We wtorek złoty kontynuował deprecjację względem dolara i euro, a analogiczne tendencje występowały na pozostałych walutach z regionu CEE-3. Kurs EUR/PLN zamknął dzień wzrostem do okolic 4,39, a USD/PLN zwyżkował w pobliże 4,04. Na bazowych rynkach FX kurs EUR/USD spadł w pobliże 1,0850.
Zobacz także: Zamieszanie na kursie eurodolara. Węgrzy też się bogacą
Podczas drugiej sesji tygodnia kalendarium makro było niemal puste, jednak pomimo braku nowych czynników z otoczenia rynku, globalne nastroje inwestycyjne nieco się pogorszyły. Co prawda główne indeksy giełdowe pozostawały w okolicach kilkudniowych maksimów, jednak dolar amerykański po porannych próbach osłabienia, w kolejnych godzinach handlu podlegał aprecjacji, a rentowności obligacji skarbowych z rynków głównych zaczęły zwyżkować. Zapowiedzi ze strony władz chińskich dotyczące interwencji na rodzimym rynku kapitałowym spowodowały wzrosty tamtejszych indeksów giełdowych oraz umocniły juana, jednak na te zmiany złoty nie reagował. Wydaje się, że globalnie inwestorzy pozycjonowali się przed serią istotnych danych makro z rynków bazowych, a spadek kursu EUR/USD poniżej tegorocznych minimów sugeruje, że oczekują oni mocniejszych ich odczytów, szczególnie z USA. Naszym zdaniem wyraźne umocnienie dolara na szerokim rynku było główną przyczyną wtorkowej presji na osłabienie polskiej waluty.
W środę poznamy szereg wstępnych odczytów indeksów PMI dla przemysłu i usług głównie z Europy i USA, konsensus rynkowy zakłada lekką poprawę koniunktury na Starym Kontynencie oraz jej stabilizację w Stanach Zjednoczonych. Wtorkowe zachowanie kursu EUR/USD wskazuje jednak, że oczekiwania inwestorów zaczynają nieco się zmieniać, a ewentualne dalsze spadki kursu tej pary mogłyby wzmocnić presję na złotego. Dopóki jednak kursy EUR/PLN i USD/PLN nie pokonają stref technicznych oporów odpowiednio na 4,42-4,45 oraz 4,09-4,14 scenariusz wypełniania się trwających od grudnia ’23 ruchów korekcyjnych będzie dla nas obowiązujący.
Na globalnych rynkach stopy procentowej wtorkowa sesja przyniosła wzrosty rentowności, które były mocniejsze na środkowym i długim odcinku krzywej dochodowości. W Polsce rentowności poszły w górę o ok. 1-6 pb., a na rynkach głównych w zakresie 2-9 pb.
Kalendarium makroekonomiczne na rynkach bazowych było we wtorek niemal puste, publikowany w USA wskaźnik aktywności produkcyjnej (Indeks Fed z Richmond) był słabszy od rynkowych oczekiwań (-15 pkt. vs. -7 pkt.), choć nie jest on zaliczany do pierwszoplanowych figur. W kraju najważniejszym wydarzeniem dnia była aukcja regularna organizowana przez MF, na której to sprzedano obligacje za kwotę 10,9 mld PLN (10 mld na aukcji podstawowej + ok. 0,9 mld na aukcji dodatkowej) przy popycie przekraczającym 16 mld PLN. Uzyskane rentowności były niższe od tych z rynku wtórnego, co łącznie z dużym popytem pokazuje, że sentyment inwestorów względem polskiego długu pozostaje bardzo dobry. We wtorek jednak krajowym obligacjom udzielał się słabszy sentyment z ryków głównych, gdzie np. rentowności 10-cio letnich Bundów naruszyły tegoroczne maksima. Wydaje się, że głównie skutkiem tego był test tegorocznych maksimów rentowności przez polskie obligacje o analogicznym tenorze.
Globalny powrót presji na obligacje skarbowe i testy, szczególnie w długich tenorach ostatnich maksimów rentowności sugerują, że rozpoczęte pod koniec 2023 korekty mogą być w najbliższych dniach kontynuowane. Naszym jednak zdaniem ich potencjał wzrostowy wydaje się ograniczony, a techniczne, istotne opory w przypadku papierów 10-cio letnich z rynków głównych znajdują się o ok. 10-15 pb. powyżej wtorkowych notowań.
Wykres dnia: Rentowności obligacji 10-cio letnich wzrosły we wtorek do okolic tegorocznych maksimów
Źródło: Refinitiv