Po kwietniowym zarządzeniu rosyjskiego nadzoru telekomunikacyjnego, który zarządził internetową blokadę popularnego szyfrowanego komunikatora Telegram, rządowy organ ogłosił 28 sierpnia, że jest w stanie wycofać się z nałożonej blokady, jeśli tylko administracja Telegrama zgodzi się na udostępnienie kluczy deszyfrujących wiadomości, co będzie równoznaczne z uzyskaniem dostępu do treści wysyłanych za pośrednictwem komunikatora, jak donosi anglojęzyczna, prokremlowska stacja telewizyjna Russia Today.
(Nie)udana blokada Telegrama
Piątek trzynastego kwietnia okazał się pechowym dniem dla założonego w Rosji, niezwykle popularnego komunikatora Telegram, a po części również dla rosyjskich władz federalnych. Rosyjski Urząd Kontroli Komunikacji, Technologii Informatycznych i Mediów Masowych, zwany potocznie Roskomnadzor, ogłosił oficjalną blokadę komunikatora Telegram na terenie Federacji Rosyjskiej, ze względu na wielokrotne odmowy przekazania dostępu do prywatnych wiadomości użytkowników serwisu. Takiego dostępu od administracji Telegrama żądała m.in. Rosyjska Służba Bezpieczeństwa (FSB), pod pretekstem walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Blokada Telegrama została poprzedzona kilkumiesięczną, zmasowaną rządową kampanią propagandową, mającą zniechęcić obywateli Rosji do korzystania z komunikatora, przedstawiająca Telegram jako siedlisko oszustów, przestępców i społecznych wyrzutków (jednocześnie zachęcając do przejścia na „bezpieczny” komunikator TamTam, który jednak nie jest szyfrowany). Roskomnadzor wystosował również wniosek do technologicznych gigantów Apple i Google o usunięcie aplikacji Telegram oraz Telegram X ze swoich sklepów (AppStore i Google Play), co ze zrozumiałych przyczyn zostało zignorowane przez firmy.
Tuż po ogłoszeniu blokady, administracja Telegrama wielokrotnie próbowała obejść blokadę, prowadząc swoisty wyścig zbrojeń z rosyjskimi organami federalnymi. Gdy Telegram zdecydował się przenieść swój serwis na platformę Amazon Web Services, Roskomnadzor zablokował niemal 16 mln adresów IP powiązanych z platformą Amazon, odbierając dostęp do usług milionom użytkowników w Rosji, w większości niekorzystających z Telegrama. Co ciekawe, w owym czasie sam Dmitri Peskov, który pełni rolę rzecznika prasowego prezydenta Vladimira Putina, przyznał że korzysta na codzień z aplikacji Telegram bez żadnych problemów z dostępnością, co pokazuje jak nieskuteczna okazała się zapowiadana blokada. Warto dodać, że Telegram cieszy się popularnością nie tylko wśród „rosyjskich terrorystów”, ale również polityków (w tym także kremlowskich) i dziennikarzy.
Cyfrowe podziemie
Pavel Durov, założyciel komunikatora, kilka dni po ogłoszeniu federalnej blokady na terenie Rosji zapowiedział uruchomienie programu „cyfrowego podziemia”, który ma pozwolić na obejście blokad Roskomnazdoru:
„Aby wspierać wolność Internetu w Rosji i na całym świecie, zaczynam nagradzać za pomocą bitcoinów (BTC) osoby oraz firmy, które będą udostępniać Telegramowi sieci VPN oraz protokoły Sock5 proxy.”
Durov dodał również, że decyzja o przeciwstawieniu się rosyjskim władzom była prosta, gdyż miliony użytkowników zaufało Telegramowi, który obiecał im stuprocentową prywatność i bezpieczeństwo komunikacji. Twierdzi on, że państwo ma prawo i obowiązek chronić obywateli przed zorganizowaną przestępczością i terroryzmem, jednak niedopuszczalne jest zwracanie się władz federalnych o dostęp do wszystkich wiadomości wysyłanych przez użytkowników Telegrama. Współpraca z rządem wchodzi w grę wyłącznie w przypadku spraw sądowych, w ramach których Telegram i tak nie udostępni zapisów korespondencji konkretnych użytkowników.
Dostępność za prywatność
We wtorek 28 sierpnia telewizja Russia Today poinformowała o planach Roskomnadzoru, który rozważa wycofanie się z blokowania Telegramu, jednak pod dość radykalnym warunkiem, jakim jest udostępnienie przez administrację komunikatora cyfrowych kluczy szyfrujących, które pozwolą rosyjskiej służbie bezpieczeństwa (FSB) uzyskać dostęp do treści wysyłanych przez użytkowników Telegrama.
Jak dotąd zarząd komunikatora Telegram nie ustosunkował się do wczorajszej informacji, trudno jednak oczekiwać, że po wcześniejszym stanowisku Telegrama - które na pierwszym miejscu stawiało prywatność użytkowników, kosztem konfliktu z władzami - zdecyduje się on na udostępnienie kluczy szyfrujących służbie bezpieczeństwa.
Warto dodać, że od maja Telegram blokowany jest również w Iranie ze względu na wzbudzanie „publicznego niepokoju i zamieszek”.
Czytaj także: Grupy pump and dump zarobiły ponad 800 mln dolarów na manipulacji rynku kryptowalut
Telegram został założony w 2013 r. przez Pavla Durova, od samego początku będąc komunikatorem stawiającym na prywatność użytkowników, dzięki zastosowaniu kryptografii. Telegram odniósł międzynarodowy sukces, obecnie posiadając 200 mln aktywnych użytkowników. Jest szczególnie popularny wśród inwestorów i entuzjastów kryptowalut.
Telegram przeprowadził jak dotąd największe i najbardziej oczekiwane ICO w 2018 r. (nie licząc trwającego od 2017 r. ICO projektu EOS), podczas którego zebrano 1.7 mld dolarów. Zbiórka została przeprowadzona w dwóch rundach prywatnej sprzedaży tokenów GRAM, w której udział wzięło 81 wybranych inwestorów. Przebieg samego ICO wywołał wiele nieporozumień, gdyż początkowo było ono zapowiadane jako zbiórka publiczna w jednej rundzie. Pod ICO Telegrama próbowało podszyć się wiele projektów, mających na celu wyłudzenie funduszy od nieświadomych inwestorów, co dodatkowo pogłębiło chaos wokół wydarzenia.
Tokeny GRAM jak dotąd nie są dostępne na żadnej giełdzie kryptowalut, nie można ich także w żaden sposób zakupić, mimo że ICO zakończyło się w maju.