Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Obawy Bullarda i Dimona o politykę Fed

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Wczoraj dwójka z decydentów z Fed miała zaplanowane przemówienia. Byli to Loretta Mester i James Bullard, a więc osoby o zupełnie przeciwstawnym nastawieniu do polityki pieniężnej. Tylko gołębio nastawiony Bullard odnosił się jednak do polityki prowadzonej przez amerykański bank centralny, podczas gdy jastrzębia Mester wypowiadała się na temat parytetów na czołowych stanowiskach w strukturze Fed.

 

Przemówienie Bullarda miało gołębi charakter, czego można było się spodziewać. Nie odbiło się jednak negatywnie na notowaniach dolara i oczekiwaniach rynku względem kolejnych podwyżek stóp procentowych, gdyż uczestnicy rynków już przyzwyczaili się do podobnych komentarzy ze strony Szefa Fed z St. Louis. Wypowiedzi Bulllarda okazały się jednak ciekawe w kontekście komentarzy, które napłynęły ze strony prezesa jednego z największych banków inwestycyjnych.

 

Fed bliski neutralnych stóp procentowych

James Bulllard wskazał, że inflacja jest bliższa docelowemu poziomowi i poprawiły się oczekiwania inflacyjne. Nie jest to jednak jego zdaniem argument przemawiający za potrzebą dalszych podwyżek stóp procentowych. Szef Fed z St. Louis uważa, że polityka pieniężna Fed jest bliższa neutralnej niż w poprzednich latach (co jest oczywiste, biorąc pod uwagę sześć podwyżek stóp procentowych i rozpoczęcie procesu redukcji bilansu), a stopa procentowa jest bliska neutralnego poziomu. O tym, że poziom stóp procentowych jest bliski temu, który nie stanowi dla gospodarki ani czynnika stymulującego, ani hamującego, mówił już w tym tygodniu Neel Kashkari, czyli drugi z największych gołębi wśród decydentów. Obaj Panowie nie widzą potrzeby kolejnych podwyżek stóp procentowych w tym roku, na co wskazywały ostatnie projekcje ścieżki zmian poziomu stóp procentowych. Jeśli uznamy, że to oni odpowiadają za najniższe prognozy dla stopy funduszy federalnych w długim terminie (co nie jest silnym założeniem), to możemy stwierdzić, że neutralna stopa procentowa znajduje się ich zdaniem w przedziale 2,25-2,50%. Co ciekawe, jeden z tej dwójki (zapewne właśnie Bullard) nie widzi potrzeby podnoszenia stóp procentowych ani w przyszłym, ani nawet w 2020 roku.

Reklama

„Nie ma potrzeby dalszego podnoszenia stóp procentowych w celu schładzania inflacji, skoro jej poziom już teraz znajduje się poniżej celu” – powiedział wczoraj Bullard.

 

Krzywa rentowności obligacji

Bullard odniósł się również do krzywej rentowności obligacji, która ma znaczenie dla tempa podwyżek stóp procentowych. Szef Fed z St. Louis wydaje się obecnie nieco mniej obawiać, że krzywa w najbliższym czasie zasygnalizuje potencjalną recesję w gospodarce. Taki sygnał generowało odwrócenie krzywej rentowności obligacji. Nachylenie krzywej mierzone jest najczęściej spreadem pomiędzy rentowością 10- i 2-letnich obligacji skarbowych. Obecnie jest on najniższy od 10,5 roku, ale utrzymuje się powyżej 0. To właśnie zejście poniżej poziomu zerowego jest uznawane za odwrócenie krzywej i poprzedza załamanie na giełdach i recesję w gospodarce.

 

Spread pomiędzy rentowością 10- i 2-letnich obligacji skarbowych (na szaro okresy recesji w USA)

krzywa rentownościkrzywa rentowności

 

Reklama

Bullard wskazał wczoraj, że do odwrócenia krzywej rentowności może dojść w przyszłym roku, ale obecnie rentowność 10-letnich obligacji wzrosła wystarczająco, by utrzymać tempo podwyżek stóp procentowych. Krzywa rentowności może stanowić ograniczenie dla podwyżek stóp procentowych ze względu na to, że Fed oddziałuje tylko na jej krótki koniec, czyli na rentowność obligacji o krótszym terminie zapadalności. Robi to poprzez zmiany poziomu stóp procentowych – wyższe stopy to wyższa rentowność, a niższe to niższa rentowność. Choć niektórzy z decydentów podkreślają, że nie należy obwiać się możliwości odwrócenia krzywej rentowności, to wypłaszczanie się krzywej może osłabiać jastrzębie nastroje.

 

Inwestorzy bagatelizują ryzyko

Czy rynki powinny bać się możliwego zbyt szybkiego tempa podwyżek stóp procentowych ze strony Fed? Jamie Dimon, szef JP Morgan uważa, że rynki nie wyceniają w pełni takiego zagrożenia.

Dimon, w swoim dorocznym liście do akcjonariuszy, wskazał, że zbyt nisko wyceniają prawdopodobieństwa przyspieszenia tempa podwyżek stóp procentowych. Taki scenariusz jest jak najbardziej realny jeśli wynagrodzenia i inflacja będą rosły szybciej niż to jest obecnie prognozowane.

„Podczas gdy w przeszłości stopy procentowe kształtowały się na niższych poziomach niż oczekiwano, to mogą one rosnąć szybciej i do wyższych poziomów niż to jest obecnie spodziewane.” – wskazał Dimon.

 

Reklama

Jamie Dimon, w kontekście działań banków centralnych, wskazał również, że źródłem jego obaw są fundusze indeksowe. W portfelach tych pasywnie zarządzanych funduszy znajduje się 9 bilionów dolarów i zdaniem Dimona, można obawiać się tego co stanie się, gdy będą one zmuszone do upłynniania aktywów na dużą skalę. Szef JP Morgan uważa, że tym razem banki centralne nie przyjdą na ratunek, biorąc pod uwagę krytykę, jaka spotkała je po tym jak poprzednim razem wpompowały w rynki ogromne kwoty.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Jakub Wilk

Jakub Wilk

Redaktor portalu FXMAG. Zwolennik łączenia analizy technicznej i fundamentalnej, ze szczególnym uwzględnieniem polityki banków centralnych. Pasjonat rynku metali szlachetnych.


Reklama
Reklama