Protesty przeciwko wydobyciu litu w Serbii zorganizowano w piątek w Topoli w centralnej części kraju oraz w Panczewie niedaleko Belgradu. "Nie będziecie kopać", "Rio Tinto, marsz z Serbii", "Nie milczę, bo mam dzieci" - nawoływali zgromadzeni.
Część stowarzyszeń społecznych i ekologicznych w Serbii, w tym organizatorzy demonstracji, twierdzi, że wydobycie litu może mieć negatywne konsekwencje dla środowiska. Władze w Belgradzie oraz firma, która ma odpowiadać za wydobycie metalu, podkreślają, że przy realizacji projektu zachowane zostaną najwyższe standardy ekologiczne.
Do serii protestów doprowadziła decyzja rządu Serbii o przywróceniu projektu Jadar, zgodnie z którym koncern międzynarodowy Rio Tinto rozpocznie na zachodzie kraju eksploatację złóż litu. Ten sam projekt został wstrzymany w 2022 roku po masowych protestach społecznych.
19 lipca w Belgradzie podpisano protokół ustaleń między UE a Serbią w sprawie strategicznego partnerstwa na rzecz zrównoważonych surowców, łańcuchów produkcji akumulatorów i pojazdów elektrycznych. Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić powiedział, że Serbia może rozpocząć wydobycie litu w 2028 roku.
W czwartek prezydent Vuczić zaproponował opozycji sprzeciwiającej się otwarciu kopalni organizację referendum ws. odwołania głowy państwa. Zapowiedział, że głosowanie miałoby się odbyć jeszcze przed końcem bieżącego tego roku.
Firma Rio Tinto oceniła, że Dolina Jadar posiada jedne z największych w Europie złóż litu i może produkować 58 tys. ton rocznie, co wystarczy do zasilania 1,1 miliona pojazdów elektrycznych.Z Belgradu Jakub Bawołek (PAP)