Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Wpływ inflacji na stopy procentowe

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Inflacja i stopy procentowe przez lata szły w parze i łatwo było wskazać zależności łączące te dwa zjawiska. Kryzys finansowy sprzed dekady mógł jednak zmienić utarte reguły. Bo działania banków centralnych wycelowane na pobudzenie wzrostu cen przestały przynosić oczekiwane skutki. 

Mówiąc o inflacji, zwykle myślimy o przeciętnym poziomie wzrostu cen. Jest ona najczęściej wyrażana w stosunku miesięcznym lub rocznym i podawana w wartościach procentowych. Dzięki temu wiemy, o ile procent wzrosły ceny np. w danym roku w relacji do roku ubiegłego. Inflacja może być liczona w skali globalnej i lokalnej, może dotyczyć np. całej strefy euro lub np. tylko gospodarki Niemiec. Odczyty mogą obejmować poziom cen w całej gospodarce lub jedynie konkretnych produktów.

Inflacja, czyli skąd wiemy, co i o ile podrożało oraz jak spada wartość pieniądza

W poszczególnych gospodarkach dane o inflacji publikują urzędy statystyczne, w Polsce zajmuje się tym Główny Urząd Statystyczny, który prezentuje wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, potocznie zwany właśnie inflacją. W badaniu zmian cen Urząd bierze pod uwagę ceny na rynku detalicznym, którym przypisywane są odpowiednie wagi. System wag jest z kolei opracowywany na podstawie badania gospodarstw domowych. Dostarczają one odpowiedzi o przeciętnych wydatkach na towary i usługi. System wag trzeba co jakiś czas korygować wraz ze zmianami struktury wydatków społeczeństwa.

Wspomniany wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych podaje się w postaci indeksu, za którego podstawę dla okresu poprzedniego przyjmuje się wartość 100 pkt. Zatem jeśli na podstawie kolejnych wyliczeń indeks wzrośnie do poziomu 102,5 pkt oznacza to w skrócie, że wystąpiła inflacja na poziomie 2,5 proc. w badanym okresie.

Reklama

Najczęściej mówimy o inflacji cen konsumpcyjnych i inflacji bazowej. Inflacja bazowa wskazuje na zmianę cen, ale bez tych najbardziej zmiennych, które często leżą poza wpływem banku centralnego. Mowa tu o cenach żywności i energii. Dziś coraz częściej porusza się temat właśnie inflacji bazowej, jako pretekstu do działań na stopach procentowych, ponieważ bank centralny nie ma wpływu na notowania ropy naftowej, trudności z zasiewami wynikające z czynników pogodowych, czy też na wysokość zbiorów, a to wszystko może wpływać na wzrost cen żywności.

Z drugiej zaś strony inflacją określać można spadek wartości pieniądza, czyli zmniejszenie jego siły nabywczej w czasie. Jeśli w danym roku cena danego towaru wynosiła 1 zł, a my skonsumowaliśmy 100 sztuk rocznie, to wzrost ceny tego towaru o 2 proc. w relacji rok do roku spowoduje wzrost ceny towaru do poziomu 1,02 zł, a to z kolei będzie oznaczać, że chcąc zmieścić się w takim samym budżecie, możemy skonsumować jedynie 98 sztuk, a nie 100 jak poprzednio. Poniekąd zatem inflacja „zjada” wartość pieniądza, jeśli ten nie został wcześniej wydany na konsumpcję lub też nie został ulokowany na procent, który pozwoliłby choćby odrobić to, co zabierze inflacja.

W ogólnym rozumieniu nieznaczny wzrost cen jest dla gospodarki korzystny, ponieważ stale napędza konsumpcję i nie pozwala na jej znaczące odłożenie w czasie, co mogłoby mieć bardzo złe skutki dla całej gospodarki. Stąd też banki centralne od czasu kryzysu finansowego sprzed ponad dekady stale próbują swoimi działaniami podnieść inflację. Jak zatem działania banku centralnego i stopy procentowe mogą przekładać się na ceny, które każdy z nas widzi na co dzień?

Jak banki wpływają na to, kiedy bierzemy kredyty, a kiedy oszczędzamy

Stopa procentowa w skrócie określa koszt pieniądza. Czym wyższa, tym koszt pieniądza, czyli kredytu rośnie, a czym niższa, tym koszt pieniądza i kredytu maleje. Stopy procentowe ustalane są przez banki centralne poszczególnych krajów, czy całej gospodarki, jak w przypadku strefy euro. Na podstawie odgórnej decyzji „banku banków”, czyli banku centralnego, banki komercyjne dostosowują zarówno koszt kredytu, jak i poziom oprocentowania depozytów, czyli naszych oszczędności.

Zgodnie z klasycznym podejściem do popytu i podaży, jeśli cena danego dobra maleje, to popyt powinien rosnąć, jeśli zaś cena rośnie, to popyt powinien spadać. Te same założenia stosuje się do kosztu pieniądza, czyli jego oprocentowania. Jeśli stopy procentowe maleją (cena spada), to społeczeństwo jest w stanie pożyczyć więcej pieniędzy. W rezultacie konsumenci mają więcej środków na wydatki, co powoduje ożywienie w gospodarce i wzrost inflacji – w teorii. Z drugiej zaś strony, gdy stopy procentowe idą w górę (cena rośnie), to popyt na kredyt powinien spadać, a z kolei powinna zwiększać się chęć do oszczędzania na wyżej oprocentowanych depozytach. W konsekwencji gospodarka może zwalniać, a inflacja spadać.

Reklama

Są to założenia oparte o ilościową teorię pieniądza. Według nich stopy procentowe oraz inflacja są ze sobą ujemnie skorelowane. Teoria ta zakłada zależność między ilością pieniądza w obiegu a poziomem cen w gospodarce. Jeśli podaż pieniądza rośnie, to rośnie również inflacja. Jeśli podaż pieniądza spada, to spada również inflacja. Podażą pieniądza ma sterować bank centralny przez kształtowanie poziomu stóp procentowych. Wzrost kosztu pieniądza zmniejsza jego podaż, ponieważ jest udzielana mniejsza liczba kredytów, co powinno prowadzić do spadku inflacji. Z kolei spadek stóp procentowych i kosztu pieniądza powinien prowadzić do zwiększenia podaży przez np. wzrost akcji kredytowej, a to powinno przełożyć się na wzrost inflacji.

W ten sposób bank centralny przez wyznaczenia odpowiedniego poziomu stóp procentowych może wpływać na poziom cen i nimi regulować. Zadaniem statutowym banku centralnego jest dbanie o stabilność cen, aby inflacja nie była zbyt niska czy aby nie pojawiła się deflacja (czyli systematyczny spadek cen w gospodarce, mogący prowadzić do odłożenia konsumpcji w czasie), ani też, aby ceny nie rosły zbyt gwałtownie, co szybko mogłoby prowadzić do spadku siły nabywczej pieniądza.

Banki centralne starają się, próbują. I…

Wydaje się, że zasady gry i założenia teoretyczne, które obowiązywały przez długie lata, zmienił kryzys finansowy sprzed dekady. Od tamtego czasu banki centralne całego świata zrobiły, a niektóre nadal robią, co mogły, aby tylko pobudzić wzrost cen – zgodnie ze swoim głównym zadaniem. Banki centralne sprowadziły stopy procentowe do zera lub poniżej zera, udzielały tanich pożyczek bankom komercyjnym, skupowały obligacje i inne aktywa, a wszystko po to, aby zwiększyć podaż pieniądza w obiegu oraz obniżyć koszt kredytu. Zgodnie z teorią powinno przełożyć się to na wzrost cen. Minęła dekada, a efektów wciąż nie widać. Typowa zależność między stopami procentowymi i inflacją uległa zmianie. I nawet bankierzy centralni nie są w stanie sobie z tym poradzić. Utarte wcześniej reguły nie sprawdzają się w obecnych realiach, albo też skutki obecnych działań bardzo mocno oddaliły się w czasie i dopiero w przyszłości zobaczymy ich konsekwencje.

Daniel Kostecki

Główny Analityk Conotoxia Ltd.

Reklama

Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Conotoxia Ltd. nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Conotoxia Ltd. jest zabronione.

59% rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Daniel Kostecki

Daniel Kostecki

Główny Analityk Rynków CMC Markets Polska - waluty, indeksy, surowce. Prywatnie inwestuję przez instrumenty z GPW oraz kontrakty CFD. Członek rady nadzorczej w GAMING FACTORY S.A.


Reklama
Reklama