Eurodolar zaczynał tydzień w okolicach 1,09 i wydawało się, że słabsze odczyty inflacji przeważą i zostanie obroniony zakres 1,09-1,11. Jednak stało się inaczej i teraz już kurs EUR/USD jest poniżej 1,08. Takie zamknięcie tygodnia miałoby techniczne znaczenie, gdyż oznaczałoby wygenerowanie sygnału sprzedaży euro.
Dane z USA w tym tygodniu były w przeważającej części lepsze od oczekiwań, co dało do myślenia członkom FOMC. Upust tego dali w publicznych wypowiedziach akcentujących niepewność co do końca cyklu podwyżek. Szef oddziału z Dallas mówił o zbyt wysokiej inflacji, do której zduszenia potrzeba dalszych podwyżek. Szef oddziału Fed z Chicago wtórował, mówiąc że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, aby mówić o obniżkach stóp procentowych. Ton szefowej Fed z Cleveland L. Mester także był podobny – stopy nie osiągnęły jeszcze takiego poziomu, w którym zwalczałyby uporczywą inflację. Do tego jeszcze na korzyść dolara interpretowane jest prawdopodobnie zbliżające się porozumienie ws. podniesienia limitu zadłużenia. Mamy więc sporą woltę i rozgrywanie coraz bardziej prawdopodobnej kolejnej podwyżki stóp, chociaż jeszcze wciąż nie jest to scenariusz bazowy na czerwiec.
Złoty mógłby zaliczyć dobry tydzień, ale widać, że w ostatnich dniach wisiał on mocno na perspektywie łagodniejszej retoryki Fedu. Gdy prawda okazała się inna, kurs EUR/PLN szybko wrócił powyżej 4,50, negując sygnał sprzedaży euro. W tym tygodniu nawet ponownie testował poziom 4,55, będący teraz najbliższym oporem. Póki co przedział wahań dla EUR/PLN znów można określić na 4,50-4,55. Z kolei kurs był już blisko 4,10, ale zwrot eurodolara i ogólna słabość złotego doprowadziły go znów do poziomu 4,20.