Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Fed jak słoń w składzie porcelany

|
selectedselectedselected
Fed jak słoń w składzie porcelany | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

W ostatnim czasie odnotować mogliśmy znaczne wzrosty ceny złota, która na dzień dzisiejszy wynosi 1978 dolarów za uncję. Oznacza to aprecjację notowań względem początku marca wynoszącą przeszło 8,3%. Ku takiemu stanowi rzeczy w znacznej mierze przyczynił się kryzys płynnościowy, który został tylko wzmocniony przez zwiększenie bilansu Rezerwy Federalnej oraz niewielkiej podwyżce stóp procentowych (25pb.) przez Jerome Powella oraz jego współpracowników. Warto odnotować, że jeszcze przed problemami Silicon Valley Bank rynek wyceniał podwyżkę wielkości 50pb.

Fed jak słoń w składzie porcelany - 1Fed jak słoń w składzie porcelany - 1

Notowania cen złota, YTD, źródło: baha.com

Szef Fedu zarzeka się, że wzrost bilansu o 297 miliardów dolarów to wynik zupełnie wyjątkowej sytuacji związanej z potrzebami płynnościowymi banków. Znaczenie ma jednak nie powód, a sam fakt wykreowania pokaźnych środków finansowych - a ten związany jest bezpośrednio z kolejną dawką paliwa dla inflacji, która w dalszym ciągu nie odpuszcza. Dowodem mogą być chociażby wtorkowe dane inflacyjne z Wielkiej Brytanii (10,4% w lutym względem 10,1% w styczniu). Odczyt na poziomie 6% w tym samym okresie w USA to także nie powód do hurraoptymizmu. Ryzyko stagflacji wywołane załamaniem w gospodarce dalej ma zatem miejsce.

Ostatnim pokaźnym przykładem wyjścia ze stagflacji w USA były lata 70. XX wieku. W odpowiedzi Paul Volcker, ówczesny przewodniczący Rezerwy Federalnej, podniósł stopy procentowe do ponad 19%, by przywrócić zaufanie w gospodarce. Realne dodatnie stopy procentowe, które wtedy miały miejsce ( przy inflacji sięgającej 13,5%) są aktualnie nieosiągalne.

Reklama

Kryzys gospodarczy będzie miał miejsce prędzej czy później z tych czy innych względów. Pokazuje to po prostu historia. Jednakże istotną kwestią są dostępne metody, które będą mieli do dyspozycji ekonomiści i politycy, gdy ów kryzys będzie miał miejsce (o ile już w nim nie jesteśmy). Te w ciągu ostatnich dekad opierały się w głównej mierze na obniżkach stóp procentowych oraz wzroście podaży pieniądza. Wspomniane działania są jednak drastycznie ograniczone ze względu na ich wpływ na wzrosty inflacji. Zwiększone odczyty inflacyjne byłyby zapewne tylko zachętą do wypłacania pieniędzy przez inwestorów z instytucji finansowych w celu szukania innych miejsc ochrony kapitału przed zwiększającą się utratą siły nabywczej. Takie decyzje będą tylko sprzyjać kolejnym problemom płynnościowym. Nie można także wykluczyć, że Fed zdecyduje się na kolejne podwyżki stóp procentowych. Te z kolei przeceniłyby obligacje trzymane przez banki, co również będzie poważnym ciosem dla systemu finansowego. Efekt powinien być zbliżony w obu przypadkach – albo kryzys płynnościowy, albo inflacja, która prędzej czy później wymknie się pewnie spod kontroli, lub łączny efekt tych obu. Janet Yellen i Jerome Powell zdają się być zatem między młotem a kowadłem, ale ostatnio wypowiadają się z gracją słonia w składzie porcelany.

Warto odnotować także dzisiejsze wiadomości odnośnie rosnącego ryzyka niewypłacalności Deutsche Banku. Kryzys bankowy zdaje się rozwijać w najlepsze, także w Europie. Rynki wyceniają prawdopodobieństwo niewypłacalności subobligacji DB na 31%, a papierów uprzywilejowanych na 16%. Jednakże, tak jak to zostało wspomniane, sprawą istotniejszą nawet niż sam kryzys wydają się znacznie ograniczony zakres działań, by mu się sprzeciwstawić.

 

Mateusz Szymański, Superfund TFI, 2023.03.24

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Paweł Grubiak

Paweł Grubiak

Prezes Zarządu, Doradca Inwestycyjny w Superfund TFI


Reklama
Reklama