Wczoraj kurs złotego oszalał. Ale tylko na Google Finance. Skąd wzięło się całe zamieszanie? Eksperci radzą, jak nie dać się nabrać w przyszłości w podobnej sytuacji.
- Wczoraj wieczorem za euro trzeba było zapłacić 5 zł - wedle Google.
- To nie pierwszy taki fejk wyprodukowany przez popularną wyszukiwarkę.
- Skąd brać dane o notowaniach walut?
- Czemu takie cyfrowe fejki są niebezpieczne?
Ile jest wart złoty? Wczoraj można było mieć co do tego wątpliwości. Google wywołało mini-panikę pokazując błędne notowania PLN. Kurs EUR/PLN na Google Finance sięgał aż 5 zł!
Zobacz także: Recesja w Polsce odwołana. Gospodarka rozpędza się - co z inflacją, stopami NBP i kursem złotego?
Fejkowe osłabienie złotego - winne Google
Aż 5,93 wynosił wczoraj wieczorem kurs EUR/PLN. Na Google Finance. To wywołało poruszenie w social mediach. Jednak dość szybko zareagował m.in. minister finansów Andrzej Domański.
„Spokojnie. Ten kurs złotego, który sieje panikę to fejk. Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy" – napisał.
Źródło: Google Finance
Spokojnie. Ten kurs złotego, który sieje panikę to „fejk” (błąd źródła danych). Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy. Na Bloombergu sytuacja wygląda tak???? pic.twitter.com/LBhlbrAJ1G
— Andrzej Domański (@Domanski_Andrz) January 1, 2024
Przypomnijmy, że taka historia miała już miejsce przed rokiem. Google pokazywało znaczny spadek notowań EUR/PLN i innych kursów, a nic takiego w rzeczywistości nie miało miejsca.
Mine???? pic.twitter.com/10tfd5VHwK
— mBank Research (@mbank_research) January 7, 2023
Wykresy publikowane przez Google czasami są nieprecyzyjne lub wręcz nieprawidłowe. Google informuje wprost, że nie bierze odpowiedzialności za ich prawdziwość. „Dane są dostarczane przez giełdy finansowe oraz innych dostawców treści i mogą być opóźnione w stopniu wskazanym przez te giełdy lub innych dostawców danych. Google nie weryfikuje danych i wyłącza swoją odpowiedzialność w tym zakresie" – czytamy na stronach wyszukiwarki.
Zobacz również: Prognoza dla złotego na 2024. Budżet, geopolityka, wojna, NBP wpłyną na notowania PLN - mówi znany analityk TYLKO NA FXMAG
„Na przyszłość warto rozróżniać źródła od agregatów danych”
Jak komentują sprawę analitycy?
„Do końca nie rozumiem tego całego poruszenia z kursem wyświetlanym przez Google. Google jest wyszukiwarką internetową i wielką firmą zajmującą się reklamami, a nie źródłem danych finansowych, co najwyżej agregatem danych z własną maszynką do przeliczania kursów. Przy kursach widnieje wyraźny napis wyłączenie odpowiedzialność, a po kliknięciu Google wyjaśnia skąd czerpie dane” – mówi FXMAG Daniel Kostecki, analityk CMC Markets.
„Rozumiem, że Google jest popularny, ale to nie źródło, a co najwyżej agregat danych finansowych. Źródłem kursów walut, po których wykonywane są transakcje, jest np. Reuters i chociażby jego strona internetowa, tam nic takiego z kursem złotego się nie działo. Na przyszłość warto rozróżniać źródła od agregatów danych” – dodaje Kostecki.
Zobaczcie co nam sytuacja z PLNem wyświetlanym przez Google pokazuje...
— Daniel Kostecki, CAI (@Dan_Kostecki) January 1, 2024
Jak łatwo, nie sprawdzając innych źródeł, a nie mówiąc już o notowaniach w Bloombergu czy Reutersie, wpadamy w jakąś histerię i tworzymy narrację...
I tak samo jest codziennie ze wszystkimi newsami...…
Eksperci spoza świata inwestycyjnego zwracają uwagę na powagę całej sytuacji. Ta z wczoraj zakończyła się tylko zamieszaniem w social mediach. Jednak generalnie, takie wirtualne fejki mają potencjał do destabilizowania rzeczywistości.
????Niespodzianka Noworoczna???? zakończyła się. Informacje o „kursie walut” „wróciły” do „normy”. Wg. Google € „podchodziło” pod 6 PLN. Ktoś powinien zażądać od kogoś wyjaśnienia. Sytuacja ma walor humorystyczny, ale takie rzeczy mają potencjał destabilizacji. pic.twitter.com/y5ItM7AVWJ
— Łukasz Olejnik, Ph.D, LL.M (@prywatnik) January 2, 2024