Ceny ropy naftowej utrzymują się na stosunkowo wysokich poziomach, jednak nie mają siły do dalszych zwyżek. Osiągnięcie poziomu 50 USD za baryłkę (ropa Brent) dla dużej części inwestorów jest momentem, w którym zaczynają oni zadawać pytania o to, czy dalsze wzrosty cen są zasadne. Na pewno kluczowym argumentem strony popytowej jest wprowadzenie szczepionek na koronawirusa i związane z tym nadzieje na zażegnanie pandemii. Nie ulega jednak wątpliwości, że ten argument był już w ostatnich tygodniach wielokrotnie przytaczany i został już on uwzględniony w wycenie ropy naftowej.
Notowania cen ropy Brent, YTD, źródło: Teletrader.com
Mimo nadziei na wzrost popytu na ropę naftową w przypadku opanowania pandemii, na razie sytuacja na świecie jest trudna (dotyczy to głównie USA i UE), a na globalnym rynku ropy naftowej panuje nadwyżka. Dodatkowo, systematycznie obniżane są prognozy popytu na ropę naftową także w przyszłym roku.
W poniedziałek kartel OPEC dokonał kolejnej obniżki prognoz popytu na ropę w 2021 roku. Oszacował on, że w przyszłym roku popyt na ropę naftową na świecie wzrośnie o 5,9 mln baryłek dziennie i wyniesie prawie 96 mln baryłek dziennie. To o 350 tys. baryłek dziennie mniej niż wynosiła poprzednia prognoza sprzed zaledwie miesiąca.
Druga fala pandemii okazała się bardziej dotkliwa niż OPEC przypuszczał jeszcze parę miesięcy temu. Negatywnie wpłynęła ona na popyt na ropę naftową, co może być coraz lepiej widoczne w cenach surowca. Nawet jeśli na rynku ropy nie zobaczymy kolejnej dużej przeceny, to na wzrosty także można coraz mniej liczyć, o ile informacje o szczepionce nie wywołają kolejnej fali euforii na rynku.