Poniedziałkowy handel główne pary złotówkowe rozpoczęły w okolicach zamknięć z piątku, a ich kursy budowały lokalne trendy boczne pod krótkoterminowymi liniami trendu spadkowego. EUR/PLN podjął nawet próbę przełamania tego trendu, która jednak okazała się nieudana. Złoty nie otrzymał ze strony otoczenia rynkowego „paliwa” do dalszego osłabiania, gdyż w miarę upływu kolejnych godzin europejskiego handlu nastroje rynkowe poprawiały się. Widać to było po zachowaniu europejskich giełd oraz kontraktów terminowych na indeksy z USA. Ostatecznie złoty znacząco się nie przesunął: EUR/PLN kończył dzień w okolicach 4,438, a USD/PLN w pobliżu 4,066.
Poniedziałkowe kalendarium danych makro nie było rozbudowane, a z ważniejszych figur warto wspomnieć o publikacji Indeksu instytutu IFO z Niemiec, który był wyraźnie niższy od rynkowego konsensusu (88,5 pkt v oczekiwane 90,7 pkt). Był to drugi z rzędu wyraźny spadek tego wskaźnika, po poprzednich 6-ciu miesiącach nieprzerwanych wzrostów. Dane te chwilowo osłabiły euro, jednak w kolejnych godzinach waluta ta zaczęła się umacniać. Obecnie rynek będzie śledził wypowiedzi szefów głównych banków centralnych (środa) oraz napływające dane makro, z których najważniejszymi wydają się być te o inflacji z USA, strefy euro oraz Polski (najbliższy piątek). Pomimo poniedziałkowego uspokojenia nastrojów uważamy, iż w krótkim i średnim terminie ryzyka przesunięte są w kierunku osłabienia PLN i rozwinięcia korekty trwającego od lutego br. umocnienia. Aby jednak taki scenariusz mógł się zacząć materializować kursy EUR/PLN i USD/PLN musiałyby pokonać najbliższe, lokalne techniczne opory, które znajdują się odpowiednio nieco powyżej na 4,44 oraz w okolicach 4,08.
Na rynku stopy procentowej w regionie CEE-4 doszło do znaczących spadków krzywych dochodowości. Ich przyczyną była wyraźna zmiana nastrojów w Europie widoczna od piątku i spadek obaw przed agresywniejszym procesem zaostrzania polityki pieniężnej przez główne banki centralne. Dodatkowo ten ruch wsparł w poniedziałek niższy od oczekiwań indeks Ifo w Niemczech. W efekcie rentowności polskich obligacji spadły już w okolice 5,60%, natomiast rynki instrumentów pochodnych w Polsce i w Czechach zaczęły wyceniać obniżki stóp procentowych o 100 pb. do końca 2023 r. Poza samym mocnym trendem widocznym w Europie lokalnie wpływ na notowania mogła mieć wypowiedź I. Dąbrowskiego z RPP, który zasygnalizował możliwość redukcji stóp procentowych we wrześniu, w przypadku dalszego dynamicznego spadku inflacji.
We wtorek nie zaplanowane zostały istotne wydarzenia, które mogłyby zmienić nastroje na rynku. Chociaż zbliżające się publikacje wstępnych danych nt. czerwcowej inflacji w Europie powinny wesprzeć notowania obligacji, coraz trudniej jest wytłumaczyć tak niskie rentowności i rozbudzone oczekiwania na bardzo zdecydowane obniżki stóp procentowych w naszym regionie. Biorąc pod uwagę czekające nas podwyżki stóp w Europie w III kw. 2023 r. przestrzeń do dalszego spadku rentowności 10-letnich Bundów poniżej 2,30% wydaje się ograniczona. Dodatkowo w środę odbędzie się w Polsce druga w tym miesiącu aukcja regularna, na której oferowane będą papiery serii OK1025, PS0728, WZ1128, DS1033 i WS0447 o wartości pomiędzy 4 a 7 mld PLN. Pojawienie się nowej podaży może lekko ciążyć rynkowi i sprzyjać wyraźniejszej korekcie wzrostowej. W tej sytuacji można oczekiwać, że na przełomie czerwca i lipca krzywa dochodowości obligacji skarbowych powróci w kierunku 5,80%.
Zobacz także: Bezrobocie spada, ale coraz więcej osób rejestruje się w Urzędach Pracy - GUS pokazał najnowsze dane z rynku pracy
Wykres dnia: Polskie obligacje zachowują się relatywnie lepiej niż papiery na rynkach bazowych.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję