Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

procedura nadmiernego deficytu

Groźba nałożenia na Polskę procedury nadmiernego deficytu staje się coraz bardziej realna. Ba, niektórzy eksperci twierdzą, że to już niemal pewne, iż Rada UE postawi nasz kraj w trudnej sytuacji, z uwagi na zbytnio rozdmuchane zadłużenie publiczne.

 

  • Czemu Polsce grozi procedura nadmiernego deficytu?
  • Czy nasz kraj może się jakoś obronić przed tą procedurą?
  • Co się stanie, jeśli procedura zostanie nałożona na Polskę?
  • Jakie są opinie ekspertów na temat polskich finansów publicznych i zagrożenia procedurą?

 

Rośnie prawdopodobieństwo tego, że Rada Unii Europejskiej nałoży na Polskę procedurę nadmiernego deficytu (EDP od Excessive Deficit Procedure). Wedle najnowszej prognozy Komisji Europejskiej, nasz kraj będzie miał nadmierny deficyt finansów publicznych w 2023 i 2024 roku.

Reklama

W 2023 deficyt finansów publicznych ma sięgnąć ponad 199 mld zł, czyli 5,8% PKB – będzie to drugi najwyższy deficyt w całej UE. W 2024 roku deficyt będzie nadal nadmierny, ma wynieść 4,6% PKB (w przypadku podniesienia VAT na żywność i wycofania mrożenia cen energii i gazu).

 

Zobacz także: Gigantyczna inwestycja w Polsce – czy nowy rząd powinien ją kontynuować?

 

Prognozy KE dla Polski na przyszłe lata  grafika numer 1 grafika numer 1

Źródło: UE

Reklama

 

Jak Polska może wpaść w procedurę nadmiernego deficytu

Groźba procedury nadmiernego deficytu staje się coraz bardziej realna. Nakłada ją Rada Unii Europejskiej na kraje Wspólnoty, które mają zbyt duży deficyt i dług względem unijnych kryteriów. Kraje UE co do zasady powinny dążyć do utrzymania deficytu poniżej 3% PKB lub przedstawiać plan obniżenia go do wymaganego pułapu. Dług nie powinien przekraczać 60% PKB. Stan finansów państw członkowskich UE badany jest co roku.

Eksperci zgadzają się, że Polska jest obecnie poważnie zagrożona wejściem w procedurę. Dr Wojciech Świder z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu zwraca uwagę, że KE po pandemii, od nowego 2024 roku wraca do pilnowania, żeby deficyty nie były wyższe, niż 3% PKB. „Nasz deficyt może w przyszłym roku wynieść ponad 5% PKB. Zatem procedura nadmiernego deficytu jest możliwa i oznacza ona konieczność podporzadkowania się pewnym wymogom, które ograniczają naszą suwerenność fiskalną, co może być bardzo bolesne w czasie słabej koniunktury. Natomiast jeśli nasze PKB będzie przyrastało szybko, wówczas osiąganie odpowiednich celów, nawet pod dyktando KE, nie powinno być trudne” – uważa naukowiec.

Zgodnie z pkt 6 komunikatu Komisji Europejskiej z marca 2023 r., w kwietniu przyszłego roku Komisja zaproponuje Radzie UE otworzenie procedury nadmiernego deficytu według obowiązujących przepisów i salda sektora finansów publicznych za 2023 rok.

 

Zobacz także: Co dalej z inflacją w Polsce? Jak oceniać NBP? Czy Polska powinna przyjąć euro?

Reklama

 

Wyjątki pozwalające na uniknięcie EDP przewidziane w TFUE to:

1) deficyt obniżył się istotnie i jest bliski 3% PKB,

2) przekroczenie jest a) nadzwyczajne i b) tymczasowe, a deficyt jest c) ciągle blisko 3%.

„Deficyt będzie w 2023 rosnący i znacznie wyższy niż 3% PKB. Załamanie koniunktury w 2023 r. przy zerowym lub lekko dodatnim wzroście może być trudne do zastosowania, ale wojna w Ukrainie i napływ uchodźców mogą uzasadniać pewną nadzwyczajność przekroczenia referencyjnego poziomu 3%. Deficyt będzie jednak znacznie większy od 3% i nie wróci poniżej tego poziomu, więc także drugi wyjątek traktowy nie będzie miał zastosowania. Tym samym, po 8 latach Polska znajdzie się ponownie w procedurze nadmiernego deficytu” – nie ma wątpliwości Sławomir Dudek, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych (IFP).

 

Czy Polskę może coś uratować przed EDP?

Reklama

Mirosław Panek, ekspert Instytutu Sobieskiego, wskazuje, że nie wiadomo dokładnie, jak będą wyglądały nowe reguły fiskalne UE od 2025 roku. Jeśli inaczej będą w nich traktowane wydatki obronne, to będzie to poważny argument, by uniknąć procedury nadmiernego deficytu, ale zapewne Polska musiałaby przedstawić kolejne budżety ze stopniową konsolidację fiskalną – wskazuje Panek. „Konieczne byłoby jednak wykazanie całości wydatków na obronę w budżecie, a nie dzielenie ich między budżet państwa i np. BGK. Nowy rząd będzie mógł też liczyć na bardziej przychylne traktowanie w Brukseli, niż rząd PiS-u” – uważa Panek.

„Zagrożenie nałożeniem procedury nadmiernego deficytu można też traktować jako kubeł zimnej wody na głowy rozgrzane wyborczymi obietnicami, i wycofać się z tych najbardziej kosztownych. Polskiemu budżetowi przyda się redukcja wydatków stałych i przesunięcie finansowania zwiększającego co najwyżej konsumpcję na wydatki rozwojowe, choć rząd, który tego dokona, na entuzjazm wyborców nie będzie mógł liczyć” – dodaje Panek.

 

Zobacz także: Ryzyko geopolityczne największe od 50 lat, ostrzega CEO naftowego giganta

 

Polska – dług publiczny do PKB

Reklama

  grafika numer 2 grafika numer 2

Źródło: Trading Economics

 

Jakie są konsekwencje procedury EDP

Co grozi krajom, które zostaną objęte procedurą EDP? Mogą one dostać nowe, ostrzejsze zalecenia w zakresie dyscypliny finansów publicznych. Na państwa mogą też zostać nałożone sankcje, np. grzywna w wysokości 0,2% PKB. KE może zawiesić wypłatę funduszy unijnych.

Prof. Krzysztof Jajuga z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu wskazuje, że procedura nadmiernego deficytu będzie oznaczać m.in. konieczność rewizji wydatków. „Jest jasne, że nie może to dotknąć wydatków na edukację i ochronę zdrowia – to głównie stanowi o przyszłości naszego kraju. Natomiast na pewno będzie musiało to dotyczyć wątpliwych ekonomicznie i społecznie projektów, choćby CPK” – mówi Jajuga.

Reklama

„Realne konsekwencje samego przebywania w EDP mogą być istotne jedynie po pewnym czasie i jedynie w przypadku nie podjęcia skutecznych działań, aby skorygować nadmierny deficyt, czyli niestosowania się do wynegocjowanej ścieżki dojścia do 3% deficytu. Dla krajów spoza strefy euro potencjalne konsekwencje to zawieszenie części lub całości zobowiązań lub płatności z funduszy europejskich. Zawieszeniu podlegają także środki KPO. Pierwszeństwo mają tu także zobowiązania, do 25% (lub 0,25% PKB) całości środków, z możliwością rozszerzenia także na płatności w przypadku utrzymywania się powyższej niezgodności” – tłumaczy Dudek.

Kluczowa jest więc wynegocjowana ścieżka dostosowania deficytu – wskazuje Dudek. Zgodnie z „Vademecum w sprawie paktu stabilności i wzrostu” , co do zasady wymagane jest coroczne ograniczenie deficytu strukturalnego przynajmniej o 0,5% PKB oraz zmniejszenie deficytu poniżej 3% PKB w kolejnym roku po nałożeniu EDP – tłumaczy ekspert.

 

Zobacz również: Jak uzdrowić polski rynek kapitałowy. Czy jest potrzebna nowa Strategia Rozwoju

 

„Wynikałoby z tego, że deficyt finansów publicznych miałby obniżyć się nawet do około 3.5% PKB w 2025 roku. Od zasady terminu t+1 istnieją jednak wyjątki. W przypadku istotnych reform strukturalnych, ogromnej wymaganej skali poprawy deficytu, lub też niskiego poziomu długu publicznego i niewielkiego ryzyka niewypłacalności, można liczyć na wolniejszą wymaganą ścieżkę dostosowania, ciągle jednak przy zachowanym minimum 0,5% PKB rocznego dostosowania” – wskazuje prezes IFP.

Reklama

W dotychczasowej historii UE sankcje finansowe dla członków strefy euro lub zawieszenie funduszy europejskich (dla wszystkich) jeszcze się nie miały miejsca – przypomina Dudek. „Teoretycznie rekomendacja zawieszenia środków unijnych (ESI i KPO) jest automatyczna w przypadku oceny przez Radę UE nie podjęcia skutecznych działań przez kraj członkowski. Ta ocena jednak wymaga takiej rekomendacji przez Komisję Europejską. W takim przypadku, przy braku sprzeciwu kwalifikowanej większości w Radzie, środki są zawieszane od początku następnego roku, a więc najwcześniej od stycznia 2026 r. przy negatywnej ocenie dostosowania za 2024, raczej jednak od stycznia 2027 r.” – tłumaczy Dudek.

Jeśli polityka budżetowa Polski będzie prowadzona w rygorach tej procedury, to dwa razy do roku nowy rząd będzie musiał raportować jakie podejmuje działania w celu zredukowania deficytu i rozliczać się z efektów tych działań – tłumaczy Dudek. „W tej procedurze nie ma miejsca na tzw. popuszczenie pasa. Można jedynie prowadzić dialog i uzgodnić wiarygodną, realistyczną i akceptowalną przez unijne procedury ścieżkę redukcji deficytu” – wyjaśnia Dudek.

Polska była objęta procedurą nadmiernego deficytu dwa razy. Pierwszy raz miał miejsce w 2004 roku, gdy deficyt sięgał 4,1% PKB. Polsce udało się sprowadzić w 4 lata deficyt poniżej 3% PKB. Drugi raz procedurę nałożono na Polskę w 2009 roku i trwała ona aż 6 lat, przy czym rząd obniżył deficyt w szybszym tempie, niż rekomendowała Rada UE.

 

Zobacz również: Polska gospodarka – w jakim jest stanie i jakie są scenariusze dla niej?

Czytaj więcej