczególny sposób przyjrzano się osobom, którzy wprowadzają na rynek kryptowaluty, inwestują w nie i rozwijają towarzyszące im technologie. Tytuł artykułu jest dość prowokujący - „Wszyscy stają się bajecznie bogaci, a Ty nie”. Tymi bajecznie bogatymi są właśnie członkowie kryptowalutowej społeczności w San Francisco. Wśród nich są programiści, przedsiębiorcy, entuzjaści, których łączą wspólne zainteresowania i działalność na rynku krytpowalut. Spotykają się nie tylko na specjalnie zorganizowanych meet-upach, ale również w barach, knajpach, w których większość rozmów toczy się wokół tematów kryptowalut, decentralizacji i tego w jaki sposób wirtualne waluty mogą zmienić zastany porządek świata. Jeszcze parę lat wstecz, Ci którzy zainwestowali w warte śmieszne pieniądze kryptowaluty, byli wyśmiewani i traktowani z przymrużeniem oka. Dziś tacy ludzie jak James Spediacci, który kupił Ethereum za 30 centów, mogą pochwalić się majątkiem i przewodzeniem jeden z popularniejszych prywatnych społeczności tradingowych. Spediacci na dowód tego, pokazał dziennikarzowi NYT screena ze swojej tablicy na Facebooku z 2014 roku, kiedy zachęcał do kupna Ethereum. Dostał wówczas jedynie jedno polubienie…
Crypto Castle i jego król
W wolnym tłumaczeniu Krypto Zamek, który faktycznie istnieje i nie jest jedynie metaforą. To prawdziwa posiadłość należąca do Jeremiego Gardnera, który jest jednym z najbardziej znanych bitcoinerów. Inwestycje w kryptowaluty uczyniły go młodym milionerem, który mógł sobie pozwolić na stworzenie start-upu Augur. Gardner tworzy tokeny. Sam szacuje, że jego start-up wkrótce osiągnie wartość 1 mld dolarów. Gardner znany jest też z tego, że mieszka w Crypto Castle, jest jego prawdziwym królem. W domu, a raczej posiadłości wszystko skojarzone jest z kryptowalutami. Jak sam stwierdza:
„Myślę, że spędzając dwie godziny w tym domu, zostaniesz „zewangelizowany”.
W domu przebywają inni przedsiębiorcy, którzy wzbogacili się dzięki inwestycjom w kryptowaluty. Nie są to jednak przeciętni posiadacze Bitcoinów. Każdy z nich pracuje nad technologią, rozważając nowe sposoby finansowania przez ICO. Jeremy Gardner stwierdził, że ICO to jego rzecz i po prostu to robi.
Krypto-muzyka?
Mówiąc o subkulturze w świecie ktyptowalut, można też śmiało mówić o muzyce, którą uprawiają i tworzą niektórzy członkowie tej specyficznej grupy. Jednym z członków kryptowalutowej kasty w San Francisko jest agent nieruchomości, który łączy w życiu dwie pasje- kryptowlauty i muzykę. Zafascynowany rynkiem kryptowalut tworzy kawałki mówiące o tym świecie, jego subiektywnych odczuciach na temat inwestycji i kulisach rynku. Cóż opinia na temat poziomu merytorycznego tekstów i strony muzycznej to już subiektywna opinia każdego z nas. Jednak sam fakt, że w San Francisco wytworzyła się subkultura działająca wokół kryptowalut, pokazuje, że te chyba już na dobre zagościły w naszym społeczeństwie, czy to się komuś podoba, czy nie.
Tymczasem, oceńcie sami krypto-kawałek...
