Wczoraj poznaliśmy szczegóły najnowszych projekcji gospodarczych NBP. W ub. czwartek w komunikacie po posiedzeniu RPP były już znane grube liczby – ścieżka CPI przesunęła się nieznacznie w dół w ’24, ale w ’25 lekko poszła w górę, a prognoza dynamiki PKB została zrewidowana nieco w dół na '23 i w górę na kolejne lata. Generalnie na takim poziomie ogólności zmiany były niewielkie. Ale w szczegółach projekcji pojawiły się już pewne ciekawostki.
Na pierwszy plan naszym zdaniem wysuwa się potężna rewizja oczekiwań co do konsumpcji prywatnej. W marcu NBP spodziewał się jej wzrostu o 0,9% w ’23, podczas gdy aktualna prognoza to -1,8%. Natomiast w kolejnych latach ma nadejść całkiem silne odbicie, w ’24 o 3% (w marcowej projekcji 1,6%), a w ’24 o 4,4% (2,3% poprzednio). Oczekiwana duża słabość konsumpcji w perspektywie tego roku to może być element, który ściąga ryzyka dla tegorocznej inflacji w dół. W odwrotną stronę poszły prognozy inwestycji, których dynamika została zrewidowana w górę z 0% do 2,8% w ’23, z 1,2% do 2,1% w ’24 oraz z 6% do 6,7% w ’25. W strukturze inflacji warto zwrócić na podbicie ścieżki inflacji bazowej o 0,2 p.p. w ’23, o 0,1 p.p. w ’24 oraz o 0,3 p.p. w ’25. W ostatnim roku projekcji inflacja bazowa ma wynieść średnio 4% i 3,4% w 4Q’25. To nie dziwi jeśli dołożymy poprawę w perspektywach rynku pracy (niżej stopa bezrobocia, lepiej zatrudnienie) Zarówno oczekiwany przebieg konsumpcji (słabo w ’23 a potem silne odbicie) jak i inflacji bazowej (w zasadzie poza celem inflacyjnym w całym horyzoncie) to naszym zdaniem elementy, które, o czym pisaliśmy m.in. również wczoraj, pozwalają w krótkim terminie na umiarkowany optymizm co do krótkoterminowego hamowania inflacji, ale też mamy zaakcentowane mocniej (niż w marcu) ryzyka dla inflacji w dalszej perspektywie. Tak czy inaczej retoryka prezesa NBP na piątkowej konferencji sugeruje dość wyraźnie, że w RPP może formować się większość z tą bardziej optymistyczną oceną perspektyw inflacji, co w zasadzie otwiera drogę do tegorocznych obniżek stóp.
EUR-USD – wyczekiwanie na środowe dane o inflacji w USA
W piątek spłynęły słabsze od oczekiwań dane z rynku pracy w USA, co doprowadziło do wyraźnego osłabienia dolara i podbiło jednocześnie kurs głównej pary. Wczoraj ruch wzrostowy był kontynuowany, choć w mniejszym wymiarze, i EUR-USD kończył dzień w okolicy 1,10. Tegoroczne maksima to rejon 1,10-1,11. Jeśli publikowane w środę dane o czerwcowej inflacji w USA na to pozwolą, jest dość prawdopodobne poprawienie tegorocznych szczytów przez EUR-USD.
Złoty wciąż korzysta z przeceny dolara
Wczoraj EUR-PLN zszedł poniżej 4,44 na koniec dnia. Kierunek południowy na kursie jest cały czas wspierany przez sprzyjające czynniki zewnętrzne (słaby dolar). Ale w tle mamy też element krajowy (gołębia konferencja prezesa NBP), który na razie pozostaje w cieniu, ale osłabia potencjał złotego.
Krótki koniec z wyraźnym umocnieniem
Krajowy rynek długu pozostaje pod wrażeniem piątkowego wystąpienia prezesa NBP. 2-latki wczoraj umocniły się o 16 p.b., co per saldo daje ok. 30 p.b. w dwa dni, a rentowności są już w okolicy 5,6%. Perspektywa wcześniejszych obniżek stóp procentowych jednocześnie rodzi ryzyko dłuższego okresu podwyższonej inflacji, co redukuje potencjał do umocnienia na długim końcu. 10-latki wczoraj umocniły się o 6 p.b. i miały rentowność ok. 5,75% na koniec dnia. Krajowy dług zaczyna dostawać wsparcie ze strony rynków bazowych, gdzie od piątku (słabsze od oczekiwań dane z rynku pracy w USA) pojawiają się sygnały możliwej korekty spadkowej rentowności Treasuries oraz w mniejszym stopniu Bundów.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję