Na światowych giełdach wyróżnia się dwa rodzaje ropy naftowej. Nie trudno jednak wpaść w dysonans, kiedy część portali informacyjnych podaje cenę ropy BRENT, podczas gdy inne posiłkują się ceną ropy amerykańskiej WTI.
Różnica, pomiędzy wspomnianymi benchmarkami, zmienia się w zależności od czynników rynkowych i na chwilę obecną wynosi mniej więcej 8 dolarów na korzyść tańszej - WTI. Coraz częściej pojawiają się argumenty przemawiające za tym, że amerykańskie czarne złoto będzie droższe od konkurencyjnego gatunku z Europy.
Wykres 1. Porównanie cen ropy WTI (niebieska linia) i BRENT (czerwona linia) - ujęcie tygodniowe.
Źródło: www.tradingview.com
Skąd ta różnica?
Aby zrozumieć mechanizm zmian cen poszczególnych benchmarków, musimy poznać czynniki które je kształtują. Ropa BRENT jest w zasadzie koszykiem kilku gatunków, wydobywanych z kilkunastu pól na Morzu Północnym. Przyjęło się, że jej cena jest swego rodzaju punktem odniesienia dla większości światowego obrotu ropą. BRENT jest stosunkowo dobrej jakości o czym świadczą : gęstość (835kg/m3) i zawartość siarki (0,37%). Pod kątem jakości, ropę WTI można sklasyfikować jeszcze wyżej. Jest lżejsza (827kg/m3) i zawiera ponadto mniej siarki w swoim składzie (0,24%).
Jakość ropy przekłada się na ilość uzyskanych paliw i destylatów. Im ropa jest lżejsza i słodsza, tym odpowiednio więcej produktów naftowych jest w stanie wyprodukować rafineria. Idąc dalej tym tropem, ropa WTI powinna być droższa od jej europejskich rywali, a tymczasem jest całkowicie odwrotnie. Dlaczego? Po pierwsze: w USA obowiązuje zakaz eksportu wydobywanej ropy, z wyłączeniem nielicznych krajów z którymi Stany Zjednoczone podpisały umowę o wolnym handlu. Powoduje to znaczy spadek popytu na amerykański surowiec. Po drugie: wraz z nadejściem rewolucji łupkowej, w USA odnotowano znaczny wzrost produkcji ropy, na którą nie była przygotowana sieć rurociągów. Spowodowało to ogromne nadwyżki surowca w kilku regionach Stanów Zjednoczonych.
Ukryte zagrożenie?
Wykres 2. Tygodniowa produkcja ropy w USA w milionach baryłek w okresie ( sierpień 2010-sierpień 2015). Źródło: US Energy Information Administration.
Wykres 3. Tygodniowa produkcja ropy w USA w milionach baryłek w okresie (wrzesień 2014-sierpień 2015). Źródło: US Energy Information Administration.
Mimo, że z perspektywy wykresów nie widać wyraźnych przesłanek zwiastujących załamanie produkcji, to w obliczu możliwego podwyższenia stóp procentowych w USA, firmy produkujące ropę naftową siedzą na tykającej bombie. Cichym stymulantem rewolucji łupkowej w USA były obligacje korporacyjne. Firmy chcąc pozyskać środki na rozwój wyemitowały wysoko oprocentowane obligacje. Przy tak atrakcyjnych warunkach, dług rósł w zastraszającym tempie, osiągając 2 BLN dolarów, co odpowiada 16% całości rynku obligacji korporacyjnych w USA. O ile w przypadku zerowych stóp procentowych i wysokich cen ropy sytuacja byłaby stabilna, to wraz ze spadkiem cen, firmy w USA zmuszone są do ograniczenia wydobycia. Staje się to niebezpieczne, gdyż w konsekwencji oznacza to brak środków na spłatę zaciągniętych zobowiązań, bankructwo setek firm i ogromne osunięcia w ilości produkcji ropy, oznaczanej jako WTI.
Jednocześnie producenci ropy spoza USA, przy spadających cenach ropy, nadal mogą produkować znaczne ilości, walcząc o swój udział w rynku (mam na myśli przede wszystkim kraje w Zatoce Perskiej). Dodam tylko, że nowy-stary gracz na rynku - Iran- pogłębi tą dysproporcję.
Ty też możesz zarobić
Finał może być więc tylko jeden - zawężenie się różnicy cen WTI/BRENT, a następnie rozjazd w przeciwnych kierunkach. Taki scenariusz przyjął Bank Of America na nadchodzącą wiosnę. Ty też możesz go przytulić, wykorzystując w swoim trading planie.
Tygodniową zmianę wartości produkcji możesz śledzić na EIA:
http://www.eia.gov/petroleum/weekly/
Warto zajrzeć też na Baker Hughes, gdzie publikowane są zmiany w liczbie aktywnych odwiertów w USA:
http://phx.corporate-ir.net/phoenix.zhtml?c=79687&p=irol-rigcountsoverview