Euforia związana z gołębią postawą FED nie trwała zbyt długo – wracamy do sytuacji fundamentalnej na parkietach, a ta jest niekorzystna. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na Europę Zachodnią.
Tematem numer jeden od początku tygodnia pozostaje sytuacja Deutsche Banku, którego sytuacja pozostaje wyjątkowo napięta. Od wielu lat pojawiały się pogłoski na temat potężnego zaangażowania tego banku na rynku derywatów, a inwestorzy mają coraz większe obawy o pozycję kapitałową DB. W ostatnich dniach ryzyko niewypłacalności tego banku wzrosło do historycznie wysokich poziomów, podobnie jak liczba akcji sprzedanych na krótko w wolnym obrocie. Spekulanci coraz odważniej stawiają przeciwko największemu niemieckiemu bankowi. Bezpośrednią przyczyną rekordowo niskich notowań banku są informacje płynące z obozu Merkel – rząd Niemiec wyklucza pomoc publiczną dla DB. Trudno się dziwić skoro to Niemcy są największym przeciwnikiem pomocy dla włoskiego sektora bankowego, który również ma olbrzymie problemy.
Krótko mówiąc europejski sektor bankowy jest w dużych tarapatach, a ujemne stopy procentowe wcale mu nie pomagają. Inwestorzy niespecjalnie wierzą w uzdrowienie banków, co doskonale widać po ich wycenach. Banki mają coraz mniejszy udział w zbiorczych indeksach przez coraz niższą kapitalizację, ale mimo wszystko sektor ten ciąży szerokiemu rynkowi. Dlaczego europejskie parkiety znajdują się nad przepaścią? Ponieważ znajdujemy się bardzo blisko wrześniowych minimów, które są kluczowym wsparciem technicznym w krótkim terminie i których pokonanie może mieć ważne konsekwencje. DAX od połowy sierpnia notuje sekwencję coraz niższych szczytów i dołków, co jest przejawem słabości niemieckich spółek. Jeśli wrześniowe minima nie zostaną obronione, to jedynie potwierdzi słabość rynku.