Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Ujemne stopy procentowe – jak doszło do przekroczenia Rubikonu w systemie finansów międzynarodowych?

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Wybierając się na studia ekonomiczne warto mieć świadomość, że w większości przypadków, niezależnie od wybranego kierunku, z pewnymi pojęciami będziemy mieli do czynienia bardzo często. Dobrym tego przykładem jest taki termin jak stopa procentowa. Brak znajomości jej istoty tak naprawdę uniemożliwia zgłębienie innych tajników makroekonomii. Z tego powodu warto wiedzieć, że w dużym uogólnieniu (istnieją bowiem różne jej rodzaje) stopa procentowa informuje nas ile kosztuje nas nabycie kapitału na pewien czas.

 

A zatem stopa procentowa rzędu 5% oznacza, że za pożyczone przez nas 100 złotych musimy oddać bankowi łącznie 105 zł. Jak zatem wytłumaczyć fakt pojawienia się w ofercie niektórych banków ujemnych stóp procentowych, które de facto oznaczają, że pożyczając nam kapitał bank tak naprawdę na tym traci?

Przed przejściem do właściwej analizy tego zjawiska warto zwrócić uwagę na fakt, że jest ono związane tylko i wyłącznie z dużymi depozytami w bankach centralnych. Stanowi to tylko pewną część pieniędzy złożonych przez banki komercyjne w banku centralnym. A zatem na przykładzie Polski dotyczy ono sytuacji, w której np. PKO Bank Polski chce ulokować część swoich oszczędności w Narodowym Banku Polskim. Motywem takiego działania jest wysoka wiarygodność NBP, która gwarantuje stabilne warunki oprocentowania depozytów.

Przede wszystkim celem wprowadzenia ujemnych stóp procentowych przez banki centralne było zachęcenie banków komercyjnych do udzielania pożyczek przedsiębiorstwom i klientom indywidualnym. Ma to także związek z faktem, że wskutek kryzysu banki komercyjne zaczęły gromadzić bardzo duże rezerwy przechowywane jako depozyty w banku centralnym. Ulokowanie hipotetycznego depozytu rzędu 100 mln złotych przy ujemnym oprocentowaniu -1% oznaczałoby dla przykładowego banku stratę rzędu 1 mln złotych. Nic zatem dziwnego, że tego typu instytucje finansowe wolały podjąć ryzyko i zwiększyć akcję kredytową, aby zagwarantować sobie choć minimalny zysk, zamiast notować straty. Z drugiej strony wprowadzenie przez banki komercyjne bardzo niskich stóp proponowanych przez nich kredytów jest związane z licznymi korzyściami dla gospodarki, takimi wzrost konsumpcji oraz inwestycji, co ma związek z bardzo niskim kosztem kapitału.

Reklama

 

Jako pierwszy ujemne stopy procentowe wprowadził duński bank centralny, który w czerwcu 2012 roku pozwolił na taki precedens dla certyfikatów depozytowych. Na początku związana z nimi stopa procentowa wynosiła -0,2%, a swego czasu osiągnęła wartość nawet -0,75%. Był to rezultat obniżenia stopy procentowej od depozytów banków przez Europejski Bank Centralny, a zarazem dowód na to, że Dania, jako kraj, który utrzymuje stały kurs walutowy względem euro, jest bardziej zależna od występujących w EBC różnic stóp procentowych.

W przypadku Szwajcarii decyzja ta była z kolei związana z byciem gospodarką opartą na eksporcie. Zdaniem Piotra Czarneckiego z audycji Ekonomia, Kapitał i Gospodarka radia TOK FM, wymusza to na Helwetach zwiększanie konkurencyjności względem innych rynków. W kraju tym 3-miesięczna stopa oferowanych kredytów kształtowała się nie tak dawno między -0,25 a -1,25%. Nie zmieniło to jednak powszechnego przekonania wielu osób, dla których Szwajcaria jest nadal jednym z najstabilniejszych krajów dla świecie. Nic zatem dziwnego, że kraj ten stał się obiektem napływu zagranicznego kapitału w związku z europejskim kryzysem zadłużenia publicznego. Przed tym problemem sąsiadujący m.in. z Francją i Niemcami kraj broni się m.in. poprzez wprowadzenie ujemnej specjalnej stopy procentowej dotyczącej transakcji inicjowanych przez banki komercyjne. Innym krajem, który wprowadził ujemną stopę operacji otwartego rynku jest Bank Szwecji, który w lutym b.r. ustanowił ją na poziomie -0,1 %.

Co ciekawe, odwrotną tendencję w kwestii stóp procentowych zapowiadał Fed, co może oznaczać w przyszłości aprecjację dolara. Póki co poziom stopy procentowej niezmiennie od kilku lat wynosi 0,25%. Kurs walutowy wykazuje jednak w dłuższym okresie wyraźny trend wzrostowy, co można zauważyć porównując go z odczytem dla roku temu (stan na 24 lipca 2014r.), kiedy to wyniósł on 3,0718. Obecna wartość 3,7833 (stan na 31 lipca b.r.) oznacza, że na przestrzeni zaledwie roku kurs wzrósł o ponad 20%.

 

Reklama

Gdyby na tym zakończyć analizę, każdy czytelnik mógłby zacząć zastanawiać się czy powszechne wprowadzenie ujemnych stóp procentowych nie rozwiązałoby problemów wielu krajów, borykających się z wolnym tempem wzrostu gospodarczego. Tak jednak nie jest, co ma związek z występowaniem pewnych znaczących wad takiej sytuacji.

Po pierwsze, tak jak zaznaczono wyżej, niskie stopy procentowe zachęcają banki do poszukiwania bardziej ryzykownych inwestycji finansowych. W rezultacie może dojść do masowych spekulacji na rynkach aktywów o względnie niskim ratingu. Polega ona na tym, że wzrost popytu na nie będzie powodował wzrost ich cen, który z kolei wpłynie na wzrost zainteresowania tymi produktami finansowymi. Inwestujące w nie banki będą bowiem liczyły na dalszy wzrost cen, który pozwoli im na sprzedaż posiadanych przez nie instrumentów z zyskiem. Problem tkwi jednak w tym, że wzrost cen nie trwa w nieskończoność, a w pewnym momencie systematycznie nadmuchiwana bańka pęka siejąc spustoszenie w bilansach banków komercyjnych. Z drugiej strony ujemne stopy procentowe pośrednio hamują proces „twórczej destrukcji”, która eliminuje z rynku nieefektywne przedsiębiorstwa. Wynika to z faktu, że mogą one stosunkowo tanio nabyć środki na finansowanie ich działalności, umożliwiając tym samym przetrwanie na rynku oraz niepełne wykorzystanie potencjału gospodarczego danego kraju.

 

Wprowadzenie ujemnych stóp procentowych w 2012 roku było z pewnością dla historii gospodarczej świata swoistym przekroczeniem Rubikonu. Z drugiej strony, umiejętnie stosowane przez stosowne organy prowadzące politykę pieniężną mogą prowadzić do ożywienia gospodarki znajdującej się w fazie stagnacji. Nie mniej jednak niekontrolowane i trwałe jej zastosowanie może prowadzić do jeszcze większego pogłębienia kryzysu w danym kraju.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Marek Pytka

Marek Pytka

Absolwent studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Jego szerokie zainteresowania obejmują m.in. analizę fundamentalną oraz rozkładanie na czynniki pierwsze wpływu zjawisk gospodarczych na sytuację na rynkach finansowych.


Tematy

Reklama
Reklama