Powiało optymizmem. Wzrost PKB w 2022 roku przebił rynkowe prognozy i wyniósł 4,9% r/r. Zaskoczenie pochodziło głównie ze strony inwestycji. Wskazuje to na lepszy (niż nasze prognozy) IV kwartał zeszłego roku. Stosunkowo optymistyczne są też wnioski z Szybkiego Monitoringu NBP. Patrzymy na to w ten sposób, bo trajektoria gospodarki była jasna. Obecnie szukamy już punktu przegięcia i pojawiają się tu pozytywne smaczki.
Co nas dzisiaj czeka?
Oczekującym na wstępne dane o polskiej inflacji przypominamy, że w styczniu i lutym GUS nie publikuje wskaźników flash. Dane inflacyjne poznamy więc za 2 tygodnie (15 lutego).
W trakcie dnia poznamy szacunek PKB dla całej strefy euro (oczekiwania to 1,8% r/r dla IV kw.).
Do tego dochodzi zestaw różnorodnych „pomniejszych” danych jak stopa bezrobocia w Niemczech, czy indeksy Chicago PMI i konsumencki Conference Board w USA.
Polska: Wzrost PKB w całym 2022 roku wyniósł 4,9% r/r
To z naszej perspektywy spora niespodzianka w górę. Szacowaliśmy wzrost o 4,5% r/r, konsensus był mniej zachowawczy i zakładał 4,8% r/r. Dane o rocznym wzroście są o tyle istotne, że pozwalają nam lepiej szacować wyniki IV kw. (tu nie znamy jeszcze oficjalnych odczytów GUS). Roczna dynamika sugeruje, że wzrost PKB w IV kwartale uplasował się w okolicach 2,2-2,5% r/r, czyli powyżej naszych dotychczasowych prognoz.
Kontrybucje zapasów i eksportu netto szacowane na podstawie pozostałych zmiennych.
Sporo niespodzianek przyniosły też poszczególne kategorie. Konsumpcja w całym roku wzrosła o 3% r/r co implikuje bardzo słaby IV kw. - tu można szacować spadek konsumpcji o -1,5% r/r. Powody, które kryją się za spadkiem nie są nadmiernie odkrywcze. Wysoka inflacja implikująca spadek płac realnych gra główną rolę. Do tego dochodzi wpływ stóp procentowych i obawy przed trudną zimą. Konsumpcja kolejny kwartał oddala się od trendu, co z kolei może sugerować, że główny czynnik stojący za słabą konsumpcją (inflacja) może wytracać paliwo (lub jedno z paliw). Słaby konsument, to też konsument, który ma też coraz mniej możliwości absorpcji wyższych cen. Słaby konsument to jednak również konsument walczący o płace. Rynek pracy - przypomnijmy - pozostaje mocny.
Skoro spadła konsumpcja, to co było głównym źródłem niespodzianki w górę? Inwestycje. Miesięczne dane nie wskazywały by można było spodziewać się tak dobrego wyniku (dane o produkcji budowlano-montażowej czy produkcji przemysłowej, które są zazwyczaj dobrym sygnałem). Nie znamy szczegółów, więc ciężko na dziś wyrokować co stało za tym zaskoczeniem, luty może przynieść nieco więcej informacji w tym temacie (pod koniec miesiąca powinniśmy poznać choćby dane o nakładach inwestycyjnych firm 50+). Dzięki temu odczytowi inwestycje wróciły do wieloletniego trendu.
Dobry IV kw. powinien skutkować też całkiem przyzwoitymi perspektywami na ten rok - startujemy z wysokiego poziomu, słabe dynamiki PKB za cały rok musiałyby nieść za sobą bardzo silne, rzadko obserwowane, spadki kw/kw. Podkreślaliśmy, że ryzyka w górę zdają się przeważać nad tymi w dół i wczoraj jedno z nich się zrealizowało.
W tym kontekście warto jeszcze powrócić do tematu inflacji. O ile słaby konsument nie sprzyja dalszym wzrostom, o tyle silny wzrost PKB (jako całość) już jak najbardziej tak. Kolejne miesiące powinny przynieść test na żywym organizmie, który z tych czynników będzie odgrywał decydującą rolę.
Wnioski z szybkiego monitoringu NBP: być może jesteśmy właśnie w koniunkturalnym dołku
Najnowsze badanie NBP pokazało, że choć popyt na pracę obniżył się w porównaniu do poprzedniego kwartału, to wciąż względnie wysoki odsetek przedsiębiorstw odczuwa presję na wzrost płac. Nowa ankieta potwierdziła również scenariusz "podwójnego dna" jeśli chodzi o profil spowolnienia koniunktury (przynajmniej w mechanicznej wersji prognostycznej). Z drugiej strony można znaleźć pewną dozę optymizmu. Uważamy, że jesteśmy bardzo blisko dołka koniunktury, być może właśnie w nim jesteśmy. Nasza prognoza wzrostu PKB na poziomie +0,4% wciąż ma ryzyko w górę.