Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

dlaczego stopy rosną

Nie czy, ale o ile Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe - to kluczowe pytanie zadawane przed lipcowym posiedzeniem. W obliczu galopującej inflacji i jednocześnie coraz mocniejszych sygnałów recesji w przemyśle członkowie RPP zdecydowali się na niższą od oczekiwań podwyżkę stóp procenowych o zaledwie 50 punktów bazowych. Co więcej, pojawiają się kolejne głosy, wskazujące na to, że dziesiąta z rzędu podwyżka stóp może być ostatnią w tym cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.

 

Lipcowe posiedzenie RPP z kolejną podwyżką stóp procentowych

Na czwartkowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej po raz siódmy w tym roku i po raz dziesiąty z rzędu zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych NBP.

Zgodnie z decyzją RPP, od piątku 8 lipca stopy procentowe w Polsce będą wynosić kolejno:

  • stopa referencyjna 6,50% w skali rocznej, wzrost z 6,00%
  • stopa lombardowa 7,00% w skali rocznej; wzrost z 6,50%
  • stopa depozytowa 6,00% w skali rocznej; wzrost z 5,50%
  • stopa redyskonta weksli 6,55% w skali rocznej; wzrost z 6,05%
  • stopa dyskontowa weksli 6,60% w skali rocznej, wzrost z 6,10%
  • stopa rezerwy obowiązkowej 3,50% w skali rocznej, czyli bez zmian od ostatniego posiedzenia (i od 31 marca 2022 roku)

Czytaj rówmież: Stopy procentowe w Polsce - komunikat prasowy z posiedzenia RPP w dniu 7 lipca 2022 r

 

Reklama

 

Dziesiąta z rzędu, lipcowa podwyżka stóp procentowych NBP nie jest zaskoczeniem dla rynku, a wręcz była oczekiwana, szczególnie w obliczu 15,6% odczytu inflacji za czerwiec. Z drugiej jednak strony Rada Polityki Pieniężnej musiała stanąć przed dylematem związanym ze słabym odczytem wskaźnika PMI dla przemysłu, sygnalizującym nadchodzącą recesję. Walka z inflacją wymaga bowiem dalszego zacieśniania polityki monetarnej, między innymi za pomocą podwyżek stóp procentowych, trudno jednak bagatelizować sygnały płynące z polskiego przemysłu, które sugerują, że dalsze ochładzanie gospodarki może przynieść opłakane skutki, w tym również dla rynku pracy.

Ekonomiści przed lipcowym posiedzeniem RPP byli zgodni - czeka nas kolejna podwyżka stóp procentowych. Żaden z banków nie przewidywał możliwości, w której stopy procentowe pozostaną na poziomie z czerwca. Konsensus rynkowy zakładał wzrost oprocentowania NBP o 75 punktów bazowych. Analitycy mBanku spodziewali się wzrostu stóp o 100 pb. i jednoczesnego zakończenia cyklu podwyżek, który oczywiście nie zostanie ogłoszony. Pod koniec czerwca Polki Instytut Ekonomiczny prognozował, że w lipcu stopy procentowe pójdą w górę o 50 pkt. bazowych i że będzie to ostatnia tegoroczna decyzja RPP dotycząca oprocentowania banku centralnego. Wtedy jednak nie znaliśmy jeszcze ani szacunkowego odczytu inflacji CPI za czerwiec, ani wskaźnika PMI. Z pewnością jesteśmy już coraz bliżej końca cyklu podwyżek stóp procentowych, który rozpoczął się w październiku zeszłego roku od historycznie niskiego poziomu 0,10% stopy referencyjnej.

Lipcowa podwyżka stóp procentowych o 50 punktów bazowych jest więc niższa od oczekiwań rynku i pokazuje, że NBP bardziej przejął się słabym odczytem PMI z przemysłu niż ponad 15% inflacją.

Reklama

Rynkowy konsensus jeszcze do niedawna zakładał co najmniej jedną, a wg niektórych nawet dwie, podwyżki stóp procentowych po wakacjach, które wyniosą stopę referencyjną NBP do poziomu nie wyższego niż 8% stopy referencyjnej. Te prognozy jednak mogą zostać zweryfikowane w dół, przez coraz gorsze dane z rynku pracy i przemysłu. Kolejne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się dopiero w środę 7 września (posiedzenie 23 sierpnia ma charakter niedecyzyjny).

Czytaj również: Inflacja w Polsce w czerwcu 2022 roku bije kolejne rekordy! A tegoroczny szczyt wzrostu cen dopiero przed nami

 

Presja regionu - Polska znów na szarym końcu

O tym jak łatwo można stracić pierwsze miejsce i znaleźć się na końcu stawki przekonał się w ciągu ostatniego miesiąca nasz bank centralny. Po czerwcowym posiedzeniu RPP Polska miała najwyższą stopę referencyjną z grona państw regionu z własną walutą, mimo że dość późno rozpoczęliśmy cykl zacieśniania polityki pieniężnej, bo dopiero w październiku 2021 roku (a nie w czerwcu, jak Czechy czy Węgry). Z 6% stopą referencyjną wyprzedziliśmy Czechy, które wcześniej były na czele pod względem tempa podwyżek stóp (5,75% głównej stopy), a także Węgry (5,90% stopy referencyjnej).

To już jednak historia -

Czeski Bank Centralny pod koniec czerwca podniósł stopy procentowe aż o 125 punktów bazowych (wobec oczekiwań na poziomie 100 pb.), przez co główna stopa wzrosła do równych 7%. W przypadku naszego południowego sąsiada może to jednak być ostatnia (dziewiąta) podwyżka oprocentowania banku centralnego ze względu na zmiany członków rady CNB, w tym samego prezesa banku centralnego. Od lipca na czele czeskiego banku centralnego stoi Ales Michl, który jest znany ze swoich gołębich poglądów i który regularnie głosował przeciwko wcześniejszym podwyżkom stóp. W siedmioosobowej radzie od lipca zmieniło się również dwóch kolejnych członków, z których większość, na czele z nowym prezesem, to przeciwnicy mocnego zacieśniania polityki monetarnej. Warto przypomnieć, że w maju czeska inflacja sięgnęła 16%.

Jeszcze mocniejsze podwyżki stóp procentowych miały miejsce na Węgrzech - w zeszły wtorek Narodowy Bank Węgier podniósł stopy procentowe aż o 185 punktów bazowych, mimo oczekiwań analityków na poziomie zaledwie 50 pkt. bazowych. Tym samym stopa referencyjna wzrosła z poziomu 5,90% do 7,75%, co było 13. podwyżką od czerwca zeszłego roku i najwyższym poziomem oprocentowania od 2009 roku. To jednak nie koniec, bo na kilka godzin przed posiedzeniem RPP Narodowy Bank Węgier znów zaskoczył rynek, tym razem podnosząc tygodniową stopę depozytową aż o 200 punktów bazowych, z poziomu 7,75% do 9,75%. Kolejne decyzje węgierskiego banku centralnego mają być odpowiedzią na historycznie słabego forinta, który dodatkowo zwiększa presję inflacyjną. Inflacja na Węgrzech wyniosła w maju 10,7% w skali roku, mimo ustalonych przez rząd maksymalnych cen paliw i podstawowych produktów spożywczych.

Reklama

Ekonomiści spekulowali, że po ostatnich decyzjach banków centralnych Czech i Węgier RPP będzie czuła presję podjęcia podobnie odważnej decyzji. Tak się jednak nie stało - być może Rada chciała dać sobie przestrzeń do obserwacji dynamiki inflacji i danych z rynku pracy i przemysłu, zostawiając miejsce na kolejne podwyżki stóp procentowych już po wakacjach. Niższy od oczekiwań wzrost oprocentowania NBP ma też zapewne związek ze słabym odczytem PMI i mało optymistycznymi danymi z rynku pracy, a także prognozowanym spadkiem PKB w drugim kwartale. Nie bez znaczenia dla RPP była również ostatnia odwilż na rynku surowców energetycznych, która - w przypadku utrzymania spadków notowań paliw kopalnych - znacząco obniży presję inflacyjną w kolejnych miesiącach.

Czytaj również: Węgry podnoszą stopy zdecydowanie mocniej od oczekiwań. Jaka jest reakcja forinta (HUF)?

 

Recesja straszniejsza niż inflacja

Podwyżka stóp procentowych o 50 punktów bazowych w lipcu dość jasno pokazuje, że Rada Polityki Pieniężnej bardziej obawia się recesji niż galopującej inflacji. Decydujący wpływ na dzisiejszą decyzję miał zapewne zeszłotygodniowy odczyt wskaźnika PMI dla sektora przemysłowego za czerwiec. Wyniósł on bowiem zaledwie 44,4 punkty, w porównaniu do 48,5 pkt. w maju, co jest najgorszym wynikiem od ponad dwóch lat (od maja 2020 roku). Ogólnie przyjmuje się, że wynik poniżej 50 pkt. oznaczają regres gospodarczy, a także że spadek PMI o więcej niż 50 punktów bazowych miesiąc do miesiąca oznaczają spowolnienie koniunktury. Czerwcowy PMI jest zaś nie tylko sporo poniżej 50 pkt., ale też zanotował spadek aż o 410 pb. w porównaniu do maja.

W dodatku to już czwarty miesiąc spadku wskaźnika PMI z rzędu i jednocześnie drugi, w którym znajduje się on poniżej kluczowego poziomu 50 pkt. Firmy przemysłowe borykają się z rosnącą inflacją kosztową, niedoborami materiałów i towarów. Jest to kolejny sygnał świadczący o tym, że w drugiej połowie tego roku możemy mieć do czynienia z techniczną recesją, czyli sytuacją w której przez dwa kwartały z rzędu notowana jest ujemna dynamika PKB. To zaś nie mogło być bagatelizowane przez bank centralny i z pewnością wpłynęło na zachowawczą decyzję RPP.

Czytaj również: Polska gospodarka w maju 2022 roku: fatalne dane!

 

Reklama

 

Raty kredytów hipotecznych nieuchronnie w górę

Dziesiąta z rzędu podwyżka stóp procentowych NBP oznacza też nieuchronny wzrost wysokości rat kredytów hipotecznych, które mają zmienne oprocentowanie (a w Polsce ich odsetek wynosi ponad 95%). Wzrost kosztów obsługi kredytu można pokazać na przykładzie kredytu hipotecznego na kwotę 350 000 PLN zaciągniętego na 25 lat, w którym stała marża wynosi 2,20%, zaś zmienna wysokość oprocentowania jest ustalana na bazie stawki WIBOR 3M. W kwietniu 2021 roku trzymiesięczny WIBOR wynosił 0,25%, co łącznie z marżą dawało oprocentowanie na poziomie 2,45%. Ktoś, kto zaciągnął kredyt na takich warunkach, mógł cieszyć się naprawdę niską ratą, mimo bardzo wysokiej marży. Wówczas comiesięczna rata wynosiła lekko ponad 1561 złotych miesięcznie (nie wliczając dodatkowych opłat, prowizji i ubezpieczeń kredytu, ustalanych indywidualnie). W październiku zeszłego roku trzymiesięczny WIBOR podskoczył do poziomu 0,65%, co nieznacznie podniosło wysokość rat - do 1632,50 PLN miesięcznie. Był to jednak dopiero początek zmartwień kredytobiorców.

Załóżmy, że po czwartkowej decyzji RPP stawka WIBOR 3M osiągnie poziom 7,25%, co razem z marżą, da oprocentowanie naszego przykładowego kredytu w wysokości 9,45%. To zaś przekłada się na comiesięczną ratę w wysokości… ponad 3033 złotych. Czyli, prawie dwukrotnie wyższą niż rok temu! A warto przypomnieć, że przykładowy kredyt jest dość skromny (biorąc pod uwagę obecne ceny nieruchomości) - mowa bowiem o kwocie 350 000 PLN. W przypadku kredytów na wyższe kwoty nominalny wzrost wysokości rat jest jeszcze bardziej dotkliwy. W kolejnych miesiącach stopy procentowe być może pójdą jeszcze w górę, co będzie oznaczało kolejne podwyżki comiesięcznych rat.

Od nowego roku kredytobiorcy będą mogli poczuć lekką ulgę dla domowego budżetu - wprawdzie szczytowy poziom stóp procentowych może zostać utrzymany przez cały 2023 rok, jednak od stycznia przyszłego roku stawki WIBOR nie będą mogły już być wskaźnikami referencyjnymi dla oprocentowania kredytów hipotecznych udzielonych w polskim złotym. Nową stawką referencyjną będzie najprawdopodobniej WIRD (Warszawski Indeks Rynku Depozytowego) lub ustalana przez NBP stawka POLONIA. Obie mają niższe wartości zarówno od WIBOR 3M, jak i 6M, które obecnie służą do ustalania wysokości rat kredytów hipotecznych.

Czytaj również: Kredyty hipoteczne robią się... niebezpieczne! Co robić, gdy raty ciągle rosną, a inflacja pożera Twoje oszczędności?

Reklama

 

Czytaj więcej