Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Bank Japonii nacjonalizuje giełdę

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Do końca przyszłego roku Bank Japonii stanie się największym udziałowcem w 55 spółkach z indeksu Nikkei225 i będzie znajdował się wśród 10 głównych akcjonariuszy w 99% japońskich blue chipów. Dla przypomnienia, mówimy o trzecim największym rynku giełdowym na świecie.

 

Moim zdaniem obecne eksperymenty banków centralnych całkowicie wypaczają tradycyjną funkcję rynku kapitałowego i w dłuższym terminie przyniosą zdecydowanie więcej szkód niż pożytku. Jeszcze kilka lat temu giełda miała pewną wartość prognostyczną dla gospodarki i dyskontowała realia ekonomiczne. Poprzedni kryzys gospodarczy zaczął się na giełdzie i to właśnie ona dała pierwsze oznaki optymizmu przed faktycznym ożywieniem gospodarczym w USA. Obecnie wszystkie główne centralne banki na świecie robią wszystko aby podtrzymać notowania indeksów giełdowych. Wystarczy spojrzeć na FED, który wycofuje się z podwyżek stóp procentowych za każdym razem, kiedy S&P500 spadnie więcej niż 5%. Rekordzistą absurdu jest jednak oczywiście Bank Japonii, który skupuje akcje na potęgę niezależnie od zysków przedsiębiorstw czy wzrostu gospodarczego. Rynek giełdowy w Japonii staje się prywatnym folwarkiem banku centralnego, rządu i tamtejszego funduszu emerytalnego, który pozostaje największym udziałowcem spółek giełdowych. Japonia kojarzy nam się z kapitalizmem, ale postępująca nacjonalizacja giełdy przeczy temu wizerunkowi.

 

Krótko mówiąc giełda w Tokio przestała mieć jakąkolwiek wartość prognostyczną i to jest informacja zła. Działania Banku Japonii są za to świetną informacją dla inwestorów – przy takiej skali zakupów większe przeceny akcji po prostu nie nastąpią – BoJ kupuje zbyt dużo ETF-ów. W dłuższym terminie konsekwencje takiej polityki są trudne do przewidzenia. Co będzie jeśli Bank Japonii wycofa się z zakupów? Albo co stanie się, jeśli akcji do skupu zabraknie, co jest bardziej realnym scenariuszem. To samo tyczy się globalnych rynków finansowych – banki centralne nie mogą obecnie wycofać się z ultra-luźnej polityki monetarnej, bo to oznacza automatyczny kryzys. Pędząc prosto na ścianę nieubłaganej rzeczywistości ekonomicznej banki centralne wrzucają właśnie kolejny bieg. Warto pamiętać także o skutkach społecznych obecnej polityki monetarnej. Pieniądze z banków centralnych trafiają głównie na rynek kapitałowy, pozwalając wzbogacić się najbogatszym, co jeszcze zwiększa ekonomiczną przepaść między bogatymi, a resztą społeczeństwa.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Mateusz Adamkiewicz

Mateusz Adamkiewicz

Trader kontraktów terminowych na światowe indeksy giełdowe. Na rynkach finansowych nieprzerwanie od 2008 roku.


Tematy

Reklama
Reklama