Tanie linie lotnicze, atrakcyjne oferty „last minute” poza okresem wakacyjnym sprzyjają jesienno-zimowym urlopom. Zagraniczne wyjazdy wymagają oczywiście wymiany polskiej waluty na obcą. Z autopsji wiem, że spekulowanie i szukanie idealnego momentu na wymianę nie jest opłacalne. Jeszcze gorzej, gdy przed wyjazdem założymy, że lokalną walutę kupimy na miejscu. Ba, może jeszcze na tym zaoszczędzimy! Nic bardziej mylnego. Walutowe kombinacje-spekulacje nie sprzyjają naszemu urlopowi, o czym mogłam przekonać się podczas wakacji we włoskim regionie Kalabria.
Okiem ekspertów
Zanim jednak przejdę do historii, która mogła przydarzyć się każdemu Polakowi, który wybrał się na wymarzony urlop (w moim przypadku do południowych Włoch) przytoczę kilka statystyk i spostrzeżeń ekspertów. Przed każdym zagranicznym wyjazdem pojawia się pytanie: Gdzie i jak najlepiej wymienić walutę? Z najnowszego raportu Fintek i Xchanger za pierwsze półrocze 2017 roku, wynika, że Polacy najczęściej kupowali dolary amerykańskie, a następnie euro. Stąd też mapa z procentowym udziałem zakupów walut danego kraju wśród Polaków.
Źródło: Raport Xchanger i Fintek.pl
Jak podają analitycy, przyczyną wysokiej popularności USD i EUR jest turystyka, ale także działania importowe i eksportowe.
Polacy wybierają e-kantory
Zainteresowanie bankowością elektroniczną dosięgnęło także kantory. Sami Polacy coraz częściej dokonują transakcji bezgotówkowych. Jak czytamy w raporcie:
„Polacy coraz częściej szukają alternatywy dla drogich kantorów stacjonarnych czy niekorzystnych kursów wymiany w bankach”.
Główną przyczyną, dla której Polacy dokonują ok. 35% transakcji wymiany walut w kantorach online, są niższe koszty transakcyjne. Wygoda, choć wydaje się mało istotną przesłanką, jest również brana pod uwagę jako czynnik, który skłania do wybierania e-kantorów. Zanim jednak podejmiemy decyzję o zakupie, bądź sprzedaży waluty przez Internet, należy dokładnie zbadać e-kantor, za pośrednictwem, którego chcemy dokonać transakcji.
Poszukiwanie kantoru na wakacjach
Mimo wiedzy, tysiąca historii i doświadczenia, zdarza się, że podczas urlopu całkowicie wyłącza nam się racjonalne myślenie. Zachłyśnięci południowowłoskim słońcem, krystaliczną wodą Morza Tyrreńskiego, podejmujemy czasem mało racjonalne kroki. Wyobraźcie sobie zatem, że podczas wyjazdu ze znajomymi jedno z nas miało przy sobie funty brytyjskie i postanowiło, że GBP wymieni na EUR już na miejscu. Jednakże los płata figle, spóźniony lot, mało atrakcyjne i opustoszałe lotnisko w Lamezii, zamknięty kantor, nie pozwoliły na dokonanie zamierzonej transakcji. W mieście docelowym, a więc malowniczej miejscowości w regionie Kalabria – Tropei liczyliśmy, że znajdziemy kantor. Tu pojawia się największy błąd urlopowiczów – zakładanie, że na miejscu musi być kantor, a rate będzie przystępny. Jak się okazało, w Tropei nie było żadnego kantoru, ani w banku, ani na poczcie, ani nigdzie. W promieniu kilkudziesięciu km brakowało kantoru. Co zatem zrobić w takiej sytuacji? Nie pozostało nic innego jak organizacja wyprawy po kupno euro. Najbliższe kantory znajdowały się na Sycylii lub też na nieciekawym lotnisku w Lamezii. Finalnie funty zostały sprzedane w Mesynie na Sycylii. Historię tę przytaczam, jako przestrogę dla planujących urlop w rejonie Kalabrii, a przynajmniej samej miejscowości Tropei. Pamiętajmy, żeby chociaż część pieniędzy wymienić na lokalną walutę przed wyjazdem. Na miejscu może okazać się, że nie znajdziemy żadnego kantoru w najbliższej okolicy lub też kurs wcale nie będzie przystępny, tak jak w przypadku włoskiej Tropei.
