Do spojrzenia na parę walutową EURJPY zmusiły mnie wskaźniki analizy technicznej. Nie są one idealnym narzędziem, ale kiedy od dłuższego czasu są wykupione, to trudno przejść obok tego obojętnie.
O ile Stochastic dość często gości w strefach ograniczonych przerywanymi liniami to w przypadku RSI jest to rzadkością. Wprawne oko zauważy, że cena tego instrumentu systematycznie rośnie od wielu miesięcy, co da się opisać linią trendu wzrostowego. W ramach umocnienia wspólnej waluty europejskiej ostatnia większa korekta miała miejsce jesienią ubiegłego roku. Nie wyklucza to kolejnych białych świec, ale zmusza do czujności.
Sprawdźmy teraz „siłę” podaży mierzoną długością ostatnich fal spadkowych. Od listopada 2020 roku można wydzielić trzy korekty. Każda z nich trwała od 1 do 2 tygodni a jej długość za każdym razem była zbliżona do 240 pipsów. Obecne spadki to tylko 150 pipsów, pomimo że mamy dwie czarne świece. Teoretycznie dobrze to świadczy o popycie, który zatrzymał wyprzedaż Euro na poziomie 132.60.
Jeżeli jednak umocnienie JPY miałoby być kontynuowane, to warto przywołać klasyczne wsparcia, które rozkładają się na dwie ceny: 132.00 i 131.30. Blisko tych wartości przebiega linia trendu wzrostowego, która może zadziałać motywująco na popyt.
Najbliższym oporem pozostaje szczyt 134.10.