Tak przynajmniej wskazują dane o produkcji przemysłowej i rynku pracy za lipiec. Najbardziej przekonujące są w tej kwestii wyniki przetwórstwa przemysłowego, które coraz wyraźniej wraca do trendu z lat ubiegłych (co na rocznych dynamikach będzie widoczne jako spowolnienie). Wpisuje się to w nasz długookresowy scenariusz recesyjny na horyzoncie.
Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw: 2,2% r/r
Nie zaskoczyło natomiast zatrudnienie (wzrost zgodny z konsensusem i naszą prognozą), ale nie oznacza to też wyjątkowo dobrej wiadomości (ani wyjątkowo złej, nie popadajmy w przesadne tony). Wzrost przeciętnego zatrudnienia o 5 tys. etatów w czerwcu jest stosunkowo słabym wynikiem na tle poprzednich lat. Skumulowany (od początku roku) wzrost zatrudnienia jeszcze trzyma się całkiem nieźle.
Jak podał w komunikacie GUS "zwiększenie przeciętnego zatrudnienia w czerwcu 2022 r. było wynikiem m.in. przyjęć w jednostkach, w tym pracowników sezonowych". Wydaje się, że to właśnie sezonowości rynek pracy zawdzięcza lekki plus w dynamice m/m.
Wraz ze spowalniającą gospodarką powinien spowalniać też rynek pracy. Tu jednak hamowanie może być mniej wyraźne, choćby ze względu na niedopasowanie pracowników (wciąż zatrudniani będą pracownicy do branż, w których są braki, np. w związku z wojną w Ukrainie). Podaż pracy uchodźców też może się zwiększać wraz z coraz większą aklimatyzacją, ale też rozpoczęciem roku szkolnego. Większy problem może być z popytem na pracę - tu zmienną determinująca będzie skala spowolnienia.
Przeciętne wynagrodzenie: 13% r/r
To wynik poniżej szacunków konsensusu (13,3% r/r) ale powyżej naszej prognozy (12,6% r/r). Tym razem byliśmy więc zbyt pesymistyczni. Nie zmienia to jednak faktu, że wynagrodzenia zwalniają (nieco lepiej obraz wygląda w ujęciu m/m, ale i tutaj momentum powoli gaśnie), choć wciąż ich roczna dynamika pozostaje na wysokim poziomie.
Patrząc od strony realnej, chłodzenie gospodarki (widoczne np. w przemyśle) przełożyło się na słabsze płace (w ujęciu realnym spadek się pogłębił). Wydaje się, że ta "prosta historia" wystarcza do wytłumaczenia czerwcowych danych.
W rozbiciu na poszczególne branże nie zadziało się nic nowego. Trudno znaleźć w nich jednego kandydata z bardzo wyraźnym spowolnieniem (ani przyspieszeniem) płac. Zachowane są cechy z poprzednich miesięcy. Na potwierdzenie kilka wykresów:
W tym miesiącu ciekawsze jest akurat spojrzenie z poziomu agregatu. Dokładniej mówiąc, patrząc od strony realnego funduszu płac. Nadeszło nieuniknione (przy tym poziomie inflacji) i roczna dynamika realnego funduszu płac zeszła poniżej 0 (choć nie aż tak jak zakładaliśmy). Należy pamiętać, że mówimy tutaj o sektorze przedsiębiorstw, który charakteryzuje się wyższą średnią dynamiką wzrostu płac aniżeli cała gospodarka narodowa. Powinno to mieć negatywne przełożenie na konsumpcję i (przy utrzymaniu się tej tendecji przez kolejne miesiące) też na inflację (ceteris paribus, co przy ostatnich rządowych programach podbijających konsumpcję jest wyjątkowo warte podkreślenia).