Sobota była kolejnym dniem gwałtownych zamieszek wywołanych atakiem przeprowadzonym w poniedziałek przez urodzonego w Wielkiej Brytanii, ale mającego rwandyjskie korzenie 17-letniego Axela Rudakubanę, który zadźgał nożem trzy dziewczynki uczestniczące w kursie tańca i jogi dla dzieci, a kolejne 10 osób ranił.
W sobotę demonstracje, organizowane głównie przez zwolenników skrajnej prawicy, odbyły się w Liverpoolu, Bristolu, Nottingham, Leeds, Blackpool, Hull, Stoke-on-Trent, Manchesterze i Belfaście, a w niektórych z tych miast miały miejsce także kontrmanifestacje lewicy. W Bristolu i Nottingham doszło do bijatyk pomiędzy obydwoma grupami.
Najpoważniejsze zamieszki były w Liverpoolu i tam też aresztowano najwięcej osób – jak na razie 23. Ponad 20 osób aresztowano na terenie hrabstwa Lancashire, głównie w Blackpool, 20 - w Hull, gdzie demonstranci próbowali m.in. zaatakować hotel, w którym zakwaterowani są ubiegający się o azyl nielegalni imigranci, 14 - w Bristolu, 10 - w Stoke-on-Trent, a pojedyncze osoby - w Leicester, Leeds i Belfaście.
W większości przypadków powodem aresztowań było zakłócanie porządku publicznego. Liczba aresztowanych zapewne jeszcze się zwiększy, bo funkcjonariusze nadal zbierają dowody uczestnictwa w burdach.
Wcześniej w tym tygodniu podobne zamieszki miały miejsce w Southport we wtorek, w Londynie koło Downing Street oraz w Hartlepool w północno-wschodniej Anglii - w środę oraz w Sunderland również w północno-wschodniej Anglii - w piątek.
Na niedzielę planowane są kolejne protesty w związku z zabójstwem w Southport, choć liczba tych zapowiedzianych jest wyraźnie mniejsza niż w sobotę. W czwartek premier Keir Starmer obiecał, że nie dopuści do bezprawia na ulicach miast i zapowiedział utworzenie nowej jednostki policyjnej do zwalczania tego typu burd.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)