Rosnący w ogromnym tempie pobór energii elektrycznej wykorzystywanej do kopania bitcoina (BTC) i innych kryptowalut Proof of Work może w znaczący sposób przyczynić się do pogłębienia efektu cieplarnianego i udaremnić wieloletnie wysiłki, mające na celu zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Tak alarmujące wnioski znajdują się w artykule naukowym opublikowanym w magazynie „Energy Research and Social Science”.
Autorem artykułu „Decarbonizing Bitcoin” jest wykładowca Wydziału Prawa na Uniwersytecie w Katarze - Jon M. Truby. Wg niego, bitcoin został stworzony bez wizji tego, jak negatywny może być jego przyszły wpływ na środowisko w perspektywie długoterminowej. Wysoki stopień decentralizacji BTC i związane z tym zalety bezpieczeństwa transakcji są okupione potężnym zapotrzebowaniem na zasoby energetyczne i moc obliczeniową, co ma bezpośredni, negatywny wpływ na środowisko. Wg autora, proces kopania bitcoina i potwierdzania transakcji w sieci blockchain jest wysoce nieefektywnym sposobem na wykorzystanie ograniczonych zasobów energetycznych i stoi w sprzeczności z działaniami państw, mającymi na celu ograniczenie konsumpcji energetycznej (szczególnie gazów cieplarnianych, w tym głównie dwutlenku węgla), zgodzie z założeniami Porozumienia Paryskiego z 2015 r. W związku z rosnącą w wysokim tempie konsumpcją energii elektrycznej wykorzystywanej do miningu kryptowalut, która może doprowadzić do pogłębienia efektu cieplarnianego, rządy państw powinny rozpocząć skoordynowane prace nad regulacjami miningu kryptowalut, jak twierdzi autor artykułu.
Konsumpcja energii elektrycznej BTC, TWh/rok
Truby jest przekonany, że kryptowaluty nie znikną, lecz - wręcz przeciwnie - będą się rozwijać, a co za tym idzie, wraz ze wzrostem cen i sposobów praktycznego wykorzystania, wzrośnie również potrzeba na moc obliczeniową wykorzystywaną do miningu, co będzie równoznaczne z coraz większą konsumpcją energii. Dlatego też przyszłe modele kryptowalut i innych sieci opartych na technologii blockchain powinny być zaprojektowane tak, aby ich ekonomiczne zalety nie były mniejsze od szkód społecznych oraz klimatycznych, jak może mieć to miejsce np. w przypadku bitcoina. Mówiąc prościej, artykuł przekonuje, że nowe projekty muszą brać pod uwagę względy wydajności energetycznej i wpływu na środowisko naturalne.
Autor artykułu proponuje wprowadzenie rządowych regulacji dotyczących rozwoju kryptowalut. Jedną z takich propozycji jest nakładany na developerów zakaz tworzenia i rozwijania sieci blockchain, które oparte będą na energochłonnych algorytmach kryptograficznych. Limit docelowo miałby być określany przez stosunek mocy obliczeniowej (np. 1 gigahash) do emisji dwutlenku węgla potrzebnej do jej uzyskania. Truby nie określił jednak w jaki sposób taka kalkulacja miałaby być przeprowadzona i jaki miałby być potencjalny limit.
Oprócz tego, proponuje on stworzenie programu, mającego na celu zachęcanie do programowania i rozwijania energooszczędnych sieci blockchain. W jego skład mają wchodzić fundusze akademickie, „inkubatory technologiczne” oraz rządowe granty, wspierające finansowo takie projekty.
Dodatkowo, artykuł proponuje wprowadzenie spójnej polityki kontrolowania sprzętu wykorzystywanego do kopania kryptowalut. W jej ramach urządzenia o wyższym poborze mocy mogą być obłożone wyższym podatkiem. Działania te mają na celu zarówno zmuszenie producentów koparek do tworzenia mniej energochłonnych układów, jaki i zachęcenie developerów do rozwijania algorytmów konsensusu sieci blockchain, które wymagają mniejszej mocy obliczeniowej do funkcjonowania.
W obecnej sytuacji takie regulacje miningu kryptowalut i rozwoju technologicznego projektów blockchainowych wydają się surrealistyczne. Jeżeli już miałyby zostać wprowadzone, ich skuteczność zależeć będzie od solidarnych i spójnych działań legislacyjnych wszystkich krajów, co zapobiegłoby migracji górników kryptowalut do regionów, w których regulacje nie obowiązują. Tak radykalne podejście może również doprowadzić do przejścia minerów do „podziemia”.
Nie da się ukryć, że wysoka konsumpcja energii elektrycznej wykorzystywanej do kopania bitcoina i innych kryptowalut Proof of Work będzie w przyszłości ogromnym problemem, przy założeniu obecnego tempa wzrostu zapotrzebowania. W sierpniu 2017 r. sieć BTC pobierała niewiele ponad 15 TW/h/y (terawatów na godzinę rocznie), obecnie zaś (sierpień 2018) są to ponad 73 TW/h/y, czyli więcej niż zapotrzebowanie energetyczne wysokorozwiniętej Austrii. Warto zauważyć, że średnia liczba transakcji w sieci nie wzrosła i wynosi ok. 250 tys. dziennie, znacznemu zwiększeniu uległa jednak trudność wydobycia, co sugeruje, że w przyszłości, wraz ze wzrostem mocy obliczeniowej, wydajność energetyczna sieci BTC będzie systematycznie maleć.
Zaradzić temu może rozwój algorytmów konsensusu, które nie wymagają tak dużych zasobów obliczeniowych, jak np. Proof of Stake, który jednak w obecnej formie nie jest w stanie zapewnić tak wysokiego poziomu decentralizacji, jak Proof of Work BTC.
Największym projektem, który pracuje nad implementacją Proof of Stake jest Ethereum (ETH):
Czytaj także: Koniec kopania Ethereum? W jaki sposób Serenity i Casper odmienią ETH?
Jonathan Koomey, klimatolog i wykładowca Uniwersytetu Stanforda, stwierdził w majowym wywiadzie dla telewizji NBC, że wiele badań przeszacowuje pobór energii wykorzystywanej do obliczeń przy kopaniu kryptowalut. Ponadto, wg Koomeya obecnie dysponujemy zbyt małą liczbą danych, aby wyciągać radykalne wnioski na temat negatywnego wpływu miningu walut cyfrowych na środowisko. Mimo tego, wyraził on zaspokojenie tempem wzrostu szacowanego poboru prądu przez górników.
Magazyn: Rafał Zaorski - Zarobił 2,5 mln w 24h