Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Zgubione miliony, kolumbijskie narkotyki i polski bank spółdzielczy - o co chodzi w aferze Bitfinex i Tethera?

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

O tym, że czarne chmury nad giełdą kryptowalut Bitfinex oraz kontrowersyjnym i jednocześnie najpopularniejszym stable coinem, jakim jest Tether (USDT), zbierały się od dawna nie trzeba przekonywać nikogo, kto chociażby pobieżnie śledzi wydarzenia na rynku kryptowalut. Tether i Bitfinex, zarządzane przez ten sam podmiot, od dłuższego czasu są źródłem wielu niebezpodstawnych podejrzeń, spekulacji, a nawet teorii spiskowych. Pod koniec zeszłego tygodnia wszystko to, co jeszcze niedawno wydawało się zbyt „grubymi nićmi szyte”, aby mogło być prawdziwe, zostało oficjalnie ujawnione przez Prokuraturę Generalną stanu Nowy Jork. Błyskawicznie też doprowadziło do niemal 6% spadku notowań bitcoina (BTC), a także do spadku kapitalizacji rynku kryptowalut o ponad 10 mld dolarów. Historia ponad 851 mln dolarów, do których nie ma dostępu, problemów z wypłacalnością funduszy należących do klientów, bezprawnego mieszania funduszy pomiędzy spółkami, a w tym także wątek polski, prowadzący do Banku Spółdzielczego w Skierniewicach i prokuratury Zbigniewa Ziobry. Łatwo się pogubić, dlatego w tym tekście dowiesz się o co tak naprawdę chodzi z aferą wokół Bitfinex i Tethera.

 

"Defraudacja na ogromną skalę"

W czwartek 25 kwietnia Letitia James, pełniąca funkcję Prokuratora Generalnego stanu Nowy Jork poinformowała, że jej urząd złożył akt oskarżenia do Sądu Najwyższego przeciwko firmie iFinex, do której należą spółki zarządzające giełdą kryptowalut Bitfinex oraz emisją cyfrowego tokenu Tether (USDT). Wg nowojorskiej prokuratury spółki dopuściły się złamania prawa poprzez defraudację funduszy klientów, niedopełnienie obowiązku informacyjnego, a także samo bezprawne oferowanie usług przez giełdę Bitfinex rezydentom stanu Nowy Jork. Pierwszy z zarzutów brzmi szczególnie poważnie - prokuratura twierdzi, że ma dowody na to, iż iFinex (będący właścicielem Tether Ltd i giełdy Bitfinex) dopuścił się defraudacji na ogromną skalę po to, aby zatuszować „zniknięcie” 851 mln dolarów z kont giełdy Bitfinex, które należały do jej klientów. Aby zachować ciągłość i tak już opóźniających się wypłat i nie dopuścić do paniki użytkowników Bitfinex, spółka rzekomo zdecydowała się na wykorzystanie rezerw finansowych należących do Tether Ltd, będących pokryciem dla wyemitowanych tokenów USDT. Początkowo miało być to 900 mln dolarów, finalnie jednak Tether przekazał ze swoich rezerw giełdzie Bitfinex środki o wartości ok. 625 mln dolarów, które pozwoliły na utrzymanie bieżących wypłat zlecanych przez użytkowników giełdy. Miało to miejsce najprawdopodobniej w listopadzie zeszłego roku. Skoro Tether „pożyczył” giełdzie Bitfinex ponad pół miliarda dolarów ze swoich rezerw, musiało oznaczać to, że sam USDT stracił pełne pokrycie w dolarze amerykańskim, pomijając już fakt że taka cyrkulacja funduszy pomiędzy niezależnymi od siebie spółkami zarządzanymi przez jedną firmę jest niezgodna z prawem. Nowojorska prokuratura zapowiedziała, że będzie szukać sprawiedliwości w imieniu poszkodowanych inwestorów, oszukanych przez iFinex i należące do niej spółki.

 

Gdzie zginęło 851 mln dolarów?

Reklama

Na odpowiedź Tether Ltd, opublikowaną również na witrynie Bitfinex, nie trzeba było długo czekać. Dzień później (26 kwietnia) Tether odniósł się do zarzutów nowojorskiej prokuratury - stwierdził, że akt oskarżenia został „napisany w złej wierze i jest pełen fałszywych twierdzeń, działających na szkodę oskarżonych spółek”. Przede wszystkim jednak Tether Ltd zwrócił uwagę na fakt, że kwota 851 mln dolarów nie została utracona, jak można było przeczytać w akcie oskarżenia, lecz dostęp do niej został uniemożliwiony. Co sprawiło, że tak duża kwota należąca do klientów Bitfinex jest „niedostępna”?

Bitfinex jako jedna z najwiekszych giełd kryptowalut obsługujących wpłaty i wypłaty w walutach fiducjarnych sama musi posiadać konta bankowe, co jednak może być problematyczne w wielu jurysdykcjach, w których banki nie chcą lub nie mogą obsługiwać klientów korporacyjnych deponujących środki powiązane z obrotem kryptowalutami. Tether również miał podobne problemy z kontami bankowymi w połowie października zeszłego roku, co znacząco zachwiało jego notowaniami, które docelowo zawsze powinny wynosić 1 USD (wówczas kurs USDT spadł nawet do 93 centów). Podobnym wyzwaniom stawić czoła musiały również polskie giełdy kryptowalut - z powodu problemów z bankami i ze względu na niepewność regulacyjną większość z nich musiała wyemigrować z Polski.

Bitfinex ze swoimi ogromnymi depozytami pochodzącymi z wpłat klientów miał ciągłe problemy ze znalezieniem banków, które podejmą się ich obsługi. Pod koniec 2017 r. giełda zdecydowała się na podjęcie współpracy z enigmatyczną firmą zarejestrowaną w Panamie o nazwie Crypto Capital Corp, która miała przechowywać waluty fiducjarne należące do klientów Bitfinex, a także realizować zlecenia ich wpłaty i wypłaty. Co ciekawe, panamska spółka, aktualnie zarejestrowana w Szwajcarii, obsługiwała również konta takich giełd kryptowalut jak CEX.io, czy osławionej kanadyjskiej platformy QuadrigaCX.

URL Artykułu

 

Bank Spółdzielczy i prokurator

Reklama

Prowadzi nas to do głośnej sprawy z końca 2017 r., która obiegła niemal wszystkie krajowe media, w tym również te całkowicie niezwiązane z kryptowalutami, czy rynkiem finansowym. Wtedy to, w wyniku internetowego śledztwa, okazało się, że Bitfinex przyjmuje depozyty w euro od swoich klientów, które lokowane są w niewielkim oddziale Banku Spółdzielczego w Skierniewicach na kontach polskiej spółki Crypto z o.o. Spółka ta, zarejestrowana na niejakiego Ivana Manuela Molinę Lee, jest zależna od Crypto Capital Corp i bez wątpienia obsługiwała depozyty klientów Bitfinex.

 

Oprócz tego Crypto Capital rzekomo posiadał konta w bankach w Portugalii i Stanach Zjednoczonych. O Banku Spółdzielczym w Skierniewicach zrobiło się głośno po raz kolejny na początku kwietnia 2018 r., kiedy to media obiegła informacja o blokadzie prokuratorskiej, którą pochwalił się Zbigniew Ziobro, obejmującej 370 mln dolarów, które znajdowały się na kontach Crypto sp. z o.o., czyli de facto należały do Bitfinex, a ściślej mówiąc w dużej części pochodziły z depozytów klientów giełdy. Środki Bitfinex zostały zablokowane ze względu na rzekome powiązanie spółek lokujących kapitał na kontach skierniewickiego banku z handlem kolumbijskimi narkotykami, co wyszło na jaw po publikacji tzw. Paradise Papers. Co ciekawe, śledztwo prowadzone od ponad roku przez CBŚ oraz Interpol wciąż trwa, a 370 mln dolarów jest zamrożone. To jednak nie jedyne problemy Bitfinex - Crypto Capital Corp, obsługujący depozyty klientów giełdy, pod koniec zeszłego roku poinformował, że środki na kontach w bankach w Stanach Zjednoczonych oraz Portugalii również zostały zamrożone. Najprawdopodobniej właśnie stąd wzięła się imponująca kwota ponad 850 mln dolarów należących do użytkowników giełdy, które wg Prokuratury Generalnej stanu Nowy Jork zostały „utracone”.

URL Artykułu

Reklama

 

Co dalej?

Nowojorska Prokuratura Generalna ostrzegała przed giełdą Bitfinex już w połowie września zeszłego roku, zwracając uwagę na to, że platforma nie posiada odpowiednich zabezpieczeń i procedur, które zapobiegałyby potencjalnym nadużyciom finansowym i nieuczciwym praktykom rynkowym. Warto zauważyć, że giełda Bitfinex nie posiada licencji BitLicence, która pozwalałaby jej na świadczenie usług rezydentom stanu Nowy Jork. Wg Prokuratury giełda nie stosuje się do tego zakazu, co było podstawą do publikacji zeszłotygodniowego aktu oskarżenia i wystąpienia w  obronie rzekomo poszkodowanych klientów giełdy pochodzących ze stanu NY. Należy podkreślić, że zarówno Tether, jak i Bitfinex nie są zarejestrowane w Stanach Zjednoczonych, stąd też nowojorska prokuratura ma ograniczone możliwości interwencji w ich sprawie. Z pewnością jednak oba podmioty w ciągu ostatnich dni straciły bardzo wiele na swoim i tak już mocno nadszarpniętym wizerunku. Ze wzmocnioną siłą powróciły również spekulacje na temat rzekomego braku pełnego pokrycia wyemitowanych tokenów USDT w dolarze amerykańskim - jeżeli spółka Tether zdecydowała się na potajemne przekazanie części swoich rezerw spokrewnionemu Bitfinexowi w celu zatuszowania jego niewypłacalności, naturalnym wydaje się pytanie: ile z ponad 2,8 mln wyemitowanych USDT ma rzeczywiste podstawy do funkcjonowania jako wirtualny ekwiwalent dolara amerykańskiego? Powagi sytuacji dodaje fakt, że Tether wciąż jest najpopularniejszym stable-coinem, mającym wyższą kapitalizację rynkową (a w zasadzie jej szacowaną wysokość) od wszystkich swoich konkurentów razem wziętych, dostępnym na ponad sześćdziesięciu giełdach kryptowalut.

URL Artykułu

 

Skąd kontrowersje wokół Bitfinex i Tethera?

Powstała w 2012 r. i aktualnie zarejestrowana na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych giełda kryptowalut Bitfinex od lat nie jest uznawana za najbezpieczniejszą i najbardziej rzetelną platformę handlową. Sam Tether, powstały w połowie 2013 r., od dłuższego czasu krytykowany jest za brak transparentności i pełną centralizację - jedynym emitentem USDT jest właśnie spółka Tether Ltd., aktualnie zarejestrowana w Hong Kongu. Spółka jak dotąd nie przeprowadziła jakiegokolwiek zewnętrznego audytu finansowego, który potwierdzałby rzeczywiste pokrycie wyemitowanych tokenów USDT w dolarze amerykańskim. Do tego dochodzi fakt bezpośredniego powiązania spółek Bitfinex i Tether - oba podmioty mają te same osoby w zarządzie, co było trzymane w tajemnicy aż do momentu słynnej publikacji Panama Papers (wyników śledztwa dziennikarskiego, ujawniającego odpływ miliardów dolarów do rajów podatkowych), która wykazała m.in. kontrowersyjną współzależność giełdy z emitentem USDT. 6 grudnia 2017 r. Tether oraz Bitfinex otrzymały od CFTC (amerykańskiego regulatora finansowego ds. kontraktów futures) wezwanie do złożenia wyjaśnień (ang. subpoena) związanych z działalnością obu firm. Szczegóły nie zostały jednak upublicznione, zaś Bitfinex i Tether zapewniały, że była to jedynie rutynowa kontrola. Kwietniowy akt oskarżenia złożony przez Prokuraturę Generalną stanu Nowy Jork jest jak dotąd najpoważniejszym oficjalnym dokumentem godzącym w wiarygodność giełdy Bitfinex i Tethera.

Reklama

URL Artykułu

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Darek Dziduch

Darek Dziduch

Redaktor portalu FXMAG i wydawca magazynu Inwestor. Nagrywa na YouTube materiały edukacyjne, poruszając tematy związane przede wszystkim z inwestycjami, finansami osobistymi i gospodarką.

Obserwuj autoraTwitter


Reklama