Pobór energii elektrycznej sieci bitcoina (BTC) to jeden z wielu kontrowersyjnych tematów krążących wokół najpopularniejszej kryptowaluty. Nie ma wątpliwości, że BTC ma ogromne zapotrzebowanie na prąd, jednakże precyzyjne określenie rzeczywistego poboru jest praktycznie niemożliwe. Centrum Alternatywnych Finansów przy prestiżowym brytyjskim Uniwersytecie Cambridge wychodząc temu naprzeciw uruchomiło witrynę, która oblicza pobór energii sieci bitcoina w czasie rzeczywistym, przyjmując zarówno optymistyczny, jak i pesymistyczny wariant, a także uśredniając je.
Opracowany w ten sposób Cambridge Bitcoin Electricity Consumption Index prezentuje szacowany pobór mocy sieci BTC, zakładając bardzo duży margines błędu. Najbardziej optymistyczny wariant (niecałe 3 gigawaty) bierze pod uwagę pobór mocy przy wykorzystaniu wyłącznie najwydajniejszych koparek, przeciwnie do wariantu pesymistycznego (ok. 22 gigawaty). Oba warianty uśrednione są przez szacowaną średnią wartość (ponad 7 gigawatów poboru).
Oprócz samych wykresów, przedstawiających trudne do wyobrażenia sobie wartości, witryna przygotowana przez Cambridge zawiera również mniej lub bardziej anegdotyczne dane porównawcze, które ułatwiają zrozumienie skali, z jaka mamy do czynienia.
Dla przykładu, siec bitcoina zużywa rocznie więcej energii niż Szwajcaria (niecałe 59 THh/rok) i gdyby była państwem, znalazłaby się na 43. pozycji w rankingu poboru prądu. Jeżeli taka informacja nie oddziałuje na wyobraźnię, Cambridge przygotował również rozmaite ciekawostki. Z jednej z nich możemy dowiedzieć się, że roczny pobór energii generowany przez wszystkie urządzenia RTV w stanie czuwania znajdujące się w USA jest czterokrotnie wyższy niż zapotrzebowanie energetyczne sieci BTC. Co więcej, gdyby całą energię wykorzystywaną rocznie przez sieć bitcoina przeznaczyć do… podgrzewania wody na herbatę w czajnikach elektrycznych, to starczyłoby jej na półtora roku dla wszystkich obywateli Unii Europejskiej i aż na 11 lat dla samych Brytyjczyków, którzy jak wiadomo, bardzo lubią herbatę.