Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

jaka cena funta dzisiaj

Para GBP/USD zaktualizowała dwuletnie minima cenowe, osiągając poziom 1,1716. Cena spadła poniżej tego celu jedynie w marcu 2020 r., kiedy funt "odczuł" pierwszy cios kryzysu koronawirusowego. Jak dotąd dynamika spadkowa jest wynikiem całego szeregu okoliczności. Wśród nich jest kilka głównych: wzrost jastrzębich oczekiwań co do dalszych działań Rezerwy Federalnej; jednocześnie sceptycyzm wobec jastrzębiego podejścia brytyjskiego banku centralnego; kryzys energetyczny w Europie; zwiększone ryzyko stagflacji w Wielkiej Brytanii.

Zobacz także: „Nie ma prawie żadnych wątpliwości, że funt będzie dalej spadał”

 

Prawie wszystkie powyższe czynniki są ze sobą powiązane, tworząc jednak dość kompletny podstawowy obraz. Jego istota polega na tym, że przyszłe perspektywy GBP/USD będą zależeć wyłącznie od kondycji amerykańskiej waluty – funt raczej nie będzie w stanie przejąć inicjatywy dla pary w najbliższej przyszłości.

 

Zachowanie pary jest wymowne, ilustracyjne

Reklama

Zaledwie kilka godzin po tym, jak niedźwiedzie GBP/USD zaktualizowały dwuletnią minimalną cenę, para poszybowała w górę, rosnąc o prawie 150 pkt. Powodem wzrostu były raporty makroekonomiczne, które zostały opublikowane w Stanach Zjednoczonych. Na przykład traderzy byli rozczarowani publikacją danych o wzroście indeksu PMI w sektorze usług. Wskaźnik spadł do 44 pkt., przy skromnej prognozie wzrostu do 48 pkt. To najsłabszy wynik od maja 2020 r. W strefie czerwonej znalazł się również wskaźnik aktywności biznesowej w amerykańskim sektorze przemysłowym, który spadł do 51,3 pkt. (najgorsza wartość od lipca 2020 r.).

Rozczarowujące okazały się również dane o amerykańskim rynku nieruchomości:

wolumen sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym spadł w lipcu jednorazowo o 12% (przy prognozie spadku o 3%). Listę spadków zamknął indeks aktywności produkcyjnej Banku Rezerwy Federalnej w Richmond, który również okazał się ujemny, wynosząc -8 punktów (przy prognozie spadku do -3 punktów).

Zobacz także: Garść newsów: Równia pochyła na PMI, ostre hamowanie sprzedaży domów w USA

 

Innymi słowy, dużą presję na dolara wywarł blok raportów makroekonomicznych, który został opublikowany przed Sympozjum Ekonomicznym w Jackson Hole. Dolar wyraźnie spadł we wszystkich parach "głównej grupy". Funt w parze z dolarem, który starał się wypracować skromną korektę wzrostową w pierwszej połowie wczorajszego dnia, wystrzelił do 1,1876 (przypomnę, że dzienne minimum zostało ustalone na 1,1716).

Prawdopodobnie to wszystko, co musisz wiedzieć o "niezawodności" krótkich pozycji na parze GBP/USD.

Reklama

 

 

Rzeczywiście, brytyjska waluta wydaje się być teraz bezbronna:

funt nie jest w stanie grać w swoją grę i nie jest w stanie odwrócić ataku dolarowych byków. W końcu kryzys energetyczny, który jest tematem numer jeden dla krajów europejskich, dotyczy również krajów Wielkiej Brytanii. Według analityków Citibanku, ze względu na wzrost cen gazu inflacja w Wielkiej Brytanii wyniesie zimą prawie 19% (jest to najwyższa wartość od 1979 roku). Górna granica płatności za prąd dla przeciętnego gospodarstwa domowego w kraju na początku 2023 roku może wzrosnąć do 4,5 tys. funtów (rocznie). Dla porównania możemy powiedzieć, że w tej chwili wskaźnik ten mieści się w granicach 1900-2000 funtów. Jest oczywiste, że gwałtowny wzrost inflacji zmniejszy siłę nabywczą i aktywność konsumencką Brytyjczyków. Nieuchronnie doprowadzi to do spowolnienia gospodarczego, które zaczęło być odczuwalne już w II kwartale tego roku. W takiej sytuacji brytyjskiemu bankowi centralnemu niezwykle trudno będzie zacieśnić politykę pieniężną w agresywnym tempie.

Zobacz także: Kursy walut: kryzys! Główne waluty znów zaskoczyły, kurs euro leci w stronę parytetu…

 

Reklama

Funt wydaje się być bezbronny w takich perspektywach, zwłaszcza w połączeniu z dolarem, którego "sojusznikiem" (jak dotąd) jest Fed. Faktem jest jednak, że sam dolar rośnie dzięki jastrzębim wypowiedziom niektórych przedstawicieli Fed. James Bullard ogłosił niedawno, że jest gotowy poprzeć 75-punktową podwyżkę stóp na wrześniowym posiedzeniu. Szefowa FED w San Francisco Mary Daly powiedziała, że w przyszłym miesiącu "właściwe byłoby" podniesienie stopy "o 50 lub 75pb". Jej koleżanka Esther George również nie wykluczyła realizacji takiego scenariusza.

Dzięki tym komunikatom ponownie wzrosło prawdopodobieństwo 75-punktowej podwyżki stóp we wrześniu. Przykładowo, dane CME FedWatch sugerują, że sektor kontraktów futures zakłada wzrost stopy o 75 punktów bazowych z prawdopodobieństwem 54% i 46% na korzyść podwyżki o 50 punktów.

Zobacz także: Kurs funta, dolara, euro, złotego, ropy, złota - analiza techniczna i prognoza

 

 

Wzrost nastrojów jastrzębich zwiększa znaczenie retoryki prezesa Fed Jerome'a Powella

Reklama

Jeśli w piątek niespodziewanie ostudzi on zapał dolarowych byków (koncentrując się na spowolnieniu wzrostu indeksu cen towarów i usług konsumpcyjnych), dolar znów będzie pod presją. Nie bez powodu wczoraj rynek walutowy tak gwałtownie zareagował na opublikowany blok amerykańskich statystyk. Moim zdaniem w tym przypadku zawiodły nie same dane, ale prawdopodobna reakcja na nie ze strony szefa Fed.

Innymi słowy, zabrzmiał dzwonek alarmowy dla niedźwiedzi GBP/USD. Rynek dał do zrozumienia, że wzrost dolara może zakończyć się szybko i wcześniej niż planowano, jeśli Powell nie poprze dolara swoim jastrzębim podejściem.

 

W warunkach takiej niepewności wskazane jest trzymanie się poza rynkiem

Ostre cofnięcie w górę, które zaobserwowaliśmy we wtorek, wskazuje na niestabilność krótkich pozycji. Za wcześnie jest też mówić o longach: dolar wciąż może się wykazać (powtórnie - dzięki Powellowi), a funt nie jest w stanie przystąpić do kontrofensywy na dużą skalę.

 

Reklama

*Prezentowana analiza rynku ma charakter informacyjny i nie jest przewodnikiem po transakcji.

Czytaj więcej