Giełdowa spółka dogadała się w ekspresowym tempie z bankami, obligatariuszami i faktorami. Czas na spłatę długów ma do wiosny 2020 r. Może zająć się pracą.
Nie będzie upadku, będzie drugie życie — przynajmniej przez kilkanaście miesięcy. W poniedziałek po sześciu tygodniach bardzo intensywnych negocjacji z licznymi wierzycielami giełdowa agencja pracy tymczasowej Work Service porozumiała się ze wszystkimi stronami, spłaciła część długów dzięki pieniądzom pozyskanym od głównych akcjonariuszy, a resztę zadłużenia zrolowała (szczegóły w ramce). Efekt? Dobre nastroje zarządu, który do ostatniej chwili prowadził negocjacje i dopinał szczegóły.
— To chyba największa i najszybsza restrukturyzacja zadłużenia w historii Polski. Udało się ją przeprowadzić w ciągu sześciu tygodni, a nie było łatwo, bo trzeba było zgrać starych i nowych faktorów, kredytujące nas banki, obligatariuszy instytucjonalnych i indywidualnych. Udało się i teraz jako grupa możemy w końcu skoncentrować się na rozwoju biznesu — mówi Maciej Witucki, prezes Work Service’u.